sobota, 30 marca 2013

Wachlarz uczuć XI


CZĘŚĆ 2


Ronald Weasley bacznie przypatrywał się twarzy swojego gościa siedzącego naprzeciwko niego. Nawet jeżeli mężczyzna był zdziwiony tą propozycją, nie dał nic po sobie poznać. Arystokraci, pomyślał Ron i przesunął po szklanym stoliku plik dokumentów.
Dotknąwszy opuszkami palców chłodnej powierzchni przypomniał sobie dzień, w którym Hermiona postanowiła kupić ten, a nie inny mebel, które widzieli w sklepie. Kobieta uparła się, że to ten jedyny, ten najwspanialszy i dwa dni później dokonała zakupu. Ron pamiętał, że z Hermioną nie było co się kłócić, zawsze stawiała na swoim. I to w niej kochał.
Ronald otrząsnął się z myśli, które od pewnego czasu zaczęły go nachodzić w najmniej spodziewanym momencie. A teraz, kiedy na fotelu naprzeciw niego siedział Draco Malfoy, wcale nie potrzebował wspomnień. Kolejnego kopniaka od losu.
- Rozmawiałeś z nią w ogóle o tym, co robisz? – zapytał Draco i odłożył przeglądnięte dokumenty z powrotem na stolik. Prawą ręką wziął białą filiżankę i wypił łyk mocnej kawy.
- Nie – odpowiedział cicho.
- Będzie wściekła, że podjąłeś decyzję za nią. Ona tego nienawidzi, myślałem, że wiesz.
- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Robię to tylko dlatego, że ją kocham i nie chce jej więcej ranić. Powinna być szczęśliwa. Nawet z tobą.
Draco Malfoy nie powiedział nic więcej. Bez słowa podał długopis mężczyźnie i gestem pokazał, żeby podpisał dokumenty. Miał tylko nadzieję, że Hermiona szybo zrozumie, co jej mąż zrobił i nie będzie jego winiła. Jesteś strasznym egoistą, Malfoy. Nie zrobiłbyś tego, co Weasley.
- Czy rozwód jest konieczny?
Ron zbył jego pytanie milczeniem. Uznał, że jest nieodpowiednie. To nie jest sprawa, z której zwierzyłby się swojemu największemu wrogowi.
- Powiem jej o wszystkim jak przyjdzie do mnie dzisiaj wieczorem. I pokażę jej dokumenty – powiedział na pożegnanie Malfoy i wyszedł z salonu zabrawszy ze sobą plik dokumentów rozwodowych.
Ronald Weasley został sam w salonie ich wspólnego domu. Po raz ostatni rozkoszował się spokojnym wieczorem w samotności w tym właśnie domu.  I wcale nie żałował tego, co właśnie zrobił. Ginny stanowczo odradzała mu ten pomysł wiedząc, że gdy tylko Hermiona się o tym dowie wpadnie w szał. Żadna kobieta nie chciałaby się jako ostatnia dowiadywać, że mąż się właśnie z nią rozwiódł.
Mężczyzna usiadł wygodniej w fotelu i uśmiechnął się sam do siebie. Był wolny. Mógł robić co chciał, nikt nie kazał mu wypoczywać, jeść tylko zdrowe posiłki, brać regularnie leki.
Ron zdawał sobie sprawę, że zostało mu niewiele czasu i tracił go na stosowanie się do zaleceń lekarza. Przestał już przejmować się niekończącym się bólem kości, mięśni, płuc. I kiedy Hermiona spędzała jeszcze jakiś czas w domu w ciągu dnia, udawał, aby dała mu spokój. Nie to, że jej nie kochał. Jednak miłość według mężczyzny polegała na czymś zupełnie innym. On marzył o żonie, która pozwoli mu zostać głową rodziny, która da mu dzieci. I chociaż sam odrzucił propozycję Hermiony – był zły, że im nie wyszło. Momentami miał ochotę odnaleźć tego człowieka i wbić mu  igłę prosto w tętnice naciskając bardzo powoli tłok wpuszczając do jego organizmu śmiertelną truciznę. Bo on miał już zniszczone życie.
W ciągu ostatnich lat zmieniło się wiele spraw. Żałował, że lata szkolne już dawno minęły. Wolałby nawet walkę z Voldemortem i Śmierciożercami gdyby nic się między nim, a jego przyjaciółmi nie zmieniło. Gdyby stosunki z Harry’m tak szybko się nie popsuły, mógłby zostać ojcem chrzestnym ich przyszłego dziecka, spotykać się nadal na kremowe piwo w Dziurawym Kotle lub inny trunek w zwykłym mugolskim pubie. Ale świat się zmienił, tak samo jak ludzie, którzy w nim są.
Ron odciął się również od swojej rodziny utrzymując jedynie sporadyczny kontakt ze swoją jedyną siostrą. Po śmierci Freda, jego rodzice wyjechali z Anglii osiadając się w małym mieście na północ Szkocji. Drugi z bliźniaków poświęcił się całkowicie swojemu biznesowi, a o Percym nie było co wspominać. Bill założył cudowną rodzinę i wydawał się najszczęśliwszy z nich wszystkich. I kto by pomyślał, że osiągnął to z niemałą pomocą Fleur. Charlie… Wszelki słuch po nim zaginął zaraz po Wielkiej Bitwie. Co się z nami wszystkimi stało? pomyślał Ron i podniósł się z fotela.
Niezgrabnym krokiem ruszył do sypialni  wyciągnął spod łóżka małą, mugolską walizkę. Nie martwił się tym, że Hermiona mogłaby wejść do sypialni lada chwila. Od Dracona wiedział, że jeszcze sporo przed nią pracy w Ministwerstwie. Wraz z Harry’m planowali jakąś akcję, która pozwoliłaby im doprowadzić sprawę Malfoy’a do końca. Gdyby tylko wiedzieli… Że jest to niemożliwe bez samego zainteresowanego wolnością.
Uśmiechnął się cynicznie i zaczął chować swoją skromną garderobę do wnętrza walizki. Nie wiedział jeszcze gdzie się uda, ale podejrzewał, że będzie musiał się skontaktować ze swoimi rodzicami. Nie miał prawa zabierać żadnych pieniędzy Hermionie, ponieważ nie zarobił ani knuta. Musiał wyciągnąć swoje oszczędności z rodzinnej skrytki w Gringottcie. Podświadomie planował udać się do mugolskiego motelu i zostać tam przez parę dni. Mógł również pojawić się w małym szpitalu i powiedzieć, że jest nieuleczalnie chory. Na pewno by mu pomogli. Albo przenieśli do domu opieki dla takich jak on. Nie musiałby się wtedy martwić, że kogoś zarazi.
Robił z siebie ofiarę poszkodowaną przez los, chociaż na świecie żyło o wiele więcej ludzi, którzy mają trudniejszą sytuację życiową. A jemu zostało jeszcze trochę czasu na pozałatwianie swoich spraw. Przynajmniej tych najistotniejszych.
Po pierwsze, musiał uniknąć spotkania z Hermioną, która na pewno będzie błagała go o powrót. Nie chciał tego robić, pragnął dla niej szczęścia, a to co jej robił raczej nie należało do kategorii „szczęśliwe życie u boku kochającego mężczyzny”.
Po drugie, powinien porozmawiać po raz ostatni ze swoim starym przyjacielem i przeprosić za słowa z poprzedniego spotkania. Nikt nie zasługuje na tak podłą prawdę, jaką usłyszał z jego ust Harry.
No i po trzecie, musiał odzyskać dawne wspomnienia. Powinien zabawić się chociaż przez jedną noc zanim całkowicie osłabnie i będzie musiał żyć w bezruchu aż do ostatniej minuty. Wiele czytał, co się dzieje z osobami umierającymi na AIDS. Zbyt wiele.

Dopakował ostatnie rzeczy, wsunął jeszcze zdjęcie ślubne do kieszeni walizki i zsunął ją z łóżka. Była zbyt ciężka jak na jego wątłe już mięśnie. Nie chciał też używać czarów. Zostawił więc różdżkę na bawełnianej pościeli jako wyraz swojego pożegnania i z niemałym wysiłkiem zniósł walizkę po schodach. Jeszcze raz obszedł ich wspólny dom przeciągle wzdychając. Pora zniknąć.

*

Plan Harry’ego mógłby wypalić, gdyby tylko Ginny zechciała im pomóc bawiąc się po raz kolejny w swoim życiu w przynętę. Hermiona sama się dziwiła, że po tylu latach związku, jej przyjaciel pozwala swojej żonie na takie ryzyko. Za czasów Voldemorta nie był w stanie się z nią spotykać obawiając się o życie ukochanej. Czyżby nareszcie zrozumiał, że Ginny Potter wcale nie jest delikatną, niemądrą kobietą, a czarownicą z krwi i kości, która zawsze używa swojego rozumu, kiedy dochodzi do konfrontacji? Miejmy nadzieję.
Hermiona usiadła naprzeciwko biurka swojej przyjaciółki podając styropianowy kubek z kawą. Ginny zrobiła minę jakby ją zemdliło i pokręciła głową dając znak, że nie wypije ani łyka. Nie powiedziała nic więcej, ale Hermiona już zaczęła coś podejrzewać.
- Harry powiedział ci, co planuje? – zapytała starsza kobieta i upiła łyk kawy.
- Nie wezmę w tym udziału – odpowiedziała natychmiast, a widząc zdziwioną minę swojej przyjaciółki, zaczęła ją uspokajać. – Nie wiem jaki groźny jest ten człowiek, choć na korytarzy wydawał się być bardzo miły i kulturalny. Nie chciałabym jednak ryzykować życia swojego pierwszego dziecka.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko maskując w ten sposób swoje rozczarowanie oraz zazdrość.
- Powiedziałaś Harry’emu?
- Jeszcze nie, ale mam zamiar zrobić to dzisiaj wieczorem – Hermiona zobaczyła błysk w oku swojej przyjaciółki. – Jeżeli wiesz, co mam na myśli.
Kobieta nie odpowiedziała, a w jej oczach stanęły łzy. Ginny westchnęła i przechyliła się przez swoje biurko dotykając ramienia dziewczyny. Delikatnie pogładziła przyjaciółkę i zabrała dłoń.
- Powiesz mi, co cię gryzie?
Hermiona pokiwała twierdząco głową i wyprostowała się na twardym krześle.
Tak naprawdę nie planowała rozmawiać z Ginny o swoich uczuciach. Nigdy nie skarżyła się swojej przyjaciółce na swój los, nikt oprócz Draco nie wiedział jakim ciężarem jest dla niej Ron. Jednak miała nadzieję, że pani Potter pomoże jej zrozumień, o co w tym wszystkim chodzi. Pomoże znaleźć odpowiednie wyjście z tego wszystkiego, w co się zaplątała. I pokaże, że Malfoy nie jest dla niej.
- Ja chyba czuje coś do swojego klienta – wydusiła z siebie, a widząc, że Ginny niewiele zrozumiała, dodała – do Malfoy’a.
Nawet jeżeli ta wiadomość zdziwiła Ginny, ta nie dała po sobie niczego poznać. Nic nie powiedziała czekając, aż dalsze słowa wyjaśnienia wypłyną z ust przyjaciółki.
- Spotykam się z nim od pewnego czasu, sypiamy ze sobą. Tylko - dodała i schowała twarz w dłoniach. – Obiecałam sobie, że już nigdy więcej się z nim nie spotkam, ale złamałam się dzisiaj. Mam przyjść do jego mieszkania wieczorem.
Zaległa cisza. Ginny czekała aż Hermiona jeszcze coś powie, ale zrozumiałam, że do tego nie dojdzie. Zebrawszy się w sobie odezwała się najbardziej neutralnym tonem na jaki było ją stać.
- Wiem o was od pewnego czasu, Harry mi powiedział – zaczęła. – I choć na początku byłam na ciebie wściekła za to, co robisz mojemu bratu, wiem, że teraz przynajmniej jesteś szczęśliwsza. Zdaje sobie sprawę, jakim ciężarem jest dla ciebie Ron, szukasz jego namiastki. Ale nie jestem pewna, że czujesz coś do Malfoy’a. Na to pytanie tylko ty możesz znaleźć odpowiedź, nie powinnaś oczekiwać, że ci pomogę. Mogę ciebie jedynie wspierać.
Hermiona podniosła głowę i spojrzała w oczy swojej przyjaciółki. Jej wzrok wyrażał wdzięczność za to, że nie została potępiana za to, co robiła, kiedy wracała późno do domu. Poczuła się o wiele lepiej, kiedy wyjawiła prawdę Ginny. Jednak Potter miała rację, sama musiała poukładać swoje uczucia.
Z jednej strony miała męża i rodzinę, którą razem tworzyli. Nadal kochała Rona, chociaż naprawdę musiała się postarać, aby to uczucie do niego nie zostało zabite. Jednak dusiła się, kiedy nie mogła nic zrobić. Opiekowała się nim, utrzymywała i płaciła rachunki za dwoje. A one ciągle rosły. Leki były coraz droższe, wkrótce będzie musiała zatrudnić pielęgniarkę na pełny etat, a nie stać jej było opłacenie wszystkiego. Musieli by się przeprowadzić do mniejszego domu, ale myśl o zostawieniu ich pierwszego gniazdka była przerażająca.
Z drugiej strony był Draco, który pobudzał w niej wszystko, co dobre. Czuła się niesamowicie przebywając w jego towarzystwie, prowadząc długie rozmowy na istotne tematy, uzupełniać swoje doświadczenie w medycynie i biznesie. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Jednak przede wszystkim łączył ich tylko seks i nic więcej. Nie mogła go kochać, nie powinna nawet czuć do niego sympatii. Ale im dłużej to wszystko trwało, zatracała się w każdej chwili spędzonej razem. A poznali się na nowo zaledwie dwa miesiące temu. Złapała się na haczyk, który na nią zastawił w tamtym barze. Powiedział jej o tym. A ona się tylko uśmiechała, czym zaskoczyła jego. Ale brakowało jej tego, co powinno być w każdym związku. Uczucia, pasji i prostego poczucia, że ma kogoś, kto ją ochroni. Na razie to ona chroniła jego wyciągając z wielkiego bagna, w które wpadł zaraz po śmierci swojej żony. Czy to oznacza, że on również będzie musiał jej pomóc uporać się ze śmiercią Rona? Nie wiedziała.
- Idź dzisiaj do niego – odezwała się Ginny wyrywając ją z zadumy. – Musicie o tym porozmawiać. Dzieje się coś czego się nigdy nie spodziewałaś, prawda?
- Tak.
-  I pomyśleć, że to wszystko przez tego całego Webnera!

*

Jeszcze nie wiedział jak przekaże jej wiadomość, że mąż właśnie podpisał papiery rozwodowe, na których brakowało tylko jej podpisu.
Draco nie wiedział jak Weasley to zrobił skoro nie miał prawa otwierać nowej sprawy bez wiedzy swojej Hermiony. Wszystkie dokumenty przechodziły przez ich biuro. Jednak Malfoy podejrzewał, że Scarlett Woodland miała z tym coś wspólnego. Skoro to, co powiedział mu Potter było prawdą, ta kobieta zamieszana była w coś więcej. Po kolei każdy element tej układanki zaczynał do siebie pasować. Nie wiedział jeszcze jaką rolę odegrała sama Scarlett i po co Matthew Webner przyjechał do Londynu, ale ufał, że cała sprawa wyjaśni się w przeciągu paru dni.
Były skazaniec nie może się ukrywać. A jakoś Draco nie wyobrażał sobie, żeby Marcus mógłby zabić swoją żonę. Z opowieści Carmen wszyscy się bardzo kochali.
Jednak patrząc wstecz, Draco przypomniał sobie pośpiech, w którym jego zmarła żona chciała wyjechać ze Szkocji. Nie była wtedy szczęśliwą kobietą i rzadko się uśmiechała. Dopiero po paru miesiącach zaczęła korzystać z życia i opowiadać o swojej przepości. Ale teraz Draco wiedział, że większość pominęła. Mówiła często o dzieciństwie, zabawach w parku przy rezydencji rodzinnej, dzieciach sąsiadów. Nigdy nie wspominała dużo o magii, swojej szkole. Właściwie do tej pory nie wiedział, gdzie skończyła naukę. Nie widział nawet, żeby w ich domu używała magii. Jednego był teraz pewien: że nigdy tak naprawdę jej nie znał i kochał cień kobiety, którą sam sobie wykreował.
Rozległ się dzwonek do drzwi wyrywając Malfoy’a z zamyślenia. Podszedł do nich na miękkich nogach, a kiedy je otworzył poczuł jak serce mu przyspiesza.
Hermiona Granger nawet po całym dniu pracy wyglądała pięknie. Ciemne oczy były podkreślone czarnymi rzęsami, na których nie było ani grama kosmetyków. Włosy jak zawsze w nieładzie tworzyły na głowie piękną burzę loków. Nic dziwnego, że ją… Nie.
- Mogę wejść? – zapytała zmęczonym głosem i nie czekając na jego reakcję przeszła przez próg. Ściągnęła z nóg wysokie buty na obcasie i syknęła z bólu, kiedy postawiła stopę w puszystym dywanie. Żakiet, który trzymała w dłoniach powiesiła na wieszak i odwróciła się w stronę milczącego dotąd Dracona.
Uśmiechnęła się do niego niepewnie i podeszła. Stojąc przed nim wahała się, co powinna zrobić. Pocałować? Przejść obok?
Podjął decyzję za nią przyciągając ją do siebie i muskając delikatnie jej wargi swoimi. Mechanicznie odwzajemniła pocałunek i poczuła przyjemne ciepło rozlewające się po jej ciele. Przylgnęła do niego mocniej, jego dłonie zaczęły błądzić po jej plecach. W odpowiedzi na pieszczotę dotknęła jego twarzy. Mruknął z zadowoleniem.
Hermiona poczuła swąd czegoś palonego. Oderwała się od swojego kochanka.
- Nie zapomniałeś może o czymś?
Dopiero kiedy poczuł spaleniznę zaklął i poszedł do kuchni. Hermiona zaśmiała się pod nosem i poszła w stronę pomieszczenia. Zobaczyła jak Draco siłuje się z drzwiczkami piekarnika i domyśliła się, że z kolacji nici.
- Może ci w czymś pomóc? Znam się na czarach – zażartowała. Draco zobaczył jej minę i również się uśmiechnął wyciągając z kieszeni różdżkę.
- Cóż, ja też znam parę przydatnych zaklęć.
Po chwili przed nimi stał cudownie pachnący kurczak. Hermionie ślinka naciekła do ust, a widząc to Malfoy zaśmiał się i poprowadził ją do stołu.
- Lepiej tutaj zaczekaj, bo przed kolacją muszę ci coś pokazać.
Podał jej kieliszek czerwonego wina. Jej ulubionego.
 - To aż tak straszne, że poisz mnie alkoholem?
Nie odpowiedział. Wyciągnął z najbliższej komody plik dokumentów. Położył przed nią na stole i wyszedł do kuchni.
Zaintrygowana Hermiona odłożyła kieliszek i zaczęła przeglądać dokumenty. Jednak to, co tam znalazła w żadnym stopniu jej się nie spodobało.

____________________________________________
Nareszcie rozdział odzyskany i opublikowany. I dochodzę do wniosku, że przydałaby mi się beta. Czy ktoś chętny do współpracy? Jestem bardzo ugodową osobą.
Rozdział cały o rozwodzie. No, właściwie to mam zamiar podzielić ten dzień na jeszcze jedną część. W końcu Draco musi się jakoś wytłumaczyć z tego, że posiada te dokumenty i w ogóle jej pokazał. I co się stało z Ronem.
Planuje w najbliższych rozdziałach wyjaśnić nareszcie tę sprawę ze Scarlett i dopisać zakończenie. Tym razem powinnam dobić do 20 rozdziałów. Mało? No cóż… Musiałabym nieźle pokombinować żeby pójść dalej i znaleźć kolejny problem, z którym mogliby się nasi zakochani zmagać. Ale jaki? A może po prostu pokuszę się na następne opowiadanie Dramione? Jak na Nadziejach. Pomyślimy.
Ściskam. 




5 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza!
    Na początek składam serdecznie życzenia i wszystkiego najlepszego.
    A tymczasem wracam do komentowania rozdziału.

    Zaskoczyłaś mnie decyzją Rona, że chce dać Hermionie rozwód.
    Niby w ten sposób ją uwolni od swojej osoby, ale to może jej pomóc.

    Cieszę sie również iż Ginny jej wybaczyła gdyż coś takiego było jej potrzebne.
    Widać że Hermina się tego obawiała najbardziej i na całe szczęście najgorsze ma już za sobą.

    Jestem ciekawa jaka będzie jej reakcja i niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
    Mam nadzieję że nie każesz nam czekać długo gdyż naprawdę uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko uważam, że Ron postąpił słusznie. Jakkolwiek to nie zabrzmiało, w takiej sytuacji zachował się dobrze. O ile mogę zastosować takie określenie. I wyobrażam sobie, jaką awanturę Hermiona może zrobić Draco, gdy dowie się, że to właściwie on przekonał Weasley'a do podpisania papierów rozwodowych.
    P.S
    Dziękuję za komentarz na blogu :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. GG: 44886279 - pisz z chęcią będę Ci betowała rozdziały ;)))
    'Ellie

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaaa boskie! choć uważam ze |Ron postąpił trochę egoistycznie oO

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy