wtorek, 31 lipca 2012

Wachlarz uczuć V

   "Close to the mystery"
Myślę, że to jest naj­gor­sze. Kiedy ta­jem­ni­ca po­zos­ta­je niewy­jawiona 
 nie z bra­ku słuchacza, lecz z braku zrozumienia. 
~ Stephen King 

 

    Ponura sala przesłuchać w Gmachu Ministerstwa wdawała się Draconowi Malfoy'owi we znaki. Mała lampka zapalona na przeciwległej ścianie wcale nie rozjaśniała i tak już ciemnego pomieszczenia. Jej zadaniem było nadać trochę żywotności szarym ścianą. Niestety, rezultat był odwrotny. Małe światło rzucało tajemnicze cienie na każdą z obecnych w pokoju osób. Draco był przyzwyczajony do tego od dzieciństwa, lecz teraz, kiedy od dawna wyrzekł się zła - to wszystko było  przerażające. 
    Od dwóch godzin tłumaczył niedoświadczonemu Aurorowi, co się wydarzyło. Jednak ten postępując według wytyczonych wiele lat temu procedur - nie wierzył mu. Malfoy przyznawał, że był Śmierciożercą, lecz nie z własnego wyboru. Zresztą, jakiś czas temu został uniewinniony i mógł wieść normalne życie. W tej chwili jego przeszłość nie pozwalała mu na takie same prawa, co posiadają inne osoby przebywające w tym pomieszczeniu. Sam już nie wiedział jak miał wytłumaczyć mężczyźnie, iż jego dawni znajomi zaczęli rosnąć w siły. Jak miał mu wyjaśnić, że nie chce zasilić ich szeregów? Niby z jakiej przyczyny Śmierciożercy zaczęli rzucać w niego śmiertelnymi zaklęciami? 
     Auror stał pod przeciwległą ścianą i wciąć od nowa zadawał te same pytania. Najwyraźniej ciągle miał nadzieję, że przesłuchiwany zmieni zdanie i powie coś, co zagwarantuje mu natychmiastowy pobyt w Azkabanie. Draco doszedł do wniosku, iż nawet po śmierci Czarnego Pana ludzie nadal są mściwi i wprost uwielbiają cieszyć się niepowodzeniem innych. Taki właśnie był ten człowiek, który nie potrafi przyznać się do porażki. 
     Drzwi od pomieszczenia otworzyły się. Ciemnowłosy Auror wprowadził do pomieszczenia wysoką szatynkę na wysokich obcasach. Stukot jej butów przyniósł Draconowi nową nadzieję na szybsze zwolnienie do domu. Lecz widząc jej zmęczony wyraz twarzy, który od razu spowodował, że ta resztka nadziei ulotniła się wraz z jej przyjściem. 
    Hermiona Granger nawet nie spojrzała na swojego klienta. Położyła swoją skórzaną aktówkę na blacie i zasiadła na trzecim z czterech krzeseł stojących dookoła stołu. W pośpiechu wyciągnęła notes i wieczne pióro. Napisała coś na marginesie kolorowej karteczki, a następnie zamknęła okładkę i wbiła wzrok w Aurora. 
- O co chodzi tym razem Jenkins? - zapytałam zmęczonym głosem. Draco zauważył, iż pod spodem zsunęła ze stóp swoje buty. Uśmiechnął się szeroko, za co został zganiony wzrokiem przez strażnika. - Co to za ważna sprawa? Chciałabym wrócić do domu najszybciej jak to możliwe. 
    Draco zwrócił uwag na to, że ani razu nie wspomniała o pobudce o tak wczesnej porze. Najwidoczniej często musi odwiedzać swoich klientów w środku nocy, pomyślał mężczyzna i zachmurzył się.
- Jak panna Woodland wyjaśniła pani, doszło do wymiany zaklęć niewybaczalnych w obrębie domu pana Malfoy'a. Mamy podstawy sądzić, iż tajna organizacja nadal działa, a przesłuchiwany chciał do nich dołączyć. Jednak sam został zaatakowany podczas walki i uznaliśmy, iż jest winny jej rozpoczęciu. 
- Czegoś nie rozumiem, Jenkins. Skoro do wymiany doszło blisko domu mojego klienta, a on sam został ranny, nie ma podstaw, aby sądzić, iż chciał dołączyć do Śmierciożerców, prawda? Gdyby nikt go nie zaatakował, a śmierć poniosło wielu mugoli, miał by pan podstawy do tymczasowego aresztowania. Jednak w obecnej chwili nie ma pan żadnych dowodów, Jenkins. Pan Malfoy nie zawinił w niczym. Mogę? 
    Hermiona Granger ponownie otworzyła swój notes i wyrwała z niego kartkę. Szybko narysowała jakieś budynki i ulicę, a następnie poprosiła, aby Draco zaznaczył na schemacie ustawienie postaci.
Tak jak się spodziewała, młody arystokrata stał pod samymi drzwiami domu, a reszta atakujących rozstawiona była w ścisłym okręgu. Zabrała mu papier zanim zdążył dodać jeszcze jedną, kluczową postać. 
- Panie Malfoy, co pan robił zanim Śmierciożercy pojawili się przed pana domem? - zapytałam ponuro i choć znała odpowiedź, musiała działać zgodnie z procedurą. Draco również o tym wiedział, więc nie westchnął. 
- Spałem. Usłyszałem trzask aportacji, więc podszedłem do okna. Nie powiem, byłem bardzo zdziwiony widząc tych ludzi na moim podwórzu. Wyszedłem na zewnątrz, ponieważ nie chciałem, aby zaatakowali mnie w domu. 
- Skąd pan wiedział, iż Śmierciożercy zechcą pana zaatakować? - podchwyciła. 
- Po co innego mieli by przychodzić do jednego z nich? Proponowali mi dołączenie w swoje szeregi, aby na nowo zapanował stary ład, ale kiedy odmówiłem, ten - wskazał na schemacie najdalej położony punkt - zaatakował mnie, więc odpowiedziałem tym samym. Dawno nie używałem różdżki, od bardzo dawna. 
- Dlaczego, jeżeli mogę spytać? 
- Po prostu uznawałem magię za mało istotną, skoro nie potrafi ratować życia. 
- Ale pana uratowała...
- Mnie tak, ale w stanie magicznego zagrożenia, Granger. 
    Auror odsunął krzesło o podniósł się do pozycji siedzącej. Zdenerwowała go obcesowa odpowiedź przesłuchiwanego. Jednak Hermiona Weasley gestem ręki nakazała mu milczenie. Sama zainteresowała się tą sprawą i postanowiła ją zbadać w najbliższym czasie. Podniosła hardy wzrok na Malfoy'a. 
- Chce pan powiedzieć, że od ilu lat nie używał magii? 
- Od czterech - warknął i założył ręce na piersi. 
    Hermiona otworzyła ponownie swoją aktówkę i wsadziła do niej notes oraz pióro i zwróciła się do Aurora. 
- Proszę przedstawić dowody, na to, że mój klient jest winien temu wypadkowi (o ile jest). Ale widzę, że nie ma pan nic, więc pozwoli, że opuścimy pomieszczenie jak najszybciej to możliwe. Jest bardzo późno. 
    Po tych słowach była gryfonka odsunęła krzesło i życząc wszystkim dobrej nocy wyszła. Draco nie wiele myśląc poszedł w jej ślady. Teraz, idąc za nią niemal krok w krok mógł pozwolić sobie na myślenie. Był zdziwiony, że wszyscy mężczyźni na sali nie zdołali przeciwstawić się jej. Doskonale wiedział, że kiedyś będzie twardą kobietą, jednak nie spodziewał się, iż będzie powszechnie szanowana. Nawet przez mężczyzn. 
- Granger, zaczekaj! - krzyknął za nią. Nie zatrzymała się, lecz zwolniła kroku przez co mógł szybko ją dogonić. - Dziękuję za to, co zrobiłaś dla mnie. 
    Nie opowiedziała nic. Zacisnęła mocniej palce na aktówce i mimowolnie przyspieszyła kroku. 
- Jak mogę się odwdzięczyć? 
    Zatrzymała się i spojrzała na niego zdziwiona. 
- Odwdzięczyć? Malfoy, ja pracuję za pieniądze podatników. Zostałam przysłana do ciebie z urzędu Ministerstwa Magii.  
- Ale chciałbym coś zrobić. 
- Co? Powinieneś zmienić swoje nastawienie do życia i cokolwiek na tyle lat odwróciło twoją uwagę od życia prawdziwego czarodzieja  - zapomnij o tym. Było, minęło. 
    Draco złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. 
- Nic nie rozumiesz, Granger. Wtedy w barze, kiedy radziłeś ci w sprawie bliskiej osoby - przeżyłem to samo. Wiem, co to jest miłość, do cholery. Wiem, co to jest ból i cierpienie po stracie takiej osoby. I wiem, że taka blizna pozostaje do końca życia. 
    Hermiona wyrwała się. Z bólem w oczach spojrzała na niego. 
- Panie Malfoy, była to informacja, o której wcale nie musiałam wiedzieć. Nie dotyczy sprawy, do której zostałam zmuszona przez przyjaciółkę pana przyjaciela. Więc proszę kontaktować się ze mną tylko i wyłącznie w największym kryzysie. Dobranoc. 

___________________________________________
Wiem, że krótko. Przepraszam również, że kazałam Wam tyle czekać. Ale jak zwykle miałam tysiąc spraw na głowie, a chęć na pisanie kończyła się wraz z otwarciem laptopa. 
Mam nadzieję, że uda mi się uwinąć z następnym rozdziałem jeszcze przed 12 sierpnia. 

Buziaki  !

9 komentarzy:

  1. zaraz biorę sie za czytanie!!
    Mam zaszczyt zaprosić na nowy rozdział „Nieśmiertelnej miłości” na nowym adresie: www.niesmiertelne-serca.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech. Dużo błędów - chodzi mi głównie o literówki i powtórzenia - spotkałam je nawet w pierwszym akapicie i trochę mi to zepsuło radość z czytania.
    Rozdział tak krótki, że nie wiem na jaki temat mam się wypowiedzieć; cieszę się, że Draco został tymczasowo uniewinniony, bo domyślam się, że to nie koniec przygód.
    Hermiona będzie mieć bardzo ciężki okres w życiu. Żal mi jej.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, że popełniłam masę błędów. Chyba się wypaliłam w pisaniu ; <
      Post muszę w końcu sprawdzić i zebrać się w sobie i napisać coś naprawdę niesamowitego : >
      dzięki z krytykę ; p

      Buziaki .

      Usuń
    2. Urlop - moja droga! Urlop to jedyne wyjście. Spotkać się z inspirującymi ludźmi, zobaczyć wspaniałe miejsca, posiedzieć w kawiarni przypatrując się ludziom cały dzień - innego wyjścia nie masz :>

      Tymczasem, jeżeli mimo wszystko masz ochotę poczytać zapraszam do mnie na trójkę. [powiedz-to.blogspot.com]

      Ściskam mocno i trzymam kciuki!

      Usuń
    3. Urlop miałam ponad miesiąc i jakoś nic na mnie nie napłynęło, a tutaj, w tym wielkim mieście jest tyle ciekawych miejsc. Tylko zero inspiracji

      Usuń
    4. Mój przymusowy, bądź co bądź, urlop trwał prawie rok. Komputer mi dosłownie padł pod wpływem lekkiego kopniaka od dziadka prądu. Do teraz korzystam z komputera mamy, co nie daje pełnej swobody, ale przez długą część tego okresu miałam wrażenie, że to będzie kolejna historia, którą zostawię - tymczasem kiedy tylko siadłam do Worda słowa zwyczajnie ze mnie spłynęły :)

      Nie stresuj się tym - pisz przede wszystkim dla siebie, my poczekamy :)

      Usuń
    5. Ponownie zapraszam serdecznie na nowy rozdział
      powiedz-to.blogspot.com

      Usuń
  3. Krótko ale wspaniale.
    nie mów że się wypaliłaś kochana wcale nie uważam tak.
    błędów owszem trochę sie wkradło ale nie tak bardzo wiele chociaż sama musze przyznać, że kilka było dość znaczących.
    po za tym sam rozdział według mnie jest poruszający zwłaszcza ze względu na Hermionę.
    intryguje mnie również sama jej relacja z Draconem.
    czuć że wyraźnie jest między nimi jakaś chemia której nie można określić.
    pokazuj więcej relacji między tym dwojgiem i nie poddawaj się.
    wierzę, że dasz radę i pokażesz na co naprawdę Cię stać.
    wiem że potrafisz.

    OdpowiedzUsuń
  4. no no no , jaka Hermiona jest sztywna i konkretna! tylko w największym kryzysie ma się kontaktować! no szok! i rzeczywiście krótko , ale ja nic nie mówię bo sama mam lenia przez tą pogodę, 'lato' i wg :D więc życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy