sobota, 29 grudnia 2012

Wachlarz uczuć VIII




Kim tak naprawdę jest Harry Potter? Żołnierzem? Aurorem? Czy zwykłym mężczyzną starającym się uchronić świat od zagłady? Czyli zwykłym bohaterem? Spekulacje na temat prawdziwego przeznaczenia Cudownego Chłopca zaczęły sięgać zenitu, dlatego postanowiłem poprosić Szefa Biura Aurorów o krótką rozmową. 
Philip Webner: Harry Potter niejednokrotnie został nominowany jako kandydat na przyszłego Ministra Magii, ale kandydatura zawsze zostawała wycofywana na samym początku. Nie bardzo rozumiem, dlaczego lata ciężkiej pracy nagle są dla Ciebie niczym, skoro nie chcesz ubiegać się o najważniejsze stanowisko w magicznym świecie. 
Harry Potter: Nigdy nie wierzyłem, że jestem wyjątkową osobą, nie starałem się specjalnie, aby osiągnąć to, co mam w tej chwili. Po prostu problemy przychodziły same, a ja nie potrafiłem ich ominąć i zostawić w spokoju. Kiedy po raz pierwszy zostałem nominowany do wyścigu o stanowisko Magistra Magii zacząłem się śmiać. Nie wierzyłem, że mógłbym zostać najmłodszą osobą mającą władzę nad całym magicznym światem. Uznałem, że nie mam żadnego życiowego doświadczenia jak wielu innych pragnących zająć stanowisko po moim przyjacielu Kingsley'u. A potem pokazała się kolejna propozycja, której już nie mogłem odrzucić. 
PW: Stanowisko Szefa Biura Aurorów, prawda? Jednak to nie powinno wpływać na takie marzenia jak osiągnięcie najważniejszego stanowiska w całym Londynie. Mógłbyś zostać jednym z największych czarodziei, tak jak Albus Dumbledore
HP: Nigdy o tym nie marzyłem. Profesor Dumbledore był wspaniałym człowiekiem i nigdy nie mógłbym się z nim porównywać. Sam dyrektor ciągle odrzucał propozycje i nigdy nie wystartował w wyborach. 
PW: Skoro nigdy nie marzyłeś o zostaniu Ministrem Magii, to co było Twoim największym pragnieniem? Zastanów się dobrze, ponieważ rzadko się zdarza, aby ktoś pragnął czegoś tak bardzo. Wydaje mi się, że znalezienie swojego teraźniejszego stanowiska w Ministerstwie było szczytem, który udało Ci się zdobyć. 
HP: Podchwytliwe pytanie (śmiech). Wyobrażałem siebie pracującego jako Auror, jednak nie jako szef całego departamentu. Akurat swoją posadę zawdzięczam nazwisku, nie zapracowałem na nią tak, jakbym chciał. Ale jeżeli miałbym odpowiedzieć, co, a raczej kto był moim największym marzeniem, odpowiedziałbym bez wahania, że moja żona i rodzina, którą razem budujemy. Ginny to mój największy skarb i osoba, której zawsze potrzebowałem. Jak wiadomo nigdy nie spotkałem swoich prawdziwych rodziców, nie miałem kochających bliskich ani nie mogłem nawet stworzyć przez magię. Dlatego rodzina jest dla mnie najważniejsza. 
PW: Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, przyznam szczerze. A co z Twoimi przyjaciółmi? Jak wiem to również zostali małżeństwem, Hermiona Granger i Ronald Weasley. Słyszałem, że Twój przyjaciel nie jest w dobrym stanie. 
(chwila milczenia) 
HP: Każdy ma swoje problemy zdrowotne i nie sądzę, aby opowiadanie o prywatnych sprawach moim przyjaciół było czymś, co interesuje czytelników. 
PW: Rozumiem. W takim razie chciałbym zapytać o coś zupełnie innego, poza tematem. Nie od dzisiaj wiadomo, że zajmujesz się sprawą Dracona Malfoy'a oskarżonego o współpracę ze Śmierciożercami. Czy istnieje jakiś dowód, aby jakoś wyjaśnić całe zamieszanie? 
HP: Pierwsze słyszę, aby Draco Malfoy był oskarżony o cokolwiek. Owszem, ma adwokata, który wypowiada się za niego, ale Malfoy nie ma żadnego powiązania z działalnością przestępczą. Sam rozważałem, czy przedstawione dowody mogą o czymś świadczyć, jednak pan Malfoy nie popełnił żadnego przestępstwa, a wręcz przeciwnie, jest jego ofiarą. Jak sądzę nie zorganizował grupy, która następnie miała napaść na jego dom i rzucać zaklęcia uśmiercające. Draco Malfoy nie jest samobójcą z tego, co wiem.
PW: A więc wierzysz mu? Wierzysz, że nie kłamie i całkowicie odrzucił swoją przeszłość? 
HP: Z tego co wiem, Draco Malfoy nigdy nie był skazany za bycie Śmierciożercą, więc wierzę mu. Ludzie się zmieniają, rozumieją swoje błędy, stają się całkiem innymi ludźmi. Pan Malfoy zniknął z naszego świata na wiele lat i nikt nie wiedział, co się z nim dzieje, więc nie mam powodu do niepokoju. Wierzę, że jego adwokat będzie współpracował z naszym Biurem i znajdziemy prawdziwego sprawcę...


     Dalsza część wywiadu urwała się, więc Hermiona Granger odsunęła się od stołu i wypiła szybki łyk kawy. Była zadowolona ze słów Harry'ego i dziękowała mu, że nie pogorszył sprawy jej klienta. Nie mniej jednak okazuje się, że ludzie są zdolni do przebaczenia, nawet jeżeli według niektórych człowiek nie jest wstanie się zmienić. 
     Hermiona spojrzała smutno na swojego męża, który siedział w salonie i nieobecnym wzrokiem spożywał swoje śniadanie. Westchnęła tylko i nic nie powiedziała, kiedy podniósł głowę i spojrzał na nią. Jego twarz była wyprana z emocji. Przynajmniej dzisiaj się na nic nie uskarża, pomyślała Hermiona i odstawiła filiżankę do zmywarki robiąc porządki w kuchni. 
     Wczoraj lunch z Harrym dał jej wiele do myślenia. Zwierzyła się przyjacielowi ze swoich problemów, nie wspominając nic o Malfoy'u i ich romansie. Zdawała sobie sprawę, że mimo nowego poglądu Potter nie byłby zachwycony dowiadując się, ze sypia ze swoim klientem dodatkowo zdradzając swojego umierającego męża. Ale Harry był pomocny. Zabronił jej użalania się nad Ronem, wiedział, że Weasley sobie poradzi, bo mimo swojego charakteru jest dobrym człowiekiem i wszystko powinno jeszcze nabrać jakiegoś koloru. Jednak dziwiło ją, że nie chciał pomóc w jakiś inny sposób. Może lepiej go znał, ale nie wiedział, co się dzieje w ich domu. 
     Hermiona nadal usilnie starała się zajść z nim w ciążę odwiedzając klinikę każdego miesiąca, ale czas płynął i jak dotąd nie czuła żadnych objawów ciąży. Nie mówiła nic Ronaldowi, ponieważ nie chciała, żeby zamartwiał się jeszcze bardziej. Po licznych badaniach wiadomo było, że mężczyzna po prostu nie mógł mieć dzieci. Po części cieszyła ją ta wiadomość, ale zdawała sobie sprawę, że kiedyś ją zapyta, czy próbuje. Nie może mu powiedzieć, że jest to niemożliwe ze względu na jego chorobę. 
     Jej rozmyślania zostały przerwane przez dźwięk telefonu. Sięgnęła jedną rękę po słuchawkę. 
- Hermiona, słucham. 
     W słuchawce zapadła cisza. Zastanawiała się kto może dzwonić na jej domowy numer, skoro nie podaje go na prawo i lewo. Zaledwie grupka osób miała zapisany i adres i numer kontaktowy w razie gdyby nie mogli jej złapać w biurze.
- Tu Malfoy. 
     Odetchnęła z ulgą i ścisnęła mocniej słuchawkę patrząc czy Ron nie podsłuchuje pod drzwiami jej rozmowy. Wiedziała, że byłby do tego zdolny. 
- Dlaczego dzwonisz na ten numer? - syknęła. - Dałam ci do zrozumienia, że masz go używać tylko w nagłych przypadkach. 
     Prychnął wściekły i się rozłączył. Po paru sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi. Hermiona rzuciła słuchawkę na widełki i wściekła poszła otworzyć. Po tylu tygodniach poznała go już dostatecznie dużo, aby wiedzieć, iż jest zdolny do wszystkiego. I wcale nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła go za drzwiami z mokrymi od deszczu włosami. 
- Wpuścisz mnie? - zapytał grzecznie i wskazał na niego. - Pada.  
     Jęknęła tylko w duchu i otworzyła szerzej drzwi mając nadzieję, że Ron nie pojawi się w przedpokoju i nie zrobi Malfoy'owi żadnej awantury. Sam Draco również patrzył w stronę salonu, jednak nie z obawy, ale z czystej ciekawości. Chciał wiedzieć jak wygląda Ronald Weasley, kiedy wie, że umiera. Ta sytuacja wcale go nie bawiła, a los rudzielca wcale nie obchodził. Ale interesował się tym, przez co przechodzi Hermiona i chciał zobaczyć jak kolejny wybuch jej męża doprowadza ją do szału. Chciał zobaczyć jak się denerwuje, a potem smuci i moment, w którym do niego przylgnie całym ciałem ponownie oddając się w jego ramiona. Już uśmiechał się na samą myśl o kolejnej namiętnej godzinie. 
- Co się stało? - zapytała, kiedy prowadziła go do salonu. Niestety nie posiadała w domu innego miejsca, gdzie mogłaby przyjmować swoich klientów, więc miała nadzieję, że Ron nic nie powie. 
- Czytałaś ten wywiad z Potterem? Chciałem wiedzieć jakie są szanse, że ludzie mnie znienawidzą jeszcze bardziej. Bo niestety pewna osoba nie może zachować dyskrecji i musi za wszelką cenę powiedzieć coś, co tylko niszczy komuś reputację. 
     Hermiona westchnęła. Nie odpowiedziała mu teraz na to pytanie, ponieważ weszli do salonu i jej mąż patrzył  zaskoczonym wzrokiem na gościa. Nie mógł wydusić z siebie słowa. Zaległa krępująca cisza, którą przerwała. 
- Usiądź w fotelu, zaraz przyniosę wszystkie papiery dotyczące twojej sprawy i kawę. Masz ochotę? - Pokiwał twierdząco głową i popatrzył  na jej męża, kiedy zniknęła w drzwiach. Nie czuł już żadnego obrzydzenia do zdrajcy krwi, jak kiedyś często go nazywał. Bardziej współczucie, ponieważ wiedział, co teraz go czeka, jak bardzo będzie cierpiał, kiedy organizm podda się w walce o życie. 
- Weasley - powiedział wreszcie na powitanie Draco. - Długo się nie widzieliśmy. 
- I jakoś żadne z nas nie miało z tym problemu - uciął Ron i całkowicie zignorował gościa wstając ostrożnie i bardzo małymi krokami przemieszczając się w stronę schodów. Kiedy Hermiona wyszła z kuchni  i zobaczyła męża wspinającego się po schodach, krzyknęła i zostawiając wszystkie rzeczy na małym stoliku pobiegła mu pomóc. On tylko na nią warknął, ale pozwolił się wziąć pod ramię i odprowadzić na górę. Po kilku minutach zeszła cała czerwona i przygnębiona. 
- Przepraszam cię. Zwykle się tak nie zachowuje, jest raczej uprzejmy, ale chyba nadal nie darzy cię sympatią. - Draco pokiwał głową i uśmiechnął się czarująco. 
- A ty darzysz? - zapytał. Spiorunowała go wzrokiem i podała filiżankę mocnej kawy. Pospiesznie upiła łyk i poczuła jak gorąca ciecz parzy jej przełyk. Jęknęła cicho.
- Nie przyszedłeś chyba rozmawiać tutaj o moich uczuciach względem ciebie, prawda? Więc z łaski swojej powiedz mi dokładnie, dlaczego nachodzisz mnie w domu, chociaż doskonale zdajesz sobie sprawę jaka jest sytuacja. 
     Odchrząknął rozbawiony i wierzchem dłoni dotknął jej policzka. Odtrąciła jego rękę, ale on wcale nie był jej dłużny. Ponownie położył rękę, tym razem na jej kolanie i wyszeptał jej do ucha. 
- A skąd pewność, że jestem tu w sprawach służbowych, pani mecenas?
     Zadrżała od jego oddechu i pokryła się rumieńcem. Chwyciła jego dłoń i zdjęła ze swojego kolana odsuwając się ostentacyjnie. 
- Ponieważ znajdujemy się w moim domu i wolałabym przejść do rzeczy załatwiając wszystkie bieżące sprawy. - Postukała palcem w wyłożone papiery. - Wiem, że nie przychodzisz tutaj dla rozrywki, więc, co ciebie tak zdenerwowało w tym wywiadzie? Powiedział prawdę, a dodatkowo przyznał się, że wierzy we wszystko, co powiedziałeś na ten temat. Kieruje twoją sprawą, bo sam ją wziął. 
- Tak, na twoją prośbę - warknął. - Nie przyszło ci do głowy, że powiedział to wszystko tylko na łamy tego szmatławca? Może nie chciał po prostu, aby ktoś pomyślał, że mnie nienawidzi. 
- Sęk w tym, że nie ma żadnych obciążających ciebie dowodów jakoby to była twoja wina. Więc nie ma powodu, żeby ci nie wierzył i kłamał. Powinieneś wiedzieć, że wiele ludzi szanuje ciebie za to, że zerwałeś wszystkie kontakty ze swoją rodziną. Podczas procesu zostałeś uniewinniony, sam mi to powiedziałeś. Chociaż doskonale wiemy, że byłeś Śmierciożercą, a przynajmniej stałeś po stronie Voldemorta ze swojej woli bądź z przymusu. 
     Przed jego oczami pojawiła się scena na wieży astronomicznej, kiedy nie potrafił zabić Dumbledora na polecenie Voldemorta. Wiedział, że jak nie wykona tego zadania, sam zginie. A potem ten obraz nagle zniknął i pojawił się kolejny. Stali w szóstkę w Pokoju Życzeń i rozmawiają na temat jakiegoś diademu. Potem i ten obraz znika. 
- Widzisz? - szepnęła Hermiona, jakby wiedziała, o czym myśli. - Zmieniłeś się, wiem, że nie chciałeś zabijać ani służyć Voldemortowi. 
- Nie wiesz o czym mówisz - szepnął. - Nie masz pojęcia jak to jest. 
- Doskonale zdaje sobie z tego sprawę - powiedziała. - I może jestem naiwna wierząc, że to, co przeszedłeś z Carmen mogło cię zmienić. Może jestem głupia, że popełniam z tobą największy błąd w moim życiu. Ale wiem, że jesteś innym człowiekiem niż wcześniej, w szkole, a ja postanowiłam dać ci czystą kartę. I wiem, że Harry zrobił to samo. Więc zaufaj nam, a dowiemy się kto to wszystko zrobił. Nie podda się żadne z nas, ty też nie - urwała na chwilę. Spojrzała na te wszystkie papiery. - Twoja sprawa jest jedyną, którą w tej chwili się zajmuję i miałam sporo czasu, żeby pogrzebać nie tylko w nich, ale i w twojej przeszłości. Potwierdziły się wszystkie informacje, które powiedziałeś mi parę tygodni wcześniej, nie kłamałeś. Dlatego trzeba to wszystko zakończyć. 
- Co masz na myśli? - zapytał i spojrzał na nią zaskoczony. - Chyba nie to, co trwa od wielu tygodni... 
- Nie to - przerwała mu i zganiła go wzrokiem, aby nie mówił o tym w domu. - Harry postanowił się z tobą skontaktować, mówi, że trafił na jaś trop i chciałby przystąpić do akcji. 
     Patrzył na nią nie rozumiejąc z tego ani słowa. Westchnęła tylko i wyciągnęła kolejną kartkę z teczki. 
- Masz być przynętą. Koniec z ukrywaniem się po kątach, musisz zacząć wieść życie publiczne. 
     Wybuchnął szczerym śmiechem w odpowiedzi na jej słowa. Zbił ją z tropu. Jej zdumione spojrzenie sprawiło, że się opanował. Hermiona nie wiedziała, co takiego było śmiesznego w jej słowach. Przecież powtarzała tylko to, co Harry postanowił. 
Przeprasza, nie mogłem się powstrzymać. 
     Prychnęła. 
- Chodzi o to, że nadal nosisz nazwisko Malfoy, masz fortunę do wykorzystania i musisz po prostu na nowo wrócić na pierwsze strony gazet. Jakby nic się nie stało, jakby ten atak pobudził cię do życia, co w sumie jest prawdą. Po nim na nowo zaczęli o tobie mówić, a ty przestałeś się zadręczać śmiercią żony. Stałeś się człowiekiem, który wreszcie zakończył się nad sobą użalać. Ruszyłeś dalej. I taki jest plan. Musisz pokazać, że ruszyłeś dalej. 
- Czyli muszę znaleźć porządną pracę, przeprowadzić się i zacząć brać udział w życiu towarzyskim? Oszalałaś?! Dopiero, co ktoś chciał mnie zabić, a teraz mam mu się jeszcze podkładać? 
- Z tego co zrozumiałam w Hogwarcie, jesteś dobrym czarodziejem. 
- Tak - warknął. - Czarodziejem, który przestał czarować i od paru lat nie miał różdżki w rękach. 
- A jednak użyłeś czarów, kiedy cię zaatakowali. - Tym razem Draco już nie zaprotestował. Spojrzał na nią wilkiem i pokiwał głową. 
- A więc tak to chcesz rozegrać, prawda? Mieć na mnie coś, co potem będzie mogło pogrążyć moją reputację, a nie wsadzić do Azkabanu na bardzo długo. Nikt nie wie, że użyłem tamtej nocy czarów. Żadnej dziennikarz czy Auror. No, może Potter do tego doszedł sprawdzając moją różdżkę, którą udało mi się dokładnie ukryć. 
     Uśmiechnęła się ironicznie. 
- Nie, nikt nie wiedział do tej pory. Właśnie się do tego przyznałeś. 
      Zaskoczony nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Hermiona Granger złapała go w pułapkę. Powinien być zły. I pewnie byłby, gdyby ostatnie miesiące nie miały żadnego znaczenia w jego życiu. A było wręcz przeciwnie. Pani Adwokat potrafi zrobić niebywałe rzeczy, a on to podziwił. Tym razem nie kwestionował jej inteligencji. 
- To w takim razie, co jeszcze będę musiał zrobić? Znaleźć sobie dziewczynę? 
- Sam to powiedziałeś. A ja mam idealną kandydatkę, którą pewnie znasz. Tylko martwi mnie, że obudzę tym niepotrzebne wspomnienia, ale chodzi o plotki. Rozumiesz? 
- Chyba nie masz na myśli Scarlett Woodland? ONA jest z moim najlepszym przyjacielem, głupia! - krzyknął wstając gwałtownie. 
- Opanuj się Malfoy. Takie rzeczy już są dawno załatwione. I nie myśl sobie, że nie tylko Zabini będzie cierpiał podczas tego układy - spojrzała prosto w jego oczy pozostawiając odkryte swoje serce. Nie uśmiechnął się szyderczo, nie zaczął drwić z niej. Zrozumiał. Wiedział, że da tej sprawy nie musiała poświęcać tylko swojego czasu, ale i serce. Poczuł wtedy, że i ona nie jest obojętna dla niego. Ale nic nie odpowiedział. Po prostu opuszkami palców dotknął jej policzka i wyobrażał sobie jak ich usta się stykają. 
- Nie wierzę. 
     Odwrócili się gwałtownie. 

_________________________________________________________
Ale jestem zadowolona z tego rozdziału. Dobrze powiedziane, że nie piszę się niczego na przymus. I pisałam jak mi było wygodnie, kiedy tylko miałam ochotę. I wreszcie wiem jak pociągnąć akcję tak, jak sobie na samym początku zaplanowałam.
Nie mniej jednak wiem, że będę musiała wziąć się do pracy, aby wreszcie je zakończyć i skupić się na kolejnym. I wiem również, że znowu minął ponad miesiąc. Ale ważne, że cokolwiek się pojawiło.

Pozdrawiam.


18 komentarzy:

  1. Nie powiadomiłam o powrocie, bo nieco się juz pogubiłam, kto chciał być informowany :) Teraz wszystko powolutku nadrabiam, do Twojej twórczości też dojdę :D
    Cavalla [bitwa-marzen]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaobserwowałam Twojego bloga żebyś nie musiała kłopotać się z informowaniem mnie o nowych rozdziałach.
    Co do treści, znalazłam chyba dwie literówki, ale to mało ważne. Przeczuwam, iż Philip Webner namiesza bardzo w życiu niektórych bohaterów. Wszystko wyjdzie w praniu :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście minął miesiąc, ale warto było! Fajnie, że wiesz co dalej, ale nie pisz przymusem! życzę weny i zapraszam do siebie: http://ineedu2smile.blogspot.com/
    papatki.

    OdpowiedzUsuń
  4. NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIEBSTER AWARDS NA MOIM BLOGU
    http://ineedu2smile.blogspot.com/
    ZAPRASZAM!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek wybacz że tak długo nie komentowałam Twojego rozdziału.
    Przeczytałam jednym tchem i naprawdę masz powody do dumy.
    Jesteś niesamowita a sam rozdział trzymał w napięciu.
    Najbardziej spodobało mi się to spotkanie Rona z Draconem... aż iskry pociekły.
    Nie podoba mi się też, że zrobił się taki okrutny... widać było, że Hermiona go uwielbia a choroba go nie usprawiedliwia.
    Mógłby okazać jej więcej serca.
    jednak w obliczu śmierci chyba nie każdy umie się na to zdobyć.
    Jednym słowem rozdział naprawdę mi się spodobał jak i sam pomysł.
    Hmm co też kombinuje i sam Malfoy?
    Wybacz że tak bez ładu i składu ale niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
    Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym roku!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że w końcu wróciłaś, ale ja wiem jak to jest, sama przecież wstawiam rozdziały bardzo rzadko. No, ale odnośnie samego rozdziału to wciąga mnie to coraz bardziej. To nie jest takie zwykłe Dramione, ma jakąś treść, masz pomysł na to ,i to pomysł bardzo dobry ;) Rona mi jakoś tak hmm szkoda, żal może.
    Ah i bardzo mi się spodobało jak zręcznie wtrąciłaś w opowiadanie wywiad z Harrym.
    Pozdrawiam :) malfoy-issue

    OdpowiedzUsuń
  7. Pojawiły się nowości na:
    www.niesmiertelne-serca.blogspot.com
    www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com
    zapraszam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na 08 rozdział na malfoy-issue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. pisze dramione, wpadniesz? http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam zaszczyt zaprosić na nowy Rozdział 009 „Słodko-gorzki smak zemsty” na http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com . Życzę przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam przyjemność zaprosić na 23 rozdział na DHK! :)
    Nie jestem nim zachwycona, przyznaję, ale szczerze liczę na to że mimo wszystko przypadnie Ci gustu:)
    Pozdrawiam,
    Deszczowa

    OdpowiedzUsuń
  12. Zakochałam się.
    Niesamowita fabuła, świetnie wykreowane postacie i akcja.
    Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów. ;)
    Czekam niecierpliwie.

    Lis.
    kopniak-na-dobranoc.mylog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. super notka ! ale dlaczego skończyłaś w takim momencie? :c
    kiedy nowa notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowa będzie jak wreszcie się zabiorę za jej wykończenie.

      Usuń
  14. Zostałaś nominowana do zabawy Libester Award
    Więcej informacji na: http://www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com/p/libester-award.html



    OdpowiedzUsuń
  15. Serdecznie zapraszam na Rozdział 010 „Jesteś głupią idiotką Weasley, wiesz?” na bloga: http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy