sobota, 3 listopada 2012

Wachlarz uczuć VII

     Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, rozchyliła delikatnie swoje miękkie usta w oczekiwaniu na pocałunek. Pochylał się nad nią uśmiechając się szelmowsko. Gdy ujrzał w jej oczach pragnienie, dotknął jej ust opuszkami palców i delikatnie zbadał ich fakturę. Dopiero, kiedy wydała z siebie cichy jęk - pocałował ją. Najpierw delikatnie. A kiedy odwzajemniła, rozchylił językiem jej wargi i pogłębił pocałunek. 
Kobieta wydała z siebie pomruk zadowolenia i objęła go mocniej ramionami. Wyczuł w jej geście zaproszenie, więc zaczął pieścić palcami jej nagie ciało. Zaczął od ramion, schodząc coraz niżej.        
     Cały czas patrzył na nią z niepokojem. Bał się, że się wycofa, ucieknie. Za każdym razem tak myślał. Ale ona tego nie zrobiła. Przylgnęła do niego jeszcze mocniej i rozchyliła uda. Ułożyli się wygodniej, a potem ostrożnie wsunął się do jej wnętrza. Wystarczyło parę pchnięć, a podniecona kobieta krzyknęła, a następnie zamilkła. Ale jej ciało nadal drżało w konwulsjach. Mężczyzna spojrzał na nią z czułości i po chwili opadł obok niej na miękkim materacu. Wyciągnął rękę, aby mogła oprzeć się na jego piersi. Dopiero gdy to zrobiła, objął ją i czule pocałował w głowę. 
    - Źle robimy - szepnęła i przymknęła oczy. Był pewny, że myśli o swoim mężu. Nie spodziewał się, że o nim zapomni. Jednak wiedział, że wygrał, skoro zwróciła się do niego w potrzebie. A on uwielbiał ratować kobiety z nieszczęścia. 
Spotykali się tak już od paru tygodni i aż do tej pory nie miała nic przeciwko. Spojrzał na nią rozczarowany.
   - Nie myśl o nim. Masz prawo do szczęścia i innego życia niż ciągłe czuwanie przy nim. Powinnaś już dawno zrozumieć, że nigdy nie wrócicie do stanu małżeńskiego przed jego chorobą. I powinnaś zacząć robić plany na przyszłość, zrozumieć, że nawet kiedy go nie będzie to będziesz musiała sobie jakoś poradzić. Sama. 
Prychnęła pogardliwie wywijając się jednocześnie z jego objęć. Odrzuciła z rozmachem satynową kołdrę i zaczęła rozglądać się za swoimi ubraniami. Wstała, kiedy je znalazła niedaleko łóżka. Chciał ją złapać i powstrzymać, ale nie zdążył. 
   - Nie rozumiem ciebie. Sama się ze mną umawiasz, a potem masz mi za złe, gdy zaczynam krytykować tę całą sytuację, w którą mimowolnie dałem się wplątać. Uciekasz do mnie tak często jak potrzebujesz, pozwalasz mi dotykać twojego ciała..
   - Ty nic nie rozumiesz, prawda? - przerwała mu. - Gdy wracam do Ronalda nie potrafię mu spojrzeć w oczy. Ale nigdy nie byłeś w takiej sytuacji!
   - Nie zdradzałem swojej żony, kiedy umierała. Tak, nie wiem jak to jest. Jednak doskonale rozumiem cierpienie i sytuację, przez którą przechodzisz! 
Zaskoczył ją. Zamarła z jego koszulą w ręce. Dopiero po chwili oprzytomniała i rzuciła mu ubranie, które złapał w locie. Draco poklepał miejsce obok siebie. Niechętnie je zajęła i pozwoliła się po raz kolejny objąć. 
Malfoy westchnął i zaczął opowiadać: 
   - Kiedy skończyłem Hogwart w tym samym roku, co ty i reszta twoich przyjaciół, wyjechałem do Szkocji. Miał to być zwykły urlop, pierwsze w życiu samotne wakacje. Ale tam poznałem Carmen Woodland. Wiedziałem, że jest ona kobietą wyjątkową, jedyną, która zauroczyła mnie podczas pierwszej rozmowy. Starałem się o niej zapomnieć, ale nie potrafiłem. Na swoje nieszczęście, ponieważ w Londynie czekała na mnie Astoria i nasi rodzice, którzy już zaczęli planować nasze wielkie wesele! Ale Carmen choć była starsza ode mnie o trzy lata, nie pozwoliła mi wrócić, a jasno przedstawiłem jej moją sytuację. Zostałem z nią i zakochałem się. Pierwszy raz w życiu poczułem, że zasługuje na to. Ona nauczyła mnie wszystkiego. Kiedy po dwóch miesiącach wzięliśmy szybki i niespodziewany ślub, przyjechaliśmy do Londynu. Musiałem porozmawiać z ojcem i wyjaśnić mu swoje argumenty, dlaczego złamałem serce byłej narzeczonej. Ale kiedy się dowiedzieli, zostałem wydziedziczony i usunięty z rodowych kronik. Nazywałem się Malfoy, ale byłem nikim. Carmen była czarownicą czystej krwi, jednak jej brak koneksji psuł moim rodzicom plany na przyszłość - chcieli być jeszcze bardziej szanowaną rodziną niż byli dotychczas. Astoria i jej siostra nigdy mi nie wybaczyły tej zdrady. 
Straciłem kontakt ze wszystkimi. Ale miałem Carmen. Przez cztery lata naszego małżeństwa wiele się wydarzyło. Matka odeszła od ojca i ponownie wyszła za mąż. Mieszka chyba we Francji. Ojciec został zamordowany po tym jak trafił do Azkabanu za liczne przestępstwa, o której oskarżyło go Ministerstwo, cóż, nie był świętym Śmierciożercą. A potem Carmen zachorowała na Czarną Śmierć. Kiedy zauważyliśmy poważniejsze symptomy - było za późno. Uzdrowiciele nie mogli jej podać lekarstwa. Zaczęła umierać. Z dnia na dzień tracić na wadze, wypadły jej włosy, pękały kości. Nie narzekała, nie skarżyła się nigdy z bólu. W ostatnich tygodniach nie miała już siły mówić ani ruszać jakąkolwiek częścią swojego ciała. W naszym domu rozbrzmiewał tylko mój głos, kiedy starałem się zmienić jej ostatnie chwile w coś wspaniałego, ale nie potrafiłem. Umarła szybko. Po tym nie mogłem się przez jakiś czas pozbierać. Na samym początku Zabini starał się mi pomóc, podtrzymać na duchu, pocieszyć. Jednak szybko dał sobie spokój, bo wiedział, że nic nie wskóra. A ja mimowolnie popadłem w otępienie. Prawdę mówiąc, niewiele pamiętam z tamtego okresu. Wiem, że ocknąłem się całkiem niedawno. Podczas naszej pierwszej od wielu lat rozmowy w barze, kiedy byłam tam z siostrą Carmen (nigdy jej nie poznałem, ale często mówiła o swojej bliźniaczce) już wiedziałem, że powinienem żyć na nowo. A resztę historii już znasz. 
     Hermiona wtuliła się w umięśniony tors Dracona i pozwoliła, aby jedna łza współczucia spłynęła po jej policzku. Zrozumiała, że nie kochała Rona na tyle, aby być przy nim i wspierać go, znosić nagłe wybuchy złości i unikać rzucanych kąśliwości. Chciała go tylko uszczęśliwić dzieckiem nie zdając sobie sprawy, że sama już dawno przestała być szczęśliwa. I uciekła w ramiona pierwszego mężczyzny, który ją pożądał. 
   - Dlaczego mi to mówisz? 
   - Bo w tym barze odzyskałem nadzieję, Granger. 
     Zszokowana odwróciła głowę w jego stronę. Patrzył na nią uważnie, otarł ślad po łzach i delikatnie pocałował spuchnięte wargi. 
   - Czuję, że mi na tonie zależy, ale wiem, że nadal kochasz Weasley'a i nie opuścisz go. Potrafię to zrozumieć i zaakceptować. 
   - Draco... 
   - Może i nie uważałaś mnie za dobrego człowieka i teraz nie wierzysz w połowę słów, które dzisiaj usłyszałaś. Ale potrafię się zmienić i chcę to zrobić. I mam nadzieję, że mi w tym pomożesz, kiedyś... 

***

     Philip Webner stał w atrium Ministerstwa Magii i uśmiechał się do wszystkich, którzy go mijali. Przede wszystkim do ładnych kobiet pospiesznie go mijających.  Patrzył się wtedy na smukłe nogi w wysokich obcasach i wyobrażał sobie żonę człowieka,z którym miał przeprowadzić wywiad, która leży na jego łóżku i przywołuje go do siebie. Tak, to wyobrażenie bardzo mu odpowiadało i za wszelką cenę chciał to osiągnąć. Nie ważne ile osób skrzywdzi po drodze. 
      Dzisiaj uśmiechnął się do niego los. Jako dziennikarz Proroka Codziennego mógł się wybić ponad wszystkich innych reporterów. Jako jeden z nielicznych miał okazję napisać długi artykuł o Wybrańcu, Chłopcy, Który Pokonał Sami-Wiecie-Kogo. Po prostu najsławniejszego mężczyzny w całym świecie magii. I mimo wszystko wcale nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nie chciał rozmawiać ze swoim rywalem. Chciał go tylko zranić, a jednocześnie sprawić sobie przyjemność. A Ginny Weasley-Potter miała mu w tym pomóc. 
     Zadowolony z siebie ruszył do windy. Kiedy drzwi otworzyły się, młoda kobieta wpadła na niego z impetem, a papiery, które trzymała w ramionach - rozsypały się. Jako dżentelmen pomógł jej wszystko pozbierać i oddał cały plik z powrotem w smukłe dłonie.Zanim zdążyła mu podziękować, on zamarł. 
   - Philip Webner? Nie mylę się? 
    Widząc jego plakietkę z nazwiskiem uśmiechnęła się szeroko i starała się uścisnąć mu dłoń. 
   - Jestem Ginewra Potter, mój mąż już na pana czeka. Mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, ponieważ umówił się na lunch ze swoją starą przyjaciółką i po prostu nie może się spóźnić. 
    Nie odpowiedział nic. Pokiwał tylko głową i wsunął się do windy. A kiedy automatyczne drwi się zasunęły, uśmiechnął się szyderczo. A więc to tak. Będzie mógł spokojnie wszystko zaplanować i wybadać grunt.
    Natomiast Ginny zdziwiła się zachowaniem dziennikarza. Wybierając osobę, która miałaby napisać artykuł o Harry'm stała się znaleźć kogoś profesjonalnego, a jednocześnie zabawnego. I tak myślała na samym początku o Webnerze. Jednak jak się okazało - na darmo. Co za gbur, pomyślała i wróciła do swojej pracy, niczego nie podejrzewając. 

***
    - Gdzie byłaś tyle czas? - warknął z fotela Ronald, kiedy Hermiona weszła do salonu i chciała go pocałować. Ale zrezygnowała ze swojego pomysłu, westchnęła i stanęła parę metrów od swojego męża. Ron patrzył na nią wściekłym wzrokiem i sama już nie wiedziała, co ma mu powiedzieć. Nie chciała, aby jej słowa sprawiły mu przykrość, jednak nie może cały czas powtarzać tej samej kwestii. 
Westchnęła. 
   - Byłam z Malfoy'em. Chyba nie zapomniałeś jak do ciebie wczoraj mówiłam, że mam dzisiaj spotkanie z klientem. Co jak co, ale sprawa ze Śmierciożercami nie została jeszcze wyjaśniona, więc nadal go reprezentuje. 
   - Spędzasz z  nim bardzo dużo czasu, o wiele więcej niż ze mną - rzucił ponownie, jakby chciał za wszelką cenę wywołać kłótnie. 
   - Muszę pracować, żeby zarobić na twoje lekarstwa i wspólne utrzymanie. Niestety nie możemy sobie pozwolić na samoczynne siedzenie, do tego ciągłe wizyty pielęgniarki, której trzeba zapłacić. Zaoszczędzone pieniądze już dawno się skończyły, a nie chce niczego pożyczać od Harry'ego. Zresztą i tak chciał do nas dzisiaj wpaść na lunch, spotkać się, porozmawiać. 
     Ron nic nie odpowiedział. Odwrócił się z powrotem do telewizora i wbił wzrok w ekran. Hermiona tylko pokręciła głową i udała się kuchni. Bez słowa skargi. 

____________________________________________________________________
Wzięłam się w garść. Powstał rozdział, którego sama się nie spodziewałam. Ale musiałam trochę przyspieszyć akcję. Głównie chodziło to o przeszłość Dracona, więc pierwszy wątek jest najdłuższy, a resztę wtrąciłam tylko jako wstęp do dalszej akcji. 
Przepraszam za zwłokę i nieobecność na Waszych blogach. Staram się wszystkie zaległości nadrobić i skomentować rozdziały.

Całusy.

18 komentarzy:

  1. Po pierwsze niesamowicie się cieszę, że napisałaś rozdział, a po drugie, niestety przepraszam, bo zapoznam się z nim dopiero wieczorem ;3
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę znaczne przyspieszenie akcji!
      Sporo wyjaśniłaś w kwestii Dracona i chociaż chciałabym wierzyć w jego słowa na temat uczucia do Hermiony, to mam złe przeczucia. Coś jest, [i]chyba![/i], nie tak.
      Z drugiej strony podziwiam cierpliwość Granger, bo jej życie nie jest teraz łatwe. Musi się mierzyć z wieloma problemami, a romans z Malfoyem pozornie rozjaśniając, jeszcze bardziej komplikuje sprawę.
      Mam ogromną nadzieję, że Gin nie wpadnie w pułapkę tej śliskiej hieny dziennikarskiej, bo naprawdę kocham ją i Harry'ego jako małżeństwo i chociaż oni powinni przez chwilę pożyć bez problemów.
      Całuję!

      Usuń
  2. WOW! Czy moje 12 letnie oczy się nie mylą?! Dodałaś rozdział! Sukces full! Wiedziałam, że kiedyś napiszesz i codziennie wchodziłam na twojego bloga , więc jeśli przez ten miesiąc podniosła ci się liczba odwiedzin to wiedz, że to ja. XD Z przykrością muszę stwierdzić, że twój nowy nagłówek nie przypadł mi do gustu, bo tamten był przewspaniałyiogólniezajebisty, więc mam nadzieję, że powróci... (nadzieja matką głupich...) A co do rozdziału to. Mrauuu... Romansik... Ron by się wkurzył... Nie jest mi go szkoda, bo go nie lubię, więc możesz go już uśmiercić? (tak wiem, wiem nie tylko ja to czytam... ale bym się ucieszyła...) tak jak już wspominałam to rozdział przemrauśny, bo się dzieje! Ogólnie na mojej zacnej twarzy gości teraz taki zaciesz, że normalnie MEGA, MEGA>!!!!!
    Nie pozostaje mi nic innego jak przy tej ilości tekstu wrzucić mój mały spamik, tak więc zapraszam na mój nietematyczny blog, który sobie założyłam, bo tak mi się zachciało i teraz smutam, bo nikt nie wchodzi... :'C Tu masz linka: http://ineedu2smile.blogspot.com/ Wejdź jeśli bd miała czas, jak nie to przeżyję... XD Tak czy siak rozdział TAKI ZAJEBISTY, ŻE NORMALNIE OJEJU I JESZCZE MEGAMRAUŚNY. Czekam na następny i może będzi szybciej niż za miesiąc? Jeszcze błagammm o przywrócenie starego szablonu, ale jak ni eto płakac nie będę... PAPATKI ;333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no , ;)
      Dzięki za miłe słowa, choć wiem, że nie jest to najlepszy rozdział na jaki mnie było stać. Romans jest, akcja przyspieszona. Ronalda tak szybko znowu nie uśmierce,choć bym chciała. Jednak jego postać będzie kluczowa w dalszych rozdziałach.
      A co do szablonu. Potrzebowałam zamiany, całkowitej zmiany. Do tego przy tamtym szablonie miałam problem ze "stronami", które za każdą zmianą w bloggerze przeskakiwały w różne miejsca i potem ich szukałam. Może kiedyś wróci.

      Całusy .

      Usuń
  3. Cześć, nie znalazłam spamownika.
    Może jestem ślepa... mam nadzieję, że nie zatluczesz mnie za pozostawienie spamu tutaj...

    To był piękny październikowy dzień. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, a przez moje okno wpadło dwóch bandziorów. Ukradli mi laptop, wystraszyli kota, a mnie ogłuszyli.

    Obudziłam się wieczorem, w deszczu, w miejscu które skądś znałam. Chcąc nie chcąc ruszyłam w stronę pobliskiego miasteczka, kiedy zauważyłam, że ktoś za mną jedzie... Skorzystałam z okazji i wsiadłam do samochodu.
    Chcesz wiedzieć co stało się dalej? Zapraszam na romansidlo-jesienia-pisane.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. no nareszcie mamy coś z przeszłości Draco ;D nadal mnie zastanawia zachowanie bliźniaczki Carmen ? jakoś jej nie lubię ;D a Ron to kurcze mógłby trochę spasować a nie ciągłe pretensje... no i... w sumie to ile on jeszcze pożyje? ;D pozdro i czekam ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy rozdział a mnie nie powiadomiłaś.
    Aj już czytam i nadrabiam a jednocześnie:

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na www.niesmiertelne-serca.blogspot.com . zapraszam do czytania i komentowania.

    OdpowiedzUsuń
  6. aj możesz mieć śmiało powody do dumy.
    zaskoczyłaś mnie bardzo historią Dracona Malfoya.
    Nie spodziewałam się takich zawiłych wątków
    No i jestem ciekawa co z tego wyniknie.
    Czy Hermiona wybierze właściwie i posłucha głosu swego serca czy jednak pozostanie przy Draco?
    Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
    aj musiałam jakoś ominąć komentarz od Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam serdecznie na nowy rozdział na www.niesmiertelne-serca.blogspot.com Autorka życzy przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział na http://draco-hermiona-kontynuacja.blog.onet.pl!

    Dodatkowo - po przenosinach na blog.pl - zupelnie nowa szata graficzna! :)

    Pozdrawiam,
    Deszczowa (dawniej: Romantyczna Optymistka)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej ,zapraszam na kolejny rozdział Spirali Nienawiści! http://wieza-samobojcow.blogspot.co.uk/ Pozdrawiam! :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się Twoje opowiadanie, nawet bardzo! Wszystkie rozdziały przeczytałam w niecałe dwadzieścia minut (oczywiście dlatego, że były świetne). Przeszłość Draco wzbudziła we mnie smutek i żal? Chyba tak to mogę nazwać. Prosiłabym żebyś powiadamiała mnie o nowych rozdziałach. Z góry dziękuję :)
    [prawdziwy-diament.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam zaszczyt zaprosić na nowy Rozdział 002 „Nieodwzajemnione uczucia” na bloga: http://niesmiertelne-serca.blogspot.com

    p.s.
    Kiedy NN?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nareszcie wezmę za kończenie połówki następnego rozdziału. Ale czasu bardzo mało, bo mimo że nadal jestem w Polsce, to uczyć się muszę :(

      Usuń
  12. Mam zaszczyt zaprosić na Rozdział 008 „Między jawą a snem” na adres bloga: www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com. Życzę miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam zaszczy zaprosić na Nowy rozdział na www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com” autorka życzy przyjemnego czytania.

    p.s.
    kiedy nowość u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń

  14. Mam zaszczyt zaprosić na Rozdział 003 „Hogwardzkie niespodzianki” na bloga www.niesmiertelne-serca.blogspot.com !! Autorka życzy przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam zaszczyt zaprosić na nowy rozdział pt „Zawiedzone nadzieję” na www.niesmiertelne-serca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy