Kim tak naprawdę jest Harry Potter? Żołnierzem? Aurorem? Czy zwykłym mężczyzną starającym się uchronić świat od zagłady? Czyli zwykłym bohaterem? Spekulacje na temat prawdziwego przeznaczenia Cudownego Chłopca zaczęły sięgać zenitu, dlatego postanowiłem poprosić Szefa Biura Aurorów o krótką rozmową.
Philip Webner: Harry Potter niejednokrotnie został nominowany jako kandydat na przyszłego Ministra Magii, ale kandydatura zawsze zostawała wycofywana na samym początku. Nie bardzo rozumiem, dlaczego lata ciężkiej pracy nagle są dla Ciebie niczym, skoro nie chcesz ubiegać się o najważniejsze stanowisko w magicznym świecie.
Harry Potter: Nigdy nie wierzyłem, że jestem wyjątkową osobą, nie starałem się specjalnie, aby osiągnąć to, co mam w tej chwili. Po prostu problemy przychodziły same, a ja nie potrafiłem ich ominąć i zostawić w spokoju. Kiedy po raz pierwszy zostałem nominowany do wyścigu o stanowisko Magistra Magii zacząłem się śmiać. Nie wierzyłem, że mógłbym zostać najmłodszą osobą mającą władzę nad całym magicznym światem. Uznałem, że nie mam żadnego życiowego doświadczenia jak wielu innych pragnących zająć stanowisko po moim przyjacielu Kingsley'u. A potem pokazała się kolejna propozycja, której już nie mogłem odrzucić.
PW: Stanowisko Szefa Biura Aurorów, prawda? Jednak to nie powinno wpływać na takie marzenia jak osiągnięcie najważniejszego stanowiska w całym Londynie. Mógłbyś zostać jednym z największych czarodziei, tak jak Albus Dumbledore
HP: Nigdy o tym nie marzyłem. Profesor Dumbledore był wspaniałym człowiekiem i nigdy nie mógłbym się z nim porównywać. Sam dyrektor ciągle odrzucał propozycje i nigdy nie wystartował w wyborach.
PW: Skoro nigdy nie marzyłeś o zostaniu Ministrem Magii, to co było Twoim największym pragnieniem? Zastanów się dobrze, ponieważ rzadko się zdarza, aby ktoś pragnął czegoś tak bardzo. Wydaje mi się, że znalezienie swojego teraźniejszego stanowiska w Ministerstwie było szczytem, który udało Ci się zdobyć.
HP: Podchwytliwe pytanie (śmiech). Wyobrażałem siebie pracującego jako Auror, jednak nie jako szef całego departamentu. Akurat swoją posadę zawdzięczam nazwisku, nie zapracowałem na nią tak, jakbym chciał. Ale jeżeli miałbym odpowiedzieć, co, a raczej kto był moim największym marzeniem, odpowiedziałbym bez wahania, że moja żona i rodzina, którą razem budujemy. Ginny to mój największy skarb i osoba, której zawsze potrzebowałem. Jak wiadomo nigdy nie spotkałem swoich prawdziwych rodziców, nie miałem kochających bliskich ani nie mogłem nawet stworzyć przez magię. Dlatego rodzina jest dla mnie najważniejsza.
PW: Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, przyznam szczerze. A co z Twoimi przyjaciółmi? Jak wiem to również zostali małżeństwem, Hermiona Granger i Ronald Weasley. Słyszałem, że Twój przyjaciel nie jest w dobrym stanie.
(chwila milczenia)
HP: Każdy ma swoje problemy zdrowotne i nie sądzę, aby opowiadanie o prywatnych sprawach moim przyjaciół było czymś, co interesuje czytelników.
PW: Rozumiem. W takim razie chciałbym zapytać o coś zupełnie innego, poza tematem. Nie od dzisiaj wiadomo, że zajmujesz się sprawą Dracona Malfoy'a oskarżonego o współpracę ze Śmierciożercami. Czy istnieje jakiś dowód, aby jakoś wyjaśnić całe zamieszanie?
HP: Pierwsze słyszę, aby Draco Malfoy był oskarżony o cokolwiek. Owszem, ma adwokata, który wypowiada się za niego, ale Malfoy nie ma żadnego powiązania z działalnością przestępczą. Sam rozważałem, czy przedstawione dowody mogą o czymś świadczyć, jednak pan Malfoy nie popełnił żadnego przestępstwa, a wręcz przeciwnie, jest jego ofiarą. Jak sądzę nie zorganizował grupy, która następnie miała napaść na jego dom i rzucać zaklęcia uśmiercające. Draco Malfoy nie jest samobójcą z tego, co wiem.
PW: A więc wierzysz mu? Wierzysz, że nie kłamie i całkowicie odrzucił swoją przeszłość?
HP: Z tego co wiem, Draco Malfoy nigdy nie był skazany za bycie Śmierciożercą, więc wierzę mu. Ludzie się zmieniają, rozumieją swoje błędy, stają się całkiem innymi ludźmi. Pan Malfoy zniknął z naszego świata na wiele lat i nikt nie wiedział, co się z nim dzieje, więc nie mam powodu do niepokoju. Wierzę, że jego adwokat będzie współpracował z naszym Biurem i znajdziemy prawdziwego sprawcę...
Dalsza
część wywiadu urwała się, więc Hermiona Granger odsunęła się od stołu i wypiła
szybki łyk kawy. Była zadowolona ze słów Harry'ego i dziękowała mu, że nie
pogorszył sprawy jej klienta. Nie mniej jednak okazuje się, że ludzie są
zdolni do przebaczenia, nawet jeżeli według niektórych człowiek nie jest
wstanie się zmienić.
Hermiona
spojrzała smutno na swojego męża, który siedział w salonie i nieobecnym
wzrokiem spożywał swoje śniadanie. Westchnęła tylko i nic nie powiedziała,
kiedy podniósł głowę i spojrzał na nią. Jego twarz była wyprana z emocji.
Przynajmniej dzisiaj się na nic nie uskarża, pomyślała Hermiona i odstawiła
filiżankę do zmywarki robiąc porządki w kuchni.
Wczoraj
lunch z Harrym dał jej wiele do myślenia. Zwierzyła się przyjacielowi ze swoich
problemów, nie wspominając nic o Malfoy'u i ich romansie. Zdawała sobie sprawę,
że mimo nowego poglądu Potter nie byłby zachwycony dowiadując się, ze sypia ze
swoim klientem dodatkowo zdradzając swojego umierającego męża. Ale Harry był
pomocny. Zabronił jej użalania się nad Ronem, wiedział, że Weasley sobie
poradzi, bo mimo swojego charakteru jest dobrym człowiekiem i wszystko powinno
jeszcze nabrać jakiegoś koloru. Jednak dziwiło ją, że nie chciał pomóc w jakiś
inny sposób. Może lepiej go znał, ale nie wiedział, co się dzieje w ich
domu.
Hermiona
nadal usilnie starała się zajść z nim w ciążę odwiedzając klinikę każdego
miesiąca, ale czas płynął i jak dotąd nie czuła żadnych objawów ciąży. Nie
mówiła nic Ronaldowi, ponieważ nie chciała, żeby zamartwiał się jeszcze
bardziej. Po licznych badaniach wiadomo było, że mężczyzna po prostu nie mógł
mieć dzieci. Po części cieszyła ją ta wiadomość, ale zdawała sobie sprawę, że
kiedyś ją zapyta, czy próbuje. Nie może mu powiedzieć, że jest to
niemożliwe ze względu na jego chorobę.
Jej
rozmyślania zostały przerwane przez dźwięk telefonu. Sięgnęła jedną rękę po
słuchawkę.
-
Hermiona, słucham.
W
słuchawce zapadła cisza. Zastanawiała się kto może dzwonić na jej domowy numer,
skoro nie podaje go na prawo i lewo. Zaledwie grupka osób miała zapisany i
adres i numer kontaktowy w razie gdyby nie mogli jej złapać w biurze.
-
Tu Malfoy.
Odetchnęła
z ulgą i ścisnęła mocniej słuchawkę patrząc czy Ron nie podsłuchuje pod
drzwiami jej rozmowy. Wiedziała, że byłby do tego zdolny.
-
Dlaczego dzwonisz na ten numer? - syknęła. - Dałam ci do zrozumienia, że masz
go używać tylko w nagłych przypadkach.
Prychnął
wściekły i się rozłączył. Po paru sekundach zadzwonił dzwonek do drzwi.
Hermiona rzuciła słuchawkę na widełki i wściekła poszła otworzyć. Po tylu
tygodniach poznała go już dostatecznie dużo, aby wiedzieć, iż jest zdolny do
wszystkiego. I wcale nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła go za drzwiami z mokrymi
od deszczu włosami.
-
Wpuścisz mnie? - zapytał grzecznie i wskazał na niego. - Pada.
Jęknęła
tylko w duchu i otworzyła szerzej drzwi mając nadzieję, że Ron nie pojawi się w
przedpokoju i nie zrobi Malfoy'owi żadnej awantury. Sam Draco również patrzył w
stronę salonu, jednak nie z obawy, ale z czystej ciekawości. Chciał wiedzieć
jak wygląda Ronald Weasley, kiedy wie, że umiera. Ta
sytuacja wcale go nie bawiła, a los rudzielca wcale nie obchodził. Ale
interesował się tym, przez co przechodzi Hermiona i chciał zobaczyć jak kolejny
wybuch jej męża doprowadza ją do szału. Chciał zobaczyć jak się denerwuje, a
potem smuci i moment, w którym do niego przylgnie całym ciałem ponownie oddając
się w jego ramiona. Już uśmiechał się na samą myśl o kolejnej namiętnej
godzinie.
-
Co się stało? - zapytała, kiedy prowadziła go do salonu. Niestety nie posiadała
w domu innego miejsca, gdzie mogłaby przyjmować swoich klientów, więc miała
nadzieję, że Ron nic nie powie.
-
Czytałaś ten wywiad z Potterem? Chciałem wiedzieć jakie są szanse, że ludzie
mnie znienawidzą jeszcze bardziej. Bo niestety pewna osoba nie może zachować
dyskrecji i musi za wszelką cenę powiedzieć coś, co tylko niszczy komuś
reputację.
Hermiona
westchnęła. Nie odpowiedziała mu teraz na to pytanie, ponieważ weszli do salonu
i jej mąż patrzył zaskoczonym wzrokiem na gościa. Nie mógł wydusić z siebie słowa.
Zaległa krępująca cisza, którą przerwała.
-
Usiądź w fotelu, zaraz przyniosę wszystkie papiery dotyczące twojej sprawy i
kawę. Masz ochotę? - Pokiwał twierdząco głową i popatrzył na jej męża,
kiedy zniknęła w drzwiach. Nie czuł już żadnego obrzydzenia do zdrajcy krwi,
jak kiedyś często go nazywał. Bardziej współczucie, ponieważ wiedział, co teraz
go czeka, jak bardzo będzie cierpiał, kiedy organizm podda się w walce o życie.
-
Weasley - powiedział wreszcie na powitanie Draco. - Długo się nie
widzieliśmy.
-
I jakoś żadne z nas nie miało z tym problemu - uciął Ron i całkowicie
zignorował gościa wstając ostrożnie i bardzo małymi krokami przemieszczając się
w stronę schodów. Kiedy Hermiona wyszła z kuchni i zobaczyła męża
wspinającego się po schodach, krzyknęła i zostawiając wszystkie rzeczy na małym
stoliku pobiegła mu pomóc. On tylko na nią warknął, ale pozwolił się wziąć pod
ramię i odprowadzić na górę. Po kilku minutach zeszła cała czerwona i
przygnębiona.
-
Przepraszam cię. Zwykle się tak nie zachowuje, jest raczej uprzejmy, ale chyba
nadal nie darzy cię sympatią. - Draco pokiwał głową i uśmiechnął się
czarująco.
-
A ty darzysz? - zapytał. Spiorunowała go wzrokiem i podała filiżankę mocnej
kawy. Pospiesznie upiła łyk i poczuła jak gorąca ciecz parzy jej przełyk.
Jęknęła cicho.
-
Nie przyszedłeś chyba rozmawiać tutaj o moich uczuciach względem ciebie,
prawda? Więc z łaski swojej powiedz mi dokładnie, dlaczego nachodzisz mnie w
domu, chociaż doskonale zdajesz sobie sprawę jaka jest sytuacja.
Odchrząknął
rozbawiony i wierzchem dłoni dotknął jej policzka. Odtrąciła jego rękę, ale on
wcale nie był jej dłużny. Ponownie położył rękę, tym razem na jej kolanie i
wyszeptał jej do ucha.
-
A skąd pewność, że jestem tu w sprawach służbowych, pani mecenas?
Zadrżała
od jego oddechu i pokryła się rumieńcem. Chwyciła jego dłoń i zdjęła ze swojego
kolana odsuwając się ostentacyjnie.
-
Ponieważ znajdujemy się w moim domu i wolałabym przejść do rzeczy załatwiając
wszystkie bieżące sprawy. - Postukała palcem w wyłożone papiery. - Wiem, że nie
przychodzisz tutaj dla rozrywki, więc, co ciebie tak zdenerwowało w tym
wywiadzie? Powiedział prawdę, a dodatkowo przyznał się, że wierzy we wszystko,
co powiedziałeś na ten temat. Kieruje twoją sprawą, bo sam ją wziął.
-
Tak, na twoją prośbę - warknął. - Nie przyszło ci do głowy, że powiedział to wszystko
tylko na łamy tego szmatławca? Może nie chciał po prostu, aby ktoś pomyślał, że
mnie nienawidzi.
-
Sęk w tym, że nie ma żadnych obciążających ciebie dowodów jakoby to była twoja
wina. Więc nie ma powodu, żeby ci nie wierzył i kłamał. Powinieneś wiedzieć, że
wiele ludzi szanuje ciebie za to, że zerwałeś wszystkie kontakty ze swoją
rodziną. Podczas procesu zostałeś uniewinniony, sam mi to powiedziałeś. Chociaż
doskonale wiemy, że byłeś Śmierciożercą, a przynajmniej stałeś po stronie
Voldemorta ze swojej woli bądź z przymusu.
Przed
jego oczami pojawiła się scena na wieży astronomicznej, kiedy nie potrafił
zabić Dumbledora na polecenie Voldemorta. Wiedział, że jak nie wykona tego
zadania, sam zginie. A potem ten obraz nagle zniknął i pojawił się kolejny.
Stali w szóstkę w Pokoju Życzeń i rozmawiają na temat jakiegoś diademu. Potem i
ten obraz znika.
-
Widzisz? - szepnęła Hermiona, jakby wiedziała, o czym myśli. - Zmieniłeś się,
wiem, że nie chciałeś zabijać ani służyć Voldemortowi.
-
Nie wiesz o czym mówisz - szepnął. - Nie masz pojęcia jak to jest.
-
Doskonale zdaje sobie z tego sprawę - powiedziała. - I może jestem naiwna
wierząc, że to, co przeszedłeś z Carmen mogło cię zmienić. Może jestem głupia,
że popełniam z tobą największy błąd w moim życiu. Ale wiem, że jesteś innym
człowiekiem niż wcześniej, w szkole, a ja postanowiłam dać ci czystą kartę. I
wiem, że Harry zrobił to samo. Więc zaufaj nam, a dowiemy się kto to wszystko
zrobił. Nie podda się żadne z nas, ty też nie - urwała na chwilę. Spojrzała na
te wszystkie papiery. - Twoja sprawa jest jedyną, którą w tej chwili
się zajmuję i miałam sporo czasu, żeby pogrzebać nie tylko w nich, ale i w twojej przeszłości. Potwierdziły się wszystkie informacje, które powiedziałeś mi parę
tygodni wcześniej, nie kłamałeś. Dlatego trzeba to wszystko zakończyć.
-
Co masz na myśli? - zapytał i spojrzał na nią zaskoczony. - Chyba nie to, co
trwa od wielu tygodni...
-
Nie to - przerwała mu i zganiła go wzrokiem, aby nie mówił o tym w domu. -
Harry postanowił się z tobą skontaktować, mówi, że trafił na jaś trop i
chciałby przystąpić do akcji.
Patrzył
na nią nie rozumiejąc z tego ani słowa. Westchnęła tylko i wyciągnęła kolejną
kartkę z teczki.
-
Masz być przynętą. Koniec z ukrywaniem się po kątach, musisz zacząć wieść życie
publiczne.
Wybuchnął
szczerym śmiechem w odpowiedzi na jej słowa. Zbił ją z tropu. Jej zdumione
spojrzenie sprawiło, że się opanował. Hermiona nie wiedziała, co takiego było
śmiesznego w jej słowach. Przecież powtarzała tylko to, co Harry postanowił.
- Przeprasza,
nie mogłem się powstrzymać.
Prychnęła.
-
Chodzi o to, że nadal nosisz nazwisko Malfoy, masz fortunę do wykorzystania i
musisz po prostu na nowo wrócić na pierwsze strony gazet. Jakby nic się nie
stało, jakby ten atak pobudził cię do życia, co w sumie jest prawdą. Po nim na
nowo zaczęli o tobie mówić, a ty przestałeś się zadręczać śmiercią żony. Stałeś
się człowiekiem, który wreszcie zakończył się nad sobą użalać. Ruszyłeś dalej.
I taki jest plan. Musisz pokazać, że ruszyłeś dalej.
-
Czyli muszę znaleźć porządną pracę, przeprowadzić się i zacząć brać udział w
życiu towarzyskim? Oszalałaś?! Dopiero, co ktoś chciał mnie zabić, a teraz mam
mu się jeszcze podkładać?
-
Z tego co zrozumiałam w Hogwarcie, jesteś dobrym czarodziejem.
-
Tak - warknął. - Czarodziejem, który przestał czarować i od paru lat nie miał
różdżki w rękach.
-
A jednak użyłeś czarów, kiedy cię zaatakowali. - Tym razem Draco już nie
zaprotestował. Spojrzał na nią wilkiem i pokiwał głową.
-
A więc tak to chcesz rozegrać, prawda? Mieć na mnie coś, co potem będzie mogło pogrążyć moją reputację, a nie wsadzić do Azkabanu na bardzo długo. Nikt nie wie, że użyłem tamtej
nocy czarów. Żadnej dziennikarz czy Auror. No, może Potter do tego doszedł
sprawdzając moją różdżkę, którą udało mi się dokładnie ukryć.
Uśmiechnęła
się ironicznie.
-
Nie, nikt nie wiedział do tej pory. Właśnie się do tego przyznałeś.
Zaskoczony
nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Hermiona Granger złapała go w pułapkę.
Powinien być zły. I pewnie byłby, gdyby ostatnie miesiące nie miały żadnego
znaczenia w jego życiu. A było wręcz przeciwnie. Pani Adwokat potrafi zrobić
niebywałe rzeczy, a on to podziwił. Tym razem nie kwestionował jej
inteligencji.
-
To w takim razie, co jeszcze będę musiał zrobić? Znaleźć sobie
dziewczynę?
-
Sam to powiedziałeś. A ja mam idealną kandydatkę, którą pewnie znasz. Tylko
martwi mnie, że obudzę tym niepotrzebne wspomnienia, ale chodzi o plotki.
Rozumiesz?
-
Chyba nie masz na myśli Scarlett Woodland? ONA jest z moim najlepszym
przyjacielem, głupia! - krzyknął wstając gwałtownie.
-
Opanuj się Malfoy. Takie rzeczy już są dawno załatwione. I nie myśl sobie, że
nie tylko Zabini będzie cierpiał podczas tego układy - spojrzała prosto w jego
oczy pozostawiając odkryte swoje serce. Nie uśmiechnął się szyderczo, nie
zaczął drwić z niej. Zrozumiał. Wiedział, że da tej sprawy nie musiała
poświęcać tylko swojego czasu, ale i serce. Poczuł wtedy, że i ona nie jest
obojętna dla niego. Ale nic nie odpowiedział. Po prostu opuszkami palców
dotknął jej policzka i wyobrażał sobie jak ich usta się stykają.
-
Nie wierzę.
Odwrócili
się gwałtownie.
Ale jestem zadowolona z tego rozdziału. Dobrze powiedziane, że nie piszę się niczego na przymus. I pisałam jak mi było wygodnie, kiedy tylko miałam ochotę. I wreszcie wiem jak pociągnąć akcję tak, jak sobie na samym początku zaplanowałam.
Nie mniej jednak wiem, że będę musiała wziąć się do pracy, aby wreszcie je zakończyć i skupić się na kolejnym. I wiem również, że znowu minął ponad miesiąc. Ale ważne, że cokolwiek się pojawiło.
Pozdrawiam.
Nie powiadomiłam o powrocie, bo nieco się juz pogubiłam, kto chciał być informowany :) Teraz wszystko powolutku nadrabiam, do Twojej twórczości też dojdę :D
OdpowiedzUsuńCavalla [bitwa-marzen]
Zaobserwowałam Twojego bloga żebyś nie musiała kłopotać się z informowaniem mnie o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńCo do treści, znalazłam chyba dwie literówki, ale to mało ważne. Przeczuwam, iż Philip Webner namiesza bardzo w życiu niektórych bohaterów. Wszystko wyjdzie w praniu :)
Pozdrawiam.
Rzeczywiście minął miesiąc, ale warto było! Fajnie, że wiesz co dalej, ale nie pisz przymusem! życzę weny i zapraszam do siebie: http://ineedu2smile.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpapatki.
NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIEBSTER AWARDS NA MOIM BLOGU
OdpowiedzUsuńhttp://ineedu2smile.blogspot.com/
ZAPRASZAM!
Na początek wybacz że tak długo nie komentowałam Twojego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem i naprawdę masz powody do dumy.
Jesteś niesamowita a sam rozdział trzymał w napięciu.
Najbardziej spodobało mi się to spotkanie Rona z Draconem... aż iskry pociekły.
Nie podoba mi się też, że zrobił się taki okrutny... widać było, że Hermiona go uwielbia a choroba go nie usprawiedliwia.
Mógłby okazać jej więcej serca.
jednak w obliczu śmierci chyba nie każdy umie się na to zdobyć.
Jednym słowem rozdział naprawdę mi się spodobał jak i sam pomysł.
Hmm co też kombinuje i sam Malfoy?
Wybacz że tak bez ładu i składu ale niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego.
Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w Nowym roku!!
Dobrze, że w końcu wróciłaś, ale ja wiem jak to jest, sama przecież wstawiam rozdziały bardzo rzadko. No, ale odnośnie samego rozdziału to wciąga mnie to coraz bardziej. To nie jest takie zwykłe Dramione, ma jakąś treść, masz pomysł na to ,i to pomysł bardzo dobry ;) Rona mi jakoś tak hmm szkoda, żal może.
OdpowiedzUsuńAh i bardzo mi się spodobało jak zręcznie wtrąciłaś w opowiadanie wywiad z Harrym.
Pozdrawiam :) malfoy-issue
Pojawiły się nowości na:
OdpowiedzUsuńwww.niesmiertelne-serca.blogspot.com
www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com
zapraszam serdecznie.
Zapraszam na 08 rozdział na malfoy-issue.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpisze dramione, wpadniesz? http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam zaszczyt zaprosić na nowy Rozdział 009 „Słodko-gorzki smak zemsty” na http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com . Życzę przyjemnej lektury.
OdpowiedzUsuńMam przyjemność zaprosić na 23 rozdział na DHK! :)
OdpowiedzUsuńNie jestem nim zachwycona, przyznaję, ale szczerze liczę na to że mimo wszystko przypadnie Ci gustu:)
Pozdrawiam,
Deszczowa
Zakochałam się.
OdpowiedzUsuńNiesamowita fabuła, świetnie wykreowane postacie i akcja.
Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów. ;)
Czekam niecierpliwie.
Lis.
kopniak-na-dobranoc.mylog.pl
Dziękuję :)
Usuńsuper notka ! ale dlaczego skończyłaś w takim momencie? :c
OdpowiedzUsuńkiedy nowa notka?
Nowa będzie jak wreszcie się zabiorę za jej wykończenie.
UsuńZostałaś nominowana do zabawy Libester Award
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na: http://www.niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com/p/libester-award.html
Miło :)
UsuńSerdecznie zapraszam na Rozdział 010 „Jesteś głupią idiotką Weasley, wiesz?” na bloga: http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com
OdpowiedzUsuń