- R o n?!
Odwrócili się w stronę męża
Hermiony z zaskoczeniem. Nie spodziewali się, że wróci do salonu. Kobieta
przecież prosiła go, aby został na górze, kiedy będzie miała gościa. A w
szczególności, kiedy tym gościem miał być Draco Malfoy.
Ronald wpatrywał się w tę dwójkę z
nieukrywaną wściekłością, a jednocześnie smutkiem, przerażeniem. Na pewno nie
spodziewał się czegoś takiego. Wiedział, że do niczego nie doszło, jednak nie
był głupi i zdawał sobie sprawę, do czego takie gesty prowadzą. Sam je stosował
chcąc uwieść Hermionę w pierwsze noce ich małżeństwa.
Hermiona w tym czasie zdążyła
uwolnić się z uścisku Dracona i wstała z kanapy podchodząc do swojego męża,
który nawet na nią nie spojrzał. Weasley wbił swoje ostre spojrzenie w gościa
starając się na niego nie rzucić. Ironią było to, iż nie miał tyle siły, aby
dosięgnąć pięścią Malfoy’a.
Natomiast sam Draco zachował
stoicki spokój. Nie ruszył się ani razu, tylko nadal wpatrywał się w Hermionę.
Nie oderwał od niej wzroku, kiedy wstała i odsunęła się od niego podbiegając do
męża. Nie interesowało go zdanie Ronalda Weasley’a. Zależało mu tylko na tym,
aby ona czuła się bezpiecznie.
- Mógłbyś opuścić mój dom? –
zapytał Ron i wskazał Malfoy’owi drzwi. Pokiwał głową na do widzenia i nie
oglądając się już za siebie wyszedł trzaskając drzwiami. Ronald spojrzał
rozczarowany na swoją żonę, ale nic nie powiedział. Nie rozumiał, dlaczego
pozwoliła mu się dotknąć, nie mógł tego pojąć. Jednak działo się coś, co go
zaskoczyło. Okazało się, że nawet najtrwalsza w uczuciach kobieta potrafi
zranić mężczyznę, swojego męża. I Hermiona zrobiła to, nieświadomie. Chcąc
uniknąć przykrości, zaczął kierować się w stroną sypialni. Chciał zniknąć z jej
oczu i pobyć sam. Wiedział, że przez ostatnie dni zachowywał się nieznośnie,
doprowadzał do szału wszystkich, którzy go jeszcze odwiedzali. A Hermiona mimo
swojej ciężkie pracy, radziła sobie jeszcze ze wszystkimi obowiązkami domowymi,
a on nie był w stanie jej pomóc. Ale jednocześnie stał się zbędny w życiu
Hermiony. Czuł to. Tylko zawadzał w normalnym życiu.
- Ron…? Nie odchodź – szepnęła i
postawiła parę niepewnych kroków w jego stronę. Nie zatrzymał się, ale nie
przyspieszył. – Nic się między nami nie wydarzyło.
Kłamała. Usłyszał tę wysoką nutę w
jej głosie, z której ona nie zdawała
sobie sprawy. I dobrze, pomyślał. Tym razem przystaną na jednym stopniu i
podniósł wzrok na przestraszoną Hermionę. Pomyślał o obietnicy sprzed paru miesięcy,
kiedy chciała mieć z nim dziecko i robiła wszystko, żeby ten cel osiągnąć. Co
się w tym czasie zmieniło? Zmienił się aż tak bardzo, że nie mogła na niego
patrzeć? Może nie okazywał uczuć jak dawniej, ale nadal ją kochał, mimo tego,
że widocznie ona miała go dosyć. Chciała uciec z tego skromnego życia,
problemu. Tym się czuł w tej chwili.
Ron zaczął schodzić po schodach.
Sam miał dość uciekania, chciał wyjaśnić wszystko raz na zawsze. Już nie
martwił się śmiercią, nie bał się umrzeć zostawiając Hermiony zranionej i
przepełnionej żalem, że tak łatwo się poddał. I mimo bólu, który teraz czuł,
chciał, żeby była szczęśliwa po jego śmierci. A skoro nawet za życia nie
podołał temu zadaniu, to nadszedł właśnie czas, aby naprawić wszystkie swoje
błędy. Może podjął pochopną decyzję, może jej nie przemyślał. Ale w głębi serca
czuł, że postępuje dobrze. Nie potrzebował teraz ani współczucia, ani litości.
Pragnął jedynie szczerej, odwzajemnionej miłości.
Usiadł z ociąganiem na fotelu,
dokładnie w tym miejscu, w którym dopiero siedział Draco Malfoy. Ciekawe czy zauważy, pomyślał i
popatrzył smutnymi oczyma na swoją żonę, gestem prosząc, aby zajęła miejsce.
Zrobiła to bez wahania, z większą niż myślał, gorliwością.
- Wiem, że coś między wami jest –
zaczął. - Nie potrafisz kłamać.
Zarumieniła się i spuściła wzrok.
Nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć. Wiedziała, że kiedyś sprawa wyjdzie na
jaw, ale nie spodziewała się, że tak szybko i w taki sposób. Chyba miała
nadzieję, że dopiero kiedy Ronalda zabraknie na świecie, wyjawi ten sekret. Nie
udało się.
- Hermiono, on jest twoim klientem.
Zaległa cisza. Teraz ona powinna
coś powiedzieć, przyznać się, że popełniła ten błąd. Jednak wiedziała, że to
byłoby kolejne kłamstwo. Ona wcale tego nie żałowała.
- Wiem.
- Masz tylko tyle do powiedzenia?
Spodziewałem się czegoś więcej – rzucił niby od niechcenia, ale był
zawiedziony, że niczego mu nie wyjaśniła. – Dlaczego?
Było to najgorsze pytanie jakie
mogło paść podczas tej rozmowy. Nie można wyjaśnić tego w taki sposób, w jaki
by chciała. Czyli w taki, który nie uświadomiłby Ronaldowi jakim teraz jest człowiekiem. Takim, na którego nie
może już patrzeć czy liczyć.
- Chcesz wiedzieć dlaczego? – podniosła głos o jedną
oktawę. – Wiesz dlaczego? Bo już nie
rozumiem, co się z tobą dzieje, nie wiem kim się stałeś, ale nie jesteś już tym
człowiekiem, co byłeś. Zmieniłeś się, zacząłeś narzekać na wszystko, nie
zwracasz uwagi na moje uczucia, jakby się nie liczyły. A ja ciągle tobie
nadskakuje, podaje i pytam, jak się czujesz. Po co to wszystko? Bo ja nie mam
pojęcia! Kiedy po raz pierwszy poszłam do niego, nie wiedziałam, co robię. Było
mi przykro, że jestem dla ciebie tylko pomocą domową i potrzebowałam kogoś, kto
mnie posłucha. Wykorzystałam sprawę jako pretekst, a potem… A potem ciągle
rozmawialiśmy. Do niczego nie doszło. Wróciłam do domu odprężona, jakbym nad
wszystkim ponownie panowała. Rano wszystko wróciło i miałam wrażenie, że
jeszcze bardziej mnie przytłoczyło.
- Nie jestem tak silna jak inne
kobiety. Dla mnie liczy się jedynie umysł, wiedza. Nigdy nie byłam
współczująca, nigdy nie czułam niczego podobnego. Kiedy dowiedziałam się o
wirusie, myślałam, że to koniec świata. Ale nie dla ciebie, dla mnie. Ale byłam
przy tobie cały czas i starałam się ułatwiać ci wszystko jak najbardziej
potrafiłam. Minęło pięć lat. Nadal starałam się być dobrą żoną, ale prawda jest
taka, że chciałam uciec.
- A czy kiedykolwiek tak naprawdę
mnie kochałaś? – zapytał i mimowolnie zacisnął dłonie.
Nie odpowiedziała mu od razu. Z
tego całego żalu i wyrzutów, które wreszcie z siebie wyrzuciła, zagubiła się w
swoich prawdziwych uczuciach. Kiedy to mówiła, ponownie myślała o sobie. Tym
razem nie bała się zranić jego.
- Czy kochałaś? – powtórzył.
- Kochałam i nadal kocham –
odpowiedziała po krótkiej chwili. Zobaczyła
ulgę w jego oczach. – Nigdy nie okłamywałam cię, co do moich uczuć, zawsze były
szczere. A Draco… On po prostu był, kiedy to ja jego potrzebowałam. A ciebie nie
ma.
- Wiem, że to również nie było
łatwe dla ciebie – odezwał się. – Sam byłem egoistyczny w tym wszystkim, a
kiedy zaproponowałaś, że dasz mi dziecko, nie spodziewałem się tego, dlatego
powiedziałem ‘nie’. Ale tak naprawdę byłem szczęśliwy, że jakaś cząstka mnie na
zawsze byłaby na tym świecie.
- Ale ona zawsze tu będzie! We
mnie, w Harrym, w twojej rodzinie – zaprotestowała. – To ja zachowałam się
głupio, nieodpowiedzialnie i złamałam wszystkie zasady, obietnice. Nie
powinnam.
- Nie zrobiłabyś tego, gdybym ja
dał ci to, czego potrzebujesz. A byłem pewnym, że potrafię zapewnić ci
wszystko, co najlepsze. Okazuje się, że jednak nie.
Uśmiechnęli się do siebie smutno i
niepewnie. Obwiniali siebie nawzajem, ale żadne nie przyznało winy tej drugiej
osoby.
Hermiona wiedziała, że swoją
zdradą zniszczyła coś, co powinno trwać do końca. Nie była taka jak Draco i nie
potrafiła zostać przy ukochanej osobie do końca. Nie zatraciła się w tym
uczuciu, aby potem jak on czuć się przytłoczonym, pokutować. Tak bardzo starała
się być do niego podobna, kiedy opowiedział jej o wszystkim. Kiedy dowiedziała
się reszty z drugiej ręki. Ale nie potrafiła. Zatraciła się w czymś toksycznym,
zakazanym dla niej.
Ronald winił siebie za
bezmyślność. Zdawał sobie sprawę, że gdyby nie ta jedna noc, nic między nimi by
się nie zmieniło. Wszystko wyglądało by tak ja na samym początku. Mieli by
nadal mnóstwo przyjaciół, a może i nawet większą rodzinę. Ale wszystkie
marzenia skończyły się w jeden wieczór. Przez jakiegoś jugola, który nie
wiedział, co robi. Żałował, że nie można cofnąć czasu i powstrzymać tamtej osoby. A może jednak…
- Naprawmy to – zaproponował
szeptem.
Pokiwała twierdząco głową i
poczuła ciepłą dłoń swojego męża na policzku. A ciepły oddech świadczył tylko o
tym, że zaraz ją pocałuje. Najpierw delikatnie.
Wachlarz uczuć. To nie tylko miłość, ale i nienawiść, niepewność i
chwile, kiedy życie staje się jednym zbiorem kłamstw, problemów. Moment
zawahania, moment ludzkich uczuć, tylko tych prawdziwych. Bo człowiek potrafi
panować nad emocjami, ale nie zawsze udaje mu się podołać wyzwaniu.
Ohh ! dziękuje za tą notke, krótką bo krótką ale dziękuje ♥
OdpowiedzUsuńpięknie to opisałas. całą rozmowe Rona i Hermiony.
tylko tak dalej ;) życze Ci duuuuuuuuużoo weny ;p i zeby notki pojawialy sie szybciej xd
Pozdrawiam M.
Ps. kiedy nowa notka?
Miło :)
UsuńJak na razie mam tylko rys, ale myślę, że w niedzielę
Hej, hej!
OdpowiedzUsuńTrafiłam przypadkiem (tak, tak, wiem, niesamowicie oryginalnie), ale zostałam na dłużej i w ten oto sposób nadrobiłam wszystkie rozdziały. Popisałaś się naprawdę nietuzinkowym pomysłem - choroba Rona, Hermiona jak prawnik, Malfoy, który stracił miłość swojego życia. Mimo, że między nimi zawsze była wielka nienawiść, przedstawiasz to bardzo realistycznie i wcale nie odczuwam żadnej "wymuszoności" (wow, to jest takie słowo? xD). Ten rozdział, szczerze powiedziawszy, całkiem mnie zaskoczył - nie spodziewałam się, że Ron wybaczy Hermionie, odbieram go raczej jako kogoś pamiętliwego, ale to oczywiście Twoja wizja, ciekawi mnie, jak poprowadzisz akcją. ;)
Jeśli będziesz się kiedyś nudzić, zapraszam do siebie na bezsenne.blogspot.com - również ff potterowski.
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział!
Ron wybaczył jej, bo jest egoistą. I zaznaczył to w swojej wypowiedzi. A dialogi właśnie wydają mi się bardziej nierealne niż zwykle. o,
UsuńNie musisz mnie powiadamiać o nowych rozdziałach, ponieważ obserwuję Twojego bloga - jeden problem z głowy :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to muszę przyznać, że bardzo spodobało mi się to, jak opisałaś uczucia Rona i Hermiony. Bardzo realistycznie. Znalazłam literówkę, przy zdaniu "Przez jakiegoś jugola(...)" chyba chodziło o mugola :)?
Pozdrawiam serdecznie!
Musiałam pominąć przy sprawdzaniu :D
UsuńAj Donna w końcu nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekałam z utęsknieniem nie masz pojęcia jak wielkim.
Poruszyłaś mnie wiesz?
I to naprawdę bardzo zwłaszcza, gdy czytałam te rozmowę między nią a Ronaldem.
Nie spodziewałam się tego i teraz jestem ciekawa jak odpowie Hermiona.
Czy będzie chciała brnąć w romans z Draconem czy też może wręcz przeciwnie i będzie chciała ratować małżeństwo?
A może znajdzie się jakieś cudowne lekarstwo dla Rona?
Aj tak wiele pytań tak mało odpowiedzi.
Nie trzymaj długo w niepewności i dodawaj szybko nowy rozdział.
p.s.
proszę zmień czcionkę bo naprawdę przy tej dość kiepsko się czyta;/
Planuje zmienić nie tylko czcionkę, ale i cały szablon, bo ten doprowadza mnie już do szału.
UsuńCzekałam na takie rozwiązanie akcji. Mimo wszystko najbardziej na świecie kocham parę Ron-Hermiona i cieszę się, że żadne z nich nie chce łatwo z siebie rezygnować.
OdpowiedzUsuńDojrzałość jaką oboje się wykazali jest bardzo ważna we wzajemnym budowaniu relacji.
Do poprawienia błędów jest parę ;)
Pozdrawiam!
Oj, wiem :D
UsuńZawsze jest coś do poprawienia już po paru korektach.
Mnie oczywiście informuj informuj ;) Co do rozdziału... ah cóż ja ci mogę powiedzieć. Podobał mi się chyba jak najbardziej ze wszystkich dotychczasów. Pogadali sobie z Ronem szczerze i wszystko skupiło się na tych różnych uczuciach, które człowiek może odczuwać. Naprawdę pięknie, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo twoje opowiadanie wprowadza mnie w takispecyficzny nastrój, który bardzo lubię ;)
Naprawdę lepszy niż reszta ?
UsuńHmm... A co to będzie przy następnym! Ha!
Fajnie, że dodałaś! Według mnie rozdział jest super, bo czuć te wszystkie uczucia towarzyszące rozmowie, przynajmniej wdług mnie... ;) Życzę weny i czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZapraszam na zapoznanie się z ogłoszeniem umieszczonym na : http://niesmiertelne-serca.blogspot.com – dziękuje serdecznie za zrozumienie.
OdpowiedzUsuńpiękny odcinek! cieszę się ze sobie to wyjaśnili, mimo iż hm w sumie Ron nic nie zobaczył... zastanawiam się ile on jeszcze będzie żył ? oO pozdrawiam i wybacz ze tak późno komentuje oO
OdpowiedzUsuń