Nie widziałam sensu w
czekaniu, aż Draco wyjdzie z sali. Doskonale wiedziałam, że nie powie mi ani
słowa, nie wyjaśni o czym rozmawiali przez ten czas. Mogłabym wyciągnąć od
niego jedynie informacje, w której wyjawi jak się czuje Ronald. Nie byłam
głupia. Takimi pytaniami chciałam tylko uspokoić swoją ciekawość i nigdy nie
zwracałam uwagi na uczucia mojego mężczyzny. Wiem, że go to raniło i dziwiło
mnie, że nigyd nie zaprotestował i nie powiedział, abym przestała. Podziwiłam
go za to.
Bałam się tych chwil,
co dzisiaj. Kiedy mówiłam sama sobie, że jestem gotowa na stratę Rona. Ale
kiedy ta chwila nadeszła, wcale nie jestem tego tak pewna, jak jeszcze parę
godzin temu. Nie potrafiłam go pożegna tak, jak sobie planowałam przez te
wszyskie lata i mogłam za to obwiniać tylko siebie. Teoretycznie, to ja go
zostawiłam, kiedy uciekłam w ramiona Draco Malfoya.
Kiedy podejmowałam
decyzję odnośnie mojego romansu, nie zwracałam najmniejszej uwagi na to, jak
zareaguje Ron. Myślałam jedynie o sobie i
o tym, że źle mi we własnym małżeństwie. Przecież wiedziałam, że Ron ma
zaledwie pół roku życia i zamiast spędzać z nim cudowne chwile, uciekłam do
innego. Dlatego nie byłam zdziwiona, kiedy Weasley się o tym dowiedział i kazał
mi to zakończyć. Jakoś nie spodziewałam się, że mnie po tym zostawi.
Potrzebował mnie. Nie mniej jednak popełniłam błąd. Jeżeli tak bardzo pragnęłam
bliskości innego mężczyzny, to mogłam zaczekać aż skończy się moja żałoba. A ja
zrobiłam wprost przeciwnie.
Westchnęłam.
To nie był czas, w
którym powinnam obwiniać się za wszystko, co zrobiłam podczas tych tygodni. I
chociaż chciałam nazwać to największym błędem w całym swoim życiu – nie miało
to najmniejszego sensu. Nie żałowałam tego, że jestem Mafoyem, bo w końcu jestem szczęśliwa. Nie
znaczy to, że potrafię temu człowiekowi zaufać. Oszukał mnie wielokrotnie.
Wystarczy mi sam fakt, że przyczynił się do rozpadu mojego małżeństwa. Nie
mniej jednak do tanga trzeba dwojga i gdybym zdecydowała inaczej, podjęła
rozsądniejszą decyzję, siedziałabym teraz koło Rona, a nie spędzała jego
ostatnie chwile życia z innym.
Odsunęłam się od
ściany.
Nie widziałam sensu w
czekaniu na Dracona, ale wiedziałam, że nie mogę go zostawić samego bez żadnej
wiadomości, co się ze mną dzieje. Nie znalazłam żadnej kartki, na której
mogłabym napisać, że wracam do domu albo jadę do Potterów. Zresztą, nawet
gdybym taką znalazła, to nie miałabym gdzie jej zostawić.
— Hermiono.
Odwróciłam głowę w lewo
i zobaczyłam stojącą niepewnie Ginny. Próbowałam się do niej uśmiechnąć, ale na
mojej twarzy pojawił się tylko grymas. Nie wiedziałam, co mogę jej powiedzieć.
Obie traciłyśmy bliską osobę, ale jednocześnie miałyśmy inne, takie, które
równie wiele dla nas znaczą.
Dobra, koniec
rozmyślania o Ronie, Hermiono.
— Wszystko w porządku?
— zapytałam. — Gdzie Harry?
— Musiał wrócić do
pracy, nagłe wezwanie dotyczące jakiegoś więźnia.
Spojrzałam na nią z
niezrozumieniem. Harry nie zostawiłby swojego przyjaciela samego. Chyba że...
Chyba że inny byłby w potrzebie.
W jednej chwili nie
wiedziałam, o co chodzi, a w drugiej. Cóż, szybko zrozumiałam, dlaczego Harry
wrócił do Ministerstwa. To musiało mieć coś wspólnego z Webnerem, którego
niedawno złapali. A wydawało mi się, że skoro Scarlett opuściła już Wielką
Brytanię, to ja będę jego następnym celem.
Zmartwiałam. Wiedziałam
już, że moje życie jest w niebezpieczeństwie. Był to strach niczym
nieuzasadniony. W szpitalu byłam całkowicie bezpieczna, a gdybym miała go
opuścić to zdawałam sobie sprawę, że u Dracona nikt by mnie nie znalazł. Webner
na pewno nie wiedział gdzie mieszkał Malfoy. Chociaż z drugiej strony Draco
odebrał mu narzeczoną. Kiedy ta myśl przyszła mi do głowy, naprawdę zaczęłam
się bać.
— Gdzie Malfoy?
Ginny niczego nie
podejrzewała, co dało mi wiele do myślenia. Oznaczało to, że Hary o niczym jej
nie powiedział. Nie wspomniał słowa o sprawie, którą prowadził i jak to
wszystko było niebezpieczne. Nie chciałam denerwować swojej przyjaciółki. Harry
naprawdę pomógł mi przez te kilka miesięcy, więc niepotrzebne mieszanie w jego
związku wydało mi się po prostu bez celowe.
— Ron chciał z nim
porozmawiać, czekam właśnie na niego.
— O czym Ron chciałby
rozmawiać z Malfoyem?
Wzruszyłam ramionami.
Nie miałam pojęcia.
To samo przekazała
Ginny, która tylko zmarszczyła nos.
— Na miejscu mojego
brata nie chciałabym widzieć Malfoya.
— Wiesz doskonale, że
Ron taki nie jest. Po tym wszystkim, co przeszedł po prostu sobie odpuścił.
— Posłuchaj Hermiono,
nie pochwalam tego, co zrobiłaś mojemu bratu. Nie rozumiem, dlaczego wolałaś
być z kimś pokroju Malfoya. Jednak cieszę się, że jesteś szczęśliwa i chcesz
zacząć życie na nowo .
Nie wiedziałam, co mam
jej odpowiedzieć. Słowa, które powiedziała... Cóż, nie było jej łatwo tego
wyznać. Zdawałam sobie sprawę, że potępiała mnie za mój wybór, ale nie
okazywała tego. Dlatego była moją przyjaciółką. Nigdy nie oceniała mnie po tym,
jakiś wyborów dokonywałam. Może dlatego, że ona również nie była idealna.
— Wiesz, że gdyby
sytuacja była inna to zostałabym z Ronem. Ale nie potrafię. Zakochałam się.
— Wiem. Dlatego staram
się to zaakceptować, a biorąc pod uwagę to, że mój brat sam to wszystko
zakończył...
— Zakończył to, bo go
zdradziłam.
— Nieprawda. I tak by
to zrobił, nie chciał, abyś cierpiała.
— Ginny...
— Przestań. Wiem, że to
koniec. Rozumiesz? Nigdy go już nie zobaczymy.
Westchnęłam. Ona
również o tym wiedziała, więc nie widziałam sensu w użalaniu się nad sobą.
Znowu wróciły do mnie
myśli o tym, że mój były mąż umiera i zostawia nas wszystkich. Tak bardzo
pragnęłam zapomnieć, zostawić to za sobą. Jednak to jeszcze się nie zdarzyło,
więc nie mogłam po prostu zapomnieć. Ale najważniejsze jest to, że obie byłyśmy
pogodzone z przyszłością.
Drzwi na przeciwko mnie
otworzyły się i zobaczyłam wychodzącego mężczyznę. Na jego twarzy nie mogłam
wyczytać żadnych emocji. Ta maska wcale nie mnie zdziwiła. Ginny stała obok
mnie i doskonale wiedziałam, że również starała się odczytać coś z twarzy
Dracona. Po chwili spuściła wzrok.
— Chcecie jeszcze wejść
do środka czy możemy iść?
Obie z Ginny
pokręciłyśmy głową. Moja przyjaciółka ruszyła przed nami, aby dać nam chwilę
prywatności. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Jednak to nie miało
najmniejszego sensu, bo i tak niczego bym się nie dowiedziała od Dracona.
Poczułam jak mężczyzna
splata swoją dłoń z moją i delikatnie ją ściska. Pewnie chciał dodać mi otuchy.
Potrząsnęłam tylko głową i uścisk zelżał.
Nie chciałam teraz od
niego żadnego wsparcia. Wolałam wiedzieć, o czym rozmawiali, co tym razem
wymyślił mój przyjaciel.
— Musimy porozmawiać.
Przytaknęłam.
— Pożegnam się z Ginny,
spotkamy się u ciebie.
Nie chciałam teraz
wracać do swojego mieszkania. Czułam w nim obecność gości, których niedawno
pożegnał Draco. Ale przede wszystkim zdawałam sobie sprawę, że mój dom, to
również dom Ronalda. I chociaż nie chciałam tego robić, musiałam go sprzedać
jeżeli dalej chciałam być z Malfoyem.
Z drugiej strony nie
miałam pojęcia, co dla mnie mężczyzna szykuje. Nigdy nie chciał ze mną
rozmawiać. No, poza dniem, w którym wręczył mi papiery rozwodowe. Ale od
tamtego czasu minęło parę tygodni, podczas których nie rozmawialiśmy wiele na
temat naszej przyszłości. Bałam się tego, co powiedział mu Ron i o co go
poprosi. Jednak byłam pewna, że jeżeli zraniłoby to samego Malfoya, to ten
pewnie niczego nie obiecywał.
Usłyszałam cichy
trzask. Uświadomiłam sobie, że zostałam sama w korytarzu. Przyspieszyłam kroku,
aby dogonić Ginny.
Czekała na mnie przy
wyjściu ze szpitala i uśmiechała się niepewnie.
— Wiem, że miałyśmy
porozmawiać, ale muszę wracać do domu. Może dowiem się, czego chciał Ron.
— Na mnie czeka Harry.
Jednak gdybyś chciała, to wpadnij do nas, spędzimy razem czas. I weź ze sobą
Malfoya. Sądzę, że szybko się go nie pozbędziemy.
Podziękowałam jej za
wszystko i szybko pożegnałam. Po chwili znalazłam się w małym salonie Dracona.
Mężczyzna siedział
rozparty na skórzanej sofie, a w ręce trzymał szklankę szkockiej. Wydałam jęk
niezadowolenia, co spowodowało, że zwróciłam na siebie uwagę. Draco nie
podniósł się z miejsca, ale odstawił szklankę na mały stolik.
— Sądziłem, że zajmie wam
to dłużej — powiedział.
Wiedziałam, że chciał w
ten sposób wytłumaczyć mi, dlaczego nalał sobie alkoholu. Pokiwałam ze
zrozumieniem głową i skrzyżowałam ramiona na piersi. Pragnęłam się nareszcie
dowiedzieć, o czym chciał ze mną rozmawiać.
Westchnął.
— Dzisiaj tak naprawdę
zrozumiałem, co zrobiliśmy — zaczął, a ja zamarłam. Nie, to nie działo się
naprawdę. — A dokładnie, co takiego zrobiliśmy Weasleyowi.
— A więc nasz związek
jest błędem?
Zaprzeczył.
— Nie miałem tego na
myśli. Zacząłem po prostu żałować, że nie pozwoliłem ci zostać z Weasleyem do
samego końca. Odchodzi sam, bez rodziny i nikogo bliskiego.
— Ma Ginny i Harry’ego.
— Wiesz, o którą
rodzinę mi chodzi, Hermiono.
— Ale jakie to ma teraz
znaczenie?
— Żadne. Dlatego
powinienem ci powiedzieć, że chcę być przy tobie. Wiem, ile twój były mąż dla ciebie
znaczył i znaczy teraz. Nie dbam o to, że nigdy nie pokochasz mnie tak bardzo
jak jego. Tak samo jak ja nie jestem tego w stanie zrobić dla ciebie. Po prostu
chcę, żeby nasze wspólne życie nie było osłane kłamstwem.
W głębi ducha się z nim
zgadzałam. Ale wiedziałam, że nawet w tej chwili mnie okłamuje. Bo przez ten
cały czas czułam, że on mnie nie kocha. Okazywał, że mu na mnie zależy, ale
nigdy nie powiedział mi tego wprost.
— Nie rozumiem, co
dokładnie masz na myśli mówiąc, że nigdy nie pokochasz mnie tak jak Carmen.
Przecież mnie nie kochasz.
— Jesteś naprawdę
naiwna, Granger. Naprawdę sądzisz, że tego nie czuje? Oczekujesz, że będę
kupował ci kwiaty i śpiewał serenady? Nie jestem taki, nie potrafię okazywać
swoich uczuć tak jak robił to Weasley.
Poczułam się nieswojo.
Wolałam cofnąć się parę kroków, aby nie czuć jego pewności siebie. Nic to nie
dało. Miał rację, byłam naiwna i bardzo głupia. Nie pomyślałam o tym, że on nie
okazuje po prostu swoich uczuć. Patrząc na jego przeszłość, też pewnie
unikałabym pokazywania, że mi na kimś zależy.
Jesteś
ślepa.
Wyczuł moją konsternacje,
więc zbliżył się i położył swoją dłoń na moim biodrze. Zadrżałam pod wpływem
jego dotyku, zauważył to.
— Widzisz?
Nie, nie wiedziałam, co
powinnam widzieć. Odsunęłam się od niego.
— Mieliśmy porozmawiać,
Draco. Nie wiem, co masz na myśli mówiąc, że popełniliśmy wtedy błąd.
Najlepszym sposobem na
to, aby wybrnąć z niezręcznej sytuacji było po prostu zmienić temat. Tak też
zrobiłam. Uśmiechnął się.
— Chodziło mi raczej o
to, że popełniłaś błąd zostawiając Weasleya dla mnie. On ciebie potrzebuje.
— A ty nie?
— Gdybym cię nie
potrzebował, to nie stałabyś tutaj.
Nie mogłam mu się
oprzeć. Może i nie łączyła mnie z nim tak bliska więź jak z Ronem i nigdy
łączyć nie będzie, Draco jest moją przyszłością.
— A więc mnie kochasz?
— Tak Hermiono, kocham
cię — odparł znudzonym tonem. — Ile razy jeszcze będę musiał to powtórzyć?
___________________________
27.12.2013r pojawi się epilog.
Chcieliście szczęśliwe zakończenie? Proszę bardzo. Nie chciałam takiego pisać, ale nie mam siły kończyć tego opowiadania, więc piszę takie zakończenie jedynie dla was. Niedopracowane jest to wszystko i nigdy nie będzie. Rozdział jest również niesprawdzony, więc błędy logiczne, stylistyczne i powtórzenia na pewno się pojawią. Przepraszam za nie, ale chcę już skończyć pisać podsumowanie i pożegnanie i na zawsze pożegnać się z blogiem. A szkoda, bo chciałam skończyć na dwudziestu rozdziałach. Jednak nie wyrobiłabym się do nowego roku, a pomysłu również nie mam.
___________________________
27.12.2013r pojawi się epilog.
Chcieliście szczęśliwe zakończenie? Proszę bardzo. Nie chciałam takiego pisać, ale nie mam siły kończyć tego opowiadania, więc piszę takie zakończenie jedynie dla was. Niedopracowane jest to wszystko i nigdy nie będzie. Rozdział jest również niesprawdzony, więc błędy logiczne, stylistyczne i powtórzenia na pewno się pojawią. Przepraszam za nie, ale chcę już skończyć pisać podsumowanie i pożegnanie i na zawsze pożegnać się z blogiem. A szkoda, bo chciałam skończyć na dwudziestu rozdziałach. Jednak nie wyrobiłabym się do nowego roku, a pomysłu również nie mam.
Jak dla mnie, rozdział bajeczny. :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak wyglądała rozmowa Draco z Ronem, ale to mogę już chyba tylko sobie wyobrazić.
Draco jest taki, jaki powinien być. Do tego ma lekkie wyrzuty sumienia, po rozmowie z Ronem.
A Hermiona miała głowę pełną wątpliwości, które już chyba zostały rozwiane :P
Pozostaje czekać mi na epilog.
Nie będzie mi łatwo pożegnać się z Twoją twórczością, i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam coś jeszcze Twojego autorstwa ;)
Wybacz za ten nieco chaotyczny komentarz.
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Piszę przecież inne opowiadanie xd
UsuńJutro zajrzę do ciebie i skomentuje nowe wpisy, bo wiadomo, świeta i przygotowania do nich.
Chciałam inaczej to wszystko zakończyć, bo jakoś mi nie pasował ten Draco. Ale rozmyśliłam się, bo doszłam do wniosku, że taki epilog powinien się pojawić, chociażby dla was.