piątek, 20 grudnia 2013

Wachlarz uczuć XVIII

Nie widziałam sensu w czekaniu, aż Draco wyjdzie z sali. Doskonale wiedziałam, że nie powie mi ani słowa, nie wyjaśni o czym rozmawiali przez ten czas. Mogłabym wyciągnąć od niego jedynie informacje, w której wyjawi jak się czuje Ronald. Nie byłam głupia. Takimi pytaniami chciałam tylko uspokoić swoją ciekawość i nigdy nie zwracałam uwagi na uczucia mojego mężczyzny. Wiem, że go to raniło i dziwiło mnie, że nigyd nie zaprotestował i nie powiedział, abym przestała. Podziwiłam go za to.
Bałam się tych chwil, co dzisiaj. Kiedy mówiłam sama sobie, że jestem gotowa na stratę Rona. Ale kiedy ta chwila nadeszła, wcale nie jestem tego tak pewna, jak jeszcze parę godzin temu. Nie potrafiłam go pożegna tak, jak sobie planowałam przez te wszyskie lata i mogłam za to obwiniać tylko siebie. Teoretycznie, to ja go zostawiłam, kiedy uciekłam w ramiona Draco Malfoya.
Kiedy podejmowałam decyzję odnośnie mojego romansu, nie zwracałam najmniejszej uwagi na to, jak zareaguje Ron. Myślałam jedynie o sobie i  o tym, że źle mi we własnym małżeństwie. Przecież wiedziałam, że Ron ma zaledwie pół roku życia i zamiast spędzać z nim cudowne chwile, uciekłam do innego. Dlatego nie byłam zdziwiona, kiedy Weasley się o tym dowiedział i kazał mi to zakończyć. Jakoś nie spodziewałam się, że mnie po tym zostawi. Potrzebował mnie. Nie mniej jednak popełniłam błąd. Jeżeli tak bardzo pragnęłam bliskości innego mężczyzny, to mogłam zaczekać aż skończy się moja żałoba. A ja zrobiłam wprost przeciwnie.
Westchnęłam.
To nie był czas, w którym powinnam obwiniać się za wszystko, co zrobiłam podczas tych tygodni. I chociaż chciałam nazwać to największym błędem w całym swoim życiu – nie miało to najmniejszego sensu. Nie żałowałam tego, że jestem  Mafoyem, bo w końcu jestem szczęśliwa. Nie znaczy to, że potrafię temu człowiekowi zaufać. Oszukał mnie wielokrotnie. Wystarczy mi sam fakt, że przyczynił się do rozpadu mojego małżeństwa. Nie mniej jednak do tanga trzeba dwojga i gdybym zdecydowała inaczej, podjęła rozsądniejszą decyzję, siedziałabym teraz koło Rona, a nie spędzała jego ostatnie chwile życia z innym.
Odsunęłam się od ściany.
Nie widziałam sensu w czekaniu na Dracona, ale wiedziałam, że nie mogę go zostawić samego bez żadnej wiadomości, co się ze mną dzieje. Nie znalazłam żadnej kartki, na której mogłabym napisać, że wracam do domu albo jadę do Potterów. Zresztą, nawet gdybym taką znalazła, to nie miałabym gdzie jej zostawić.
— Hermiono.
Odwróciłam głowę w lewo i zobaczyłam stojącą niepewnie Ginny. Próbowałam się do niej uśmiechnąć, ale na mojej twarzy pojawił się tylko grymas. Nie wiedziałam, co mogę jej powiedzieć. Obie traciłyśmy bliską osobę, ale jednocześnie miałyśmy inne, takie, które równie wiele dla nas znaczą.
Dobra, koniec rozmyślania o Ronie, Hermiono.
— Wszystko w porządku? — zapytałam. — Gdzie Harry?
— Musiał wrócić do pracy, nagłe wezwanie dotyczące jakiegoś więźnia.
Spojrzałam na nią z niezrozumieniem. Harry nie zostawiłby swojego przyjaciela samego. Chyba że... Chyba że inny byłby w potrzebie.
W jednej chwili nie wiedziałam, o co chodzi, a w drugiej. Cóż, szybko zrozumiałam, dlaczego Harry wrócił do Ministerstwa. To musiało mieć coś wspólnego z Webnerem, którego niedawno złapali. A wydawało mi się, że skoro Scarlett opuściła już Wielką Brytanię, to ja będę jego następnym celem.
Zmartwiałam. Wiedziałam już, że moje życie jest w niebezpieczeństwie. Był to strach niczym nieuzasadniony. W szpitalu byłam całkowicie bezpieczna, a gdybym miała go opuścić to zdawałam sobie sprawę, że u Dracona nikt by mnie nie znalazł. Webner na pewno nie wiedział gdzie mieszkał Malfoy. Chociaż z drugiej strony Draco odebrał mu narzeczoną. Kiedy ta myśl przyszła mi do głowy, naprawdę zaczęłam się bać.
— Gdzie Malfoy?
Ginny niczego nie podejrzewała, co dało mi wiele do myślenia. Oznaczało to, że Hary o niczym jej nie powiedział. Nie wspomniał słowa o sprawie, którą prowadził i jak to wszystko było niebezpieczne. Nie chciałam denerwować swojej przyjaciółki. Harry naprawdę pomógł mi przez te kilka miesięcy, więc niepotrzebne mieszanie w jego związku wydało mi się po prostu bez celowe.
— Ron chciał z nim porozmawiać, czekam właśnie na niego.
— O czym Ron chciałby rozmawiać z Malfoyem?
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam pojęcia.
To samo przekazała Ginny, która tylko zmarszczyła nos.
— Na miejscu mojego brata nie chciałabym widzieć Malfoya.
— Wiesz doskonale, że Ron taki nie jest. Po tym wszystkim, co przeszedł po prostu sobie odpuścił.
— Posłuchaj Hermiono, nie pochwalam tego, co zrobiłaś mojemu bratu. Nie rozumiem, dlaczego wolałaś być z kimś pokroju Malfoya. Jednak cieszę się, że jesteś szczęśliwa i chcesz zacząć życie na nowo .
Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Słowa, które powiedziała... Cóż, nie było jej łatwo tego wyznać. Zdawałam sobie sprawę, że potępiała mnie za mój wybór, ale nie okazywała tego. Dlatego była moją przyjaciółką. Nigdy nie oceniała mnie po tym, jakiś wyborów dokonywałam. Może dlatego, że ona również nie była idealna.
— Wiesz, że gdyby sytuacja była inna to zostałabym z Ronem. Ale nie potrafię. Zakochałam się.
— Wiem. Dlatego staram się to zaakceptować, a biorąc pod uwagę to, że mój brat sam to wszystko zakończył...
— Zakończył to, bo go zdradziłam.
— Nieprawda. I tak by to zrobił, nie chciał, abyś cierpiała.
— Ginny...
— Przestań. Wiem, że to koniec. Rozumiesz? Nigdy go już nie zobaczymy.
Westchnęłam. Ona również o tym wiedziała, więc nie widziałam sensu w użalaniu się nad sobą.
Znowu wróciły do mnie myśli o tym, że mój były mąż umiera i zostawia nas wszystkich. Tak bardzo pragnęłam zapomnieć, zostawić to za sobą. Jednak to jeszcze się nie zdarzyło, więc nie mogłam po prostu zapomnieć. Ale najważniejsze jest to, że obie byłyśmy pogodzone z przyszłością.
Drzwi na przeciwko mnie otworzyły się i zobaczyłam wychodzącego mężczyznę. Na jego twarzy nie mogłam wyczytać żadnych emocji. Ta maska wcale nie mnie zdziwiła. Ginny stała obok mnie i doskonale wiedziałam, że również starała się odczytać coś z twarzy Dracona. Po chwili spuściła wzrok.
— Chcecie jeszcze wejść do środka czy możemy iść?
Obie z Ginny pokręciłyśmy głową. Moja przyjaciółka ruszyła przed nami, aby dać nam chwilę prywatności. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Jednak to nie miało najmniejszego sensu, bo i tak niczego bym się nie dowiedziała od Dracona.
Poczułam jak mężczyzna splata swoją dłoń z moją i delikatnie ją ściska. Pewnie chciał dodać mi otuchy. Potrząsnęłam tylko głową i uścisk zelżał.
Nie chciałam teraz od niego żadnego wsparcia. Wolałam wiedzieć, o czym rozmawiali, co tym razem wymyślił mój przyjaciel.
— Musimy porozmawiać.
Przytaknęłam.
— Pożegnam się z Ginny, spotkamy się u ciebie.
Nie chciałam teraz wracać do swojego mieszkania. Czułam w nim obecność gości, których niedawno pożegnał Draco. Ale przede wszystkim zdawałam sobie sprawę, że mój dom, to również dom Ronalda. I chociaż nie chciałam tego robić, musiałam go sprzedać jeżeli dalej chciałam być  z Malfoyem.
Z drugiej strony nie miałam pojęcia, co dla mnie mężczyzna szykuje. Nigdy nie chciał ze mną rozmawiać. No, poza dniem, w którym wręczył mi papiery rozwodowe. Ale od tamtego czasu minęło parę tygodni, podczas których nie rozmawialiśmy wiele na temat naszej przyszłości. Bałam się tego, co powiedział mu Ron i o co go poprosi. Jednak byłam pewna, że jeżeli zraniłoby to samego Malfoya, to ten pewnie niczego nie obiecywał.
Usłyszałam cichy trzask. Uświadomiłam sobie, że zostałam sama w korytarzu. Przyspieszyłam kroku, aby dogonić Ginny.
Czekała na mnie przy wyjściu ze szpitala i uśmiechała się niepewnie.
— Wiem, że miałyśmy porozmawiać, ale muszę wracać do domu. Może dowiem się, czego chciał Ron.
— Na mnie czeka Harry. Jednak gdybyś chciała, to wpadnij do nas, spędzimy razem czas. I weź ze sobą Malfoya. Sądzę, że szybko się go nie pozbędziemy.
Podziękowałam jej za wszystko i szybko pożegnałam. Po chwili znalazłam się w małym salonie Dracona.
Mężczyzna siedział rozparty na skórzanej sofie, a w ręce trzymał szklankę szkockiej. Wydałam jęk niezadowolenia, co spowodowało, że zwróciłam na siebie uwagę. Draco nie podniósł się z miejsca, ale odstawił szklankę na mały stolik.
— Sądziłem, że zajmie wam to dłużej — powiedział.
Wiedziałam, że chciał w ten sposób wytłumaczyć mi, dlaczego nalał sobie alkoholu. Pokiwałam ze zrozumieniem głową i skrzyżowałam ramiona na piersi. Pragnęłam się nareszcie dowiedzieć, o czym chciał ze mną rozmawiać.
Westchnął.
— Dzisiaj tak naprawdę zrozumiałem, co zrobiliśmy — zaczął, a ja zamarłam. Nie, to nie działo się naprawdę. — A dokładnie, co takiego zrobiliśmy Weasleyowi.
— A więc nasz związek jest błędem?
Zaprzeczył.
— Nie miałem tego na myśli. Zacząłem po prostu żałować, że nie pozwoliłem ci zostać z Weasleyem do samego końca. Odchodzi sam, bez rodziny i nikogo bliskiego.
— Ma Ginny i Harry’ego.
— Wiesz, o którą rodzinę mi chodzi, Hermiono.
— Ale jakie to ma teraz znaczenie?
— Żadne. Dlatego powinienem ci powiedzieć, że chcę być przy tobie. Wiem, ile twój były mąż dla ciebie znaczył i znaczy teraz. Nie dbam o to, że nigdy nie pokochasz mnie tak bardzo jak jego. Tak samo jak ja nie jestem tego w stanie zrobić dla ciebie. Po prostu chcę, żeby nasze wspólne życie nie było osłane kłamstwem.
W głębi ducha się z nim zgadzałam. Ale wiedziałam, że nawet w tej chwili mnie okłamuje. Bo przez ten cały czas czułam, że on mnie nie kocha. Okazywał, że mu na mnie zależy, ale nigdy nie powiedział mi tego wprost.
— Nie rozumiem, co dokładnie masz na myśli mówiąc, że nigdy nie pokochasz mnie tak jak Carmen. Przecież mnie nie kochasz.
— Jesteś naprawdę naiwna, Granger. Naprawdę sądzisz, że tego nie czuje? Oczekujesz, że będę kupował ci kwiaty i śpiewał serenady? Nie jestem taki, nie potrafię okazywać swoich uczuć tak jak robił to Weasley. 
Poczułam się nieswojo. Wolałam cofnąć się parę kroków, aby nie czuć jego pewności siebie. Nic to nie dało. Miał rację, byłam naiwna i bardzo głupia. Nie pomyślałam o tym, że on nie okazuje po prostu swoich uczuć. Patrząc na jego przeszłość, też pewnie unikałabym pokazywania, że mi na kimś zależy.
Jesteś ślepa.
Wyczuł moją konsternacje, więc zbliżył się i położył swoją dłoń na moim biodrze. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku, zauważył to.
— Widzisz?
Nie, nie wiedziałam, co powinnam widzieć. Odsunęłam się od niego.
— Mieliśmy porozmawiać, Draco. Nie wiem, co masz na myśli mówiąc, że popełniliśmy wtedy błąd.
Najlepszym sposobem na to, aby wybrnąć z niezręcznej sytuacji było po prostu zmienić temat. Tak też zrobiłam. Uśmiechnął się.
— Chodziło mi raczej o to, że popełniłaś błąd zostawiając Weasleya dla mnie. On ciebie potrzebuje.
— A ty nie?
— Gdybym cię nie potrzebował, to nie stałabyś tutaj.
Nie mogłam mu się oprzeć. Może i nie łączyła mnie z nim tak bliska więź jak z Ronem i nigdy łączyć nie będzie, Draco jest moją przyszłością.
— A więc mnie kochasz?

— Tak Hermiono, kocham cię — odparł znudzonym tonem. — Ile razy jeszcze będę musiał to powtórzyć? 

___________________________
27.12.2013r pojawi się epilog. 
Chcieliście szczęśliwe zakończenie? Proszę bardzo. Nie chciałam takiego pisać, ale nie mam siły kończyć tego opowiadania, więc piszę takie zakończenie jedynie dla was. Niedopracowane jest to wszystko i nigdy nie będzie. Rozdział jest również niesprawdzony, więc błędy logiczne, stylistyczne i powtórzenia na pewno się pojawią. Przepraszam za nie, ale chcę już skończyć pisać podsumowanie i pożegnanie i na zawsze pożegnać się z blogiem. A szkoda, bo chciałam skończyć na dwudziestu rozdziałach. Jednak nie wyrobiłabym się do nowego roku, a pomysłu również nie mam. 

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie, rozdział bajeczny. :)
    Jestem ciekawa jak wyglądała rozmowa Draco z Ronem, ale to mogę już chyba tylko sobie wyobrazić.
    Draco jest taki, jaki powinien być. Do tego ma lekkie wyrzuty sumienia, po rozmowie z Ronem.
    A Hermiona miała głowę pełną wątpliwości, które już chyba zostały rozwiane :P
    Pozostaje czekać mi na epilog.
    Nie będzie mi łatwo pożegnać się z Twoją twórczością, i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam coś jeszcze Twojego autorstwa ;)
    Wybacz za ten nieco chaotyczny komentarz.
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę przecież inne opowiadanie xd
      Jutro zajrzę do ciebie i skomentuje nowe wpisy, bo wiadomo, świeta i przygotowania do nich.
      Chciałam inaczej to wszystko zakończyć, bo jakoś mi nie pasował ten Draco. Ale rozmyśliłam się, bo doszłam do wniosku, że taki epilog powinien się pojawić, chociażby dla was.

      Usuń

Obserwatorzy