piątek, 27 grudnia 2013

Epilog

Przewróciłam się na lewy bok i natknęłam się na przeszkodę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wpatrującego się we mnie mężczyznę. Na jego ustach błąkał się czarujący uśmiech. Moje wargi momentalnie zadrżały i odpowiedziałam mu tym samym gestem. Blondwłosy mężczyzna bezceremonialnie przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje wargi. Równie mocno odwzajemniłam pocałunek.
Uwielbiałam budzić się każdego ranka przy jego boku. Codziennie czuł umięśnione ramię oplatające moją talię, widzieć ten piękny uśmiech i roziskrzone, stalowe oczy. Od tamtej pamiętnej rozmowy, podczas której wyznał, że mnie kocha, nie rozstawaliśmy się. On ciągle był przy mnie: nieważne czy jedliśmy wspólnie śniadanie, chodziliśmy do muzeum, teatru czy do Ministerstwa. Ważne było to, że nie potrafiliśmy się ze sobą rozstać na dłużej niż parę godzin.
Poczułam, jak Draco odsuwa się ode mnie, po to, aby odgarnąć z mojego czoła kosmyk włosów. Następnie złożył na moich ustach szybki pocałunek.
— Pora wstawać, Granger.
Tak, to się nie zmieniło do tej pory. Po tym jak wróciłam do swojego panieńskiego nazwiska, Draco bardzo rzadko zwracał się do mnie po imieniu. Nie to, że nie lubił tego robić. Uważał, że skoro przez całe swoje życie zwracał się do mnie w ten sposób, to nie powinien tego zmieniać.
— Jeszcze chwila, Malfoy.
I odwróciłam się do niego plecami. Westchnął cicho. Właśnie odbębnialiśmy nasz codzienny rytuał wstawania. Z tą różnicą, że od jakiegoś czasu towarzyszy nam jeszcze jedna osoba.
Poczułam jak dłoń Dracona przesuwa się wzdłuż mojej talii i zaczyna głaskać mój lekko zaokrąglony brzuch. Zachichotałam.
— Jesteś pewna, że chcesz jeszcze odwlekać nasz ślub? — wymruczał w moje włosy.
Kwestia ślubu nie została jeszcze między nami rozstrzygnięta. Po wydarzeniach sprzed roku, nie chcieliśmy się spieszyć. Uważaliśmy, że zbędny pośpiech popsuje nasze relacje. Jak widać zwlekanie ze ślubem wychodziło nam na dobre. Jednak kiedy za parę miesięcy na świat ma przyjść moje pierwsze dziecko… Nie, ono nie powinno o niczym decydować.
— Tak, jestem pewna.
— Nie przejmujesz się opinią ludzi?
Odwróciłam się w jego stronę, przez co dłoń Dracona spoczęła na moim pośladku.
— A wiesz, że nie?
Zaśmiał się.
Rzadko widziałam uśmiechniętego Dracona. Po tym, kiedy dowiedział się, że jego prawdziwa żona żyła, a nie umarła przed laty, Malfoy przechodził kryzys. Wiele tygodni zajęło mu dojście do siebie, zrozumienie faktu, że Carmen go oszukała i prawdopodobnie nigdy nie traktowała poważnie.
Jednak nie tylko on musiał pogodzić się ze zmianami w swoim życiu. Po odejściu Rona w pięć dni po naszej wizycie w Mungu, załamałam się. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego odszedł tak wspaniały człowiek, jakim niewątpliwie był mój pierwszy mąż. Nadal tęsknię za Ronem i czasami chciałabym, aby wszedł do salonu, usiadł w fotelu i wziął gazetę do rąk. Ale doskonale wiem, że tak się po prostu nie stanie.
— Zresztą Draco, nie zrobiłeś tego jak należy.
Uśmiech na jego ustach poszerzył się.
— A więc chcesz kwiatki, klękanie i pierścionek z wielkim brylantem?
— Brylant mógłbyś sobie oszczędzić, ale o resztę poproszę.
Westchnął i spochmurniał. Od razu się zreflektowałam.
— Oczywiście nie musisz mi śpiewać serenady pod oknem. 
— Pewnego dnia to zrobię.
A więc jego dobry humor powrócił.
Od jakiegoś czasu zaczęłam obserwować zmiany, które zachodziły w Draconie. Stał się bardziej otwartym człowiekiem, więcej czasu spędzał z innymi ludźmi. Chociaż zawsze brał mnie. Przekonał się także do Harry’ego i Ginny. Miałam nadzieję, że pewnego dnia będzie w stanie okazać mi siłę swojego uczucia.
— A co z pierścionkiem?
— Naprawdę potrzebujesz tej rzeczy, aby wiedzieć, że chcę się z tobą ożenić i dać naszemu dziecku swoje nazwisko? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
Pokręciłam głową.
Nie, nie potrzebowałam pierścionka jako dowodu jego miłości i chęci założenia rodziny. W ogóle nie potrzebowałam pierścionka.
— Jestem tradycjonalistką, Draco.
— Gdybyś była taką tradycjonalistką, to zaczekałabyś z dzieckiem do naszego ślubu.
Szturchnęłam go w ramię.
— Ojej, przepraszam, że sprawiłam ci niespodziankę, ale do tanga trzeba dwojga.
Pocałował mnie.
— Ale to nie znaczy, że się mniej cieszę — wyszeptał mi w usta. — Długo czekałem na tę chwilę.
Przeszły mnie ciarki.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wpadłam w panikę. Bałam się, że Draco nie zaakceptuje faktu, że za parę miesięcy urodzi się dziecko. Obawiała się również, że przez to nasza więź zacznie się rozluźniać, a my stracimy kontakt. Stało się wprost przeciwnie. Po tym jak zdobyłam się na odwagę, aby mu to wyznać, zapadła między nami niezręczna cisza. To była jego pierwsza reakcja. Bo kiedy dotarł do niego sens moich słów, porwał mnie w ramiona i obracał dookoła. Był szczęśliwy.
— Pora wstawać, Malfoy.
Prychnął. Naprawdę, Draco prychnął.
— A może by tak śniadanie do łóżka? — zasugerował.
— Świetny pomysł. Wstań, zrób i przynieś nam.
Draco zamarł. Wiedziałam, że chciał, abym to ja przygotowała posiłek.
— Mam inny pomysł — powiedział i odrzucił kołdrę. — Wstawaj.
— Ale…
— Nie dyskutuj. Nie będziemy się wylegiwać w łóżku. Tym bardziej, że wspominałaś wczoraj o tym, że chciałabyś odwiedzić Dolinę Godryka i pójść na cmentarz.
— Draco.
Nie słuchał mnie.
— Wstawaj.
Westchnęłam i posłusznie wstałam z łóżka. Krótka koszula nocna podwinęła się i odsłoniła mój zaokrąglony brzuch.
Tak. Jestem teraz naprawdę szczęśliwa.

*

Ronald Weasley

ur. 1.03.1980
zm. 15.06.2008

oddany brat, przyjaciel i mąż. 

________________________________________________

Tak, to już koniec. Sama nie wiem czy mam się cieszyć, że tego dokonałam, czy smucić, że zakończyłam kolejne opowiadanie. To zadanie nie należało do najłatwiejszych, ale zrobiłam to. Chociaż pod sam koniec dałam ciała. Ostatnie rozdziały pisało mi się ciężko. Nie tylko dlatego, że miałam problem z wymyśleniem jak to opowiadanie zakończyć, ale problem pojawił się w tym, iż pisałam o śmierci. Jest to dla mnie bardzo trudny temat, a postać Rona i jego choroby traktuje symbolicznie. Jak niektórzy kojarzą, nigdy nie przepadałam za Weasleyem i robiłam z niego postać złą. Tym razem postanowiłam mu współczuć. Dlatego taki epilog, takie zakończenie, a nie inne. Wszyscy wiemy, że osoby chore na aids umierają, ale trochę tego życia mają. W mojej wersji Ron nie miał tyle szczęścia. Cóż, stało się. 

Zanim zaczniecie mnie linczować, dlaczego takie epilog, otwarte zakończenie to zrozumcie, że trudno jest mi narzucić wam jakąkolwiek propozycję. Dlatego bohaterowie nie są małżeństwem, nie wyznają sobie miłości na każdym kroku. Postawiłam na subtelność, normalne, rzeczywiste życie. Wyobraźcie sobie, że ludzie tworzą ze sobą więź i czasami nie potrzebują słów, aby wyrazić swoje uczucia. Tak chciałam to pokazać.
A dlaczego mamy w epilogu zwykły poranek, dziwaczne rozmowy i niekompletne myśli Hermiony? Głównie dlatego, że bohaterowie coś stracili, a zarazem zyskali. Życie toczy się dalej, więc chciałam pokazać fragment z ich życia. Sami możecie pomyśleć, co takiego Draco zaplanował, gdzie się udadzą i jak ich życie dalej się potoczy. Czy wezmą ślub, czy nie. Gdybym była swoim czytelnikiem to obstawiałabym, że nie. Jakoś nie pasuje mi rola Hermiony jako pani Malfoy. 

Dobra, a teraz przejdźmy do części, na którą czekałam od jakiegoś czasu: podsumowanie i podziękowania. 

Prolog opublikowałam 8 czerwca 2012 roku, a epilog 27 grudnia 2013. Mamy więc półtora roku i tylko dziewiętnaście pełnych rozdziałów plus prolog i epilog. Nie jest to zadowalający wynik. Przez ten cały okres uzbierało się 176 komentarzy i jak na moje lenistwo to jest dobry wynik. Wiem, że na początku miałam wielu czytelników, ale potem zaczął się okres, gdzie większość zaczęła rezygnować, znikać bez słowa i nawet na swoich blogach wstawiać post: zawieszenie. Patrząc na to wszystko to jestem dumna, że ja nie zawiesiłam. Myślę, że ten zielony szablon tutaj zostanie, podoba mi się. Kolejną sprawą jest to, że nie mam w planach zabierać się za nowe opowiadanie Dramione. Mam moje dawne prace, jak znajdę czas to postaram się je przerobić, ale nic nowego nie wymyślam. Mam w tym roku maturę i jeszcze jedno opowiadanie, na którym chciałabym się skupić: tutaj

I nareszcie podziękowania. Mam jedną osobę, którą chciałabym wymienić, bo jest ze mną od samego początku. Tak więc dziękuję rosmaneczka za wsparcie, za wszystkie twoje komentarze, które powodowały uśmiech na mojej twarzy. Dziękuję za to, że nigdy nie napisałaś złego słowa o żadnym rozdziale, chociaż wiem, że wiele im brakuje. I mam również nadzieję, że nie znikniesz, bo naprawdę cenię sobie twoją opinię i po prostu brakowałoby mi tego. 

Dziękuję również pozostałym czytelnikom, którzy przychodzili, odchodzili albo odnaleźli się pod sam koniec. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. 

24 komentarze:

  1. Szczerze?
    Wzruszyłam się pod sam koniec. Piękne opowiadanie, piękne zakończenie... Tylko szkoda, że tak szybko. Ale niestety każda historia, nawet ta najpiękniejsza, ma początek i koniec. Mimo wszystko cieszę się, że nie zawiesiłaś tego bloga i miałaś na tyle silnej woli, żeby zrobić to jak trzeba.
    Co jeszcze mogę dodać? Że będzie mi na pewno brakowało zaglądania tutaj w poszukiwaniu kolejnych rozdziałów. To było jedno z lepszych Dramione jakie miałam okazję czytać i jestem z tego niezmiernie dumna.
    To chyba byłoby na tyle. Powodzenia w dalszym życiu artystycznym i obyś jeszcze kiedyś powróciła do cudownego świata tego parringu, bo na pewno będzie bez Ciebie o wiele uboższy.
    Pozdrawiam,
    Ognista :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to miłe :)
      Sama źle bym się czuła, że nie udało mi się skończyć tego opowiadania, więc przy okazji zawaliłam swoje inne, aby ten epilog się pojawił. Więc to nie koniec mojej przygody z blogowaniem, ale dramione już się nie pojawi.
      Doskonale wiem, że są lepsze ode mnie osoby, które mają więcej talentu do pisania. Tak więc swoje opowiadanie nie uważam za świetne xd
      Niee, wszyscy przeżyją :D

      Usuń
  2. O nie... Tak przecież nie wolno... Nie dość, że słucham dołującej muzyki, to jeszcze epilog mi dodałaś. :c I się popłakałam.
    No bo kuczaki, jestem tu z Tobą tak jakoś długo i zżyłam się z Tobą i Twoją historią. Na początku to byłam anonimkiem, który zwał się Marysia, czasem M .__. Jak dzisiaj patrzę na te komentarze, to mam ochotę strzelić sobie kulkę.. w łeb xd
    Wzruszyłam się tym epilogiem.
    Jest cudowny, po prostu przez cały czas miałam uśmiech na twarzy, mimo że w środku wyję z rozpaczy :D
    Ale spokojnie. Jutro, ewentualnie w niedalekiej przyszłości, siądę z przyjemnością do Twojego opowiadania, którego link jest gdzieś tam z boku.
    Twoje opowiadanie było/jest/i będzie świetne i koniec kropka!
    Piszesz tak niesamowicie, też tak chcę kurde :x
    Gdzie ja byłam gdy rozdawali talent do pisania? ;_; Pewnie stałam w kolejce po jedzenie.. :x
    Czemu ja tak schodzę z tematu.. xd
    Jej, Hermiona wyczekuje małego Draconowego potomka! Tak, wiedziałam, że tak to skończysz! :P Cieszę się z takiego epilogu :)
    Dziękuję, Donno, że z nami byłaś przez ten cały czas. Dziękuję, że dla nas pisałaś :) I pisać będziesz :P
    Tymczasem ja kończę swój komentarz. Nieco chaotyczny, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz :c
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, można xd
      Och, dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś/napisałaś, że podpisywałaś się jako Marysia? Przecież jesteś tutaj niemal od początku!
      O, zapraszam :)
      Cóż, moja pierwotna wersja zakończenia wyglądałaby tak: Draco rozumie, że popełnili błąd i odchodzi, Hermiona stara się zapomnieć, ale nie potrafi sobie wybaczyć, że dla takiego niepowodzenia zostawić swojego męża w ostatnich chwilach jego życia, a potem znajduje sobie kogoś innego, z kim nie jest szczęśliwa. A o Draco nikt nie słyszy.

      A ja idę kończyć czytać twoje opowiadanie !

      Usuń
    2. Zapomniałam, nie krzycz :c Ale teraz już wiesz :D

      M.

      Usuń
    3. Ojej, nie krzyczę. Musiałam przez przypadek na telefonie wcisnąć ten wykrzyknik ;d Zapoznaje się z nim i tą funkcją komentowania przez aplikację, więc już zmieniam. Nie chciałam krzyczeć :))

      Usuń
    4. No wiem, że nie krzyczysz :) Już się nie tłumacz :D

      M.

      Usuń
    5. Ależ ja się wcale nie tłumaczę xd Po prostu nie chcę, żebyś sobie pomyślała, że jestem niemiłą osobą :P

      Usuń
    6. Jesteś przemiłą osobą :)
      Nawet przeczytałaś rozdział mojego opowiadania, a to nie lada wyczyn :o Więc już dawno stwierdziłam, że jesteś sympatyczna :D

      M.

      Usuń
    7. Cii, nie zapeszaj ;d
      Jestem w trakcie czwartego rozdziału u ciebie i się wciągnęłam. Ale dostaniesz szczegółowy komentarz pod najnowszym postem jak skończę.

      Usuń
    8. Początek jest mega słaby xd
      A poza tym to nie musisz czytać mojego opowiadania, jeśli nie chcesz :D

      Usuń
    9. A właśnie, że chcę. Taki mój sentyment do dramione. A zresztą, uwielbiam pisać podsumowujące komentarze, bo one zawsze zabierają mi dużo miejsca.
      Wystarczy sprawdzić moją notę odautorczą (jest takie słowo?) pod epilogiem.

      Usuń
    10. A więc czekam z niecierpliwością :)

      Usuń
  3. I tak zamyka się kolejne opowiadanie, które naprawdę lubię i w sobie cenię.
    Cieszę się bardzo, że tak właśnie je zakończyłaś.
    Bo jak sama wspomniałaś odszedł ich przyjaciel i bliska osoba.
    I można sobie wyobrazić, że żyli razem długo i szczęśliwie.
    Wielka szkoda, że to już koniec.
    To opowiadanie było naprawdę piękne i widać, że długo zajęło ci jego pisanie.
    To musi być cudowne uczucie wiedząc, że opowiadanie w końcu dobiegło końca.
    I mam nadzieję, że kiedyś napiszesz coś mającego związek z dramione. Będzie mi brakowało tej historii, gdyż naprawdę się z nią zżyłam.
    I chciałabym żebyś wróciła do "Trzech wspomnień" gdyż to też jest bardzo piękne.
    Trzymam kciuki za Ciebie i dziękuje za słowa jakie zawsze do mnie kierujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zakończenie było dla mnie jak prezent na gwiazdkę, bo naprawdę długo na nie czekałam, więc zależało mi na tym, aby jeszcze w tym roku ten epilog wrzucić. A że wypadło dzień po świętach... No nic :)
      Nie wiem czy kiedyś napiszę coś związanego z Dramione. Może pod całkiem innym nickiem, bo sporo osób zna mnie z tego, a chciałabym spróbować czegoś nowego. Właściwie, to gdybym się w sobie wzięła, pewnie zaczęłabym tworzyć i jeszcze w tym roku by coś powstało. Ale jest to wielkie "coś", bo nie mam bladego pojęcia "co" mogłabym napisać.
      "Trzech wspomnień" nie porzuciłam! Obiecałam sobie, że skończę tamto opowiadanie i tak będzie. Jak na razie znalazłam nowy zapał, więc kolejny rozdział poszedł do betowania i już we wtorek go wrzucę. Ale zaczęłam pisać na zapas, więc moje postanowienie noworoczne zaczyna się spełniać.

      Usuń
  4. Bardzo żałuję, że nie zdążyłam przeczytać opowiadania przed wydaniem epilogu, więc moje domysły i przemyślenia zostaną w mojej głowie ;) Gratuluję ukończenia opowiadania i zaraz po zakończeniu czytania szprzecznych uczuć zabieram się za trzy wspomnienia! ;)
    Pod jedną z notek u mnie zapytałaś czemu blog jest pusty. Opowiadanie jest jeszcze w przygotowaniach i potrzebuję jeszcze trochę czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Ja również żałuję, ale cieszę się, że jednak przeczytasz to opowiadanie. Chociaż kiedy zaczynałam pisać szło mi o wiele gorzej. Dlatego serdecznie zapraszam na Trzy Wspomnienia.
      Przykro mi, ale nie pamiętam, na którym blogu zostawiłam komentarz. Wchodzę teraz i patrzę, że masz ich kilka. Niestety wchodzę na dużo stron i jak czegoś nie czytam, to mi z głowy to wylatuje. Mogłabyś mi przypomnieć?

      Usuń
    2. http://szepty-w-mroku.blogspot.com/

      Mam zamiar je przeczytać w sumie to jestem prawie przy końcu ;) Zostało mi dosłownie kilka rozdziałów. I potem przenoszę się na Trzy wspomnienia. Ważne, że teraz jest lepiej tylko pisząc się rozwijasz, a poza tym jak czytałam pierwsze rozdziały to akurat bardzo miło mi się czytało, masz bardzo fajny styl pisania ;) Czyta się miło i szybko.

      Usuń
  5. Nie rozumiem po co wiele autorek dramione używa świata HP by tworzyć swoje historie.
    Wasze opowiadania nie posiadają ani trochę magii Harry'ego Pottera. W twom Dramione bohaterowie posiadają
    komórki, chorują na choroby naszego świata (białaczka, aids czy nie lepiej byłoby użyć jakiejś magicznej
    wymyślonej przez Ciebie przecież sam Dumbledore, gdyby Snape go nie zabił, umarłby przez klątwe pierścienia Slytherina).
    Po co używać świata wykreowanego przez Rowling żeby zabrać mu wszelką magię, nie lepiej byłoby zrobić zwykłe opowiadanie, w innych
    realiach? Jak dla mnie to nie ma sensu.
    Poza tym wątek Draco - Hermiony jest strasznie naiwny, wszystko dzieję się szybko, za szybko. Nie ma między nimi żadnej chemii. Są tylko
    zdarzenia które sama narzucasz. Już w pierwszym czy drugim rozdziale Zabini stwierdza że Hermione działa na niego kojąco. Po jednej rozmowie i to tak krótkiej.
    Włożyłaś te słowa w usta Blaise, bo po prostu ci to pasowało. Twoi bohaterie tak naprawdę nie "żyją" tylko robią dokładnie to co im każesz i to co ci pasuję do fabuły.
    Przecież tak nie powinno być. Wszystko dzieję się tak szybko. Gdzie dawne zatargi, złości, kłótnie? W jednym rozdziale spotykają się, a w następnym ze sobą sypiają, potem się kochają.. Jakoś nie potrafię sobie tego tak wyobrazić. Jak on może pokochać ją, a ona jego? Zdaję mi się że trudność w pisaniu Dramione polega na tym jak to pogodzić to wszystko i umieścić na dodatek w realiach postaci.
    Twoje postaci są jednowymiarowe. Robisz z nich ludzi bez serca, niby współczują Ronowi ale cały czas zadają mu cierpienie. Mogło wyjść z tego naprawdę świetne opowiadanie Dramione, gdyby było bardziej magiczne, bardziej realne bo pomysł jest naprawdę niczego sobie. Potrzebował tylko dfopracowania. Zakończenie w ogóle mi się nie podoba, mimo śmierci Rona wszystko jest cukierkowe i przesłodzone. Wątek Carmen/Scarlett i jej psychopatycznego brata mógł być ciekawy, ale zakończył się tak szybko jak i zaczął. Jak dla mnie powinnaś się chwilę zastanowić nad tym opowiadaniem i wyciągnąć z niego wnioski by twoje następne utwory były lepsze.

    pozdrawiam, cherrypie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mogę obronić niektóre Twoje zarzuty.
      1. To, że są czarodziejami, nie znaczy, że nie mogą zachorować na zwykłe, mugolskie choroby. Gdyby czarodzieje rzeczywiście mieliby na to lekarstwo, to żaden mugol by nie chorował ani na białaczkę, ani na aids. To, że Rowling wymyśliła klątwę pierścienia - nie przeczę, że to pomysł dosyć opracowany i skomplikowany. Jednak pragnę zaznaczyć, że ja nie jestem pisarką z doświadczeniem i nie mogę się równać komuś, kto wydał w swoim życiu dwanaście książek.
      2. Kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie byłam młodsza, mniej dojrzała i nie wiedziałam jeszcze czego chce. Sama powinnaś zauważyć zmianę, nawet w długości rozdziałów i czymś z sensem. Nie przeczę, że akcja potoczyła się szybko, ale to wyjaśnię niżej.
      3. Jak wspomniałam, nie jestem pisarką, nie mam za sobą warsztatu, więc nie mam bladego pojęcia, jak sprawić, aby bohaterowie "żyli'. Jeżeli znasz taki sposób, chętnie go poznam, nauczę się czegoś od Ciebie.
      4. Widzę, że tekst przeczytałaś dogłębnie, ale kompletnie nie zwróciłaś uwagi na to, że pisanie tego opowiadania straciło dla mnie jakikolwiek blask. Nie miałam ochoty nawet go kończyć, więc pisałam każdy rozdział pod publikę - a nawet ona się wykruszała. Poza tym, nie chciałam zostawiać kolejnego opowiadania niedokończonego, a staram się kończyć to, co zaczęłam.
      5. Może i są jednowymiarowe, ale spójrz na świat rzeczywisty: czy ludzie nie okazują współczucia, ale jednak dla własnego szczęścia nie ranią innych? To naturalny proces w życiu każdego człowieka. Jednak każdy odbiera świat inaczej, więc szanuję Twoją krytykę - bezpośrednią, nie mniej jednak zdaje sobie sprawę, że moje opowiadanie nie jest idealne i nigdy takie nie będzie.
      6. Widzę, że Twoja opinia jest czysto subiektywna, skoro piszesz, że Ci się nie zakończenie nie podoba. Jak napisałam we wcześniejszym punkcie: pisałam je pod publikę. Sama chciałam ich po uśmiercać albo chociaż zostawić samych. Jednak tutaj się nie zgodzę w tym, że jest przesłodzone. Czytałam wiele epilogów, gdzie boh. ciągle wyznawali sobie miłość, brali ślub i wgl. Dla mnie to naturalna sytuacja obudzić się u boku kogoś ukochanego.
      7. Carmen/Scarlett zaczął się niespodziewanie i skończył, bo straciłam chęć do tego opowiadania. Nie miałabym siły ciągnąć tego i pisać regularnie, tym bardziej, że i ja wyrosłam z dramione.

      Cóż, zastanawiać się nie mam zamiaru, także nie będę wyciągała wniosków. Dla mnie pisanie tego było procesem skomplikowanym i bardzo długim. Gdyby nie tych paru czytelników to pewnie rzuciłabym to w cholerę. Jednak, wiem, że chcieli dostać zakończenie, to je napisałam. Zdaje sobie sprawę, że ta historia to nie jest szczyt polotu autorskiego i gdy tylko jakiś czas tutaj "powisi" zostanie usunięta albo przeniesiona gdzie indziej. Nie uważam tego bloga za swoją miłość.

      Zastanawia mnie jedna kwestia: skoro uważasz, że dramione są bez sensu, że nie można połączyć tej dwójki itd, to dlaczego czytasz takie historie? Pytam z czystej ciekawości, nie ze złośliwości, chociaż mam wrażenie, że tak mój komentarz może być przez Ciebie odebrany.

      Doceniam to, że ktoś nareszcie napisał mi komentarz pełen krytyki, szkoda, że aż tak bezpośredniej. Jednak nie biorę sobie tego do serca i przez resztę dnia nie mam zamiaru o tym myśleć. Może gdybyś napisała coś, kiedy zaczynałam, to wtedy starałabym się nad tym popracować.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Hej.:)
    Nie wiem, czy przeczytasz ten komentarz, ale postanowiłam pozostawić po sobie jakikolwiek ślad.:)
    Z góry przepraszam za ten komentarz, bo jestem zbyt rozchwiana emocjonalnie, by skleić porządnie choć jedno zdanie..
    Jak opisać Twój blog? Trudno znaleźć przymiotnik go opisujący.. Powiedzieć, że fantastyczny, genialny.. To stanowczo za mało. Zbudowałaś bardzo ciekawą fabułę, która intrygowała czytelnika w każdym momencie. Cieszę się, że zostawiłaś zakończenie otwarte.. Dlaczego? Bo to tej historii to pasuje. Każdy czytelnik może sam dopisać sobie ciąg dalszy. Bardzo dobrze operujesz słowem.. Twoje opisy są realistyczne, pełne emocji, co rzadko się zdarza. Naprawdę trudno mi jest znaleźć teraz porównanie, ale uważam, że jest to jedno z lepszych Dramione jakie czytałam. I nie mówię tego z powodu zakończenia tego bloga. Piszesz lekko, bawisz się uczuciami bohaterów, dużo miejsca poświęcasz ich psychice. Ukazujesz motywy ich zachowań. To jest coś niesamowitego.
    Brawa dla ciebie za pomysł z chorobą. To dla mnie coś nowego.. Sama pewnie wiesz, że trudno jest znaleźć Dramione, które pozbawione jest schematów tak jak Twoje. Ty od nich całkowicie odeszłaś, za co masz mój szacunek. Spodobał mi się także sposób ukazania myślenia Rona. Nie wiem, czy opierałaś się na jakiś przykładach pisząc to, czy to Twoja empatia tak dobrze działa.
    JESTEM W SZOKU. Ten blog jest DIAMENTEM w dramionowym świecie. Żałuję, że nie wpadłam na niego wcześniej. Przepraszam, że nie skomentowałam każdego rozdziału, a powinnam. Bo zasługujesz na to.
    Jesteś cudowną autorką. Mam nadzieję, że nie porzuciłaś całkowicie pisania, bo byłby to ogromny błąd.
    Zaczynam bredzić, więc lepiej skończę już ten komentarz.
    DZIĘKUJĘ. Tyle mogę powiedzieć. DZIĘKUJĘ.
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Doceniam to, że zostawiłaś po sobie ślad. I cieszę się, że moje opowiadanie wywołało u Ciebie tyle uczuć. Z mojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że mogłam się bardziej postarać pisząc to opowiadanie, tchnąć w bohaterów więcej życia. I może pomysł jest oryginalny, jednak moje wykonanie jego już do dobrych nie należy. Uśmiechnęłam się, kiedy przeczytałam, że ten blog jest diamentem. Chociaż sądzę, że wiele mu do tego diamentu brakuje, to dziękuję. Historię pisałam pod Was, czytelników, bo to Wy czytaliście i jak widzę nadal czytacie tę historię. Moja wizja była całkiem inna, a sama historia powinna mieć więcej rozdziałów. Wyszło jak wyszło, z Dramione i loffów wyrosłam.
      Nigdy nie myślałam nad tym czy mam rozbudowaną empatię. Na żadnych przykładach się nie opierałam, bo takowych nie miałam. Wszystko jest fikcją.

      Pisania nie porzuciłam. Po prostu mam dość Dramione i mam inne potterowskie opowiadanie: www.trzy-wspomnienia.blogspot.com

      Dzięki za entuzjastyczny komentarz :)
      Pozdrawiam, Donna W.

      Usuń
    2. łał, odpowiedzi się nie spodziewałam, ale dziękuję.:D
      Mimo to dla mnie to opowiadanie jest diamencikiem i będę do niego wracać.:P

      Usuń
  7. Od początku wiedziałam, że nie rozczaruje się tym opowiadaniem. Jest całkiem inne od tych, które czytałam do tej pory. Porusza niezwykle trudny temat jakim jest choroba i śmierć najbliższych. Jest niezwykle dojrzałe i daje do myślenia. Chociaż muszę przyznać, że jak sama wyżej napisałaś mogłaś tchnąć więcej życia w bohaterów, bo tak właściwie to żadne z nich nie odznaczało się niczym szczególnym. Mimo to jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy