Harry Potter patrzył z
uwagą na swojego gościa. Koniuszkiem pióra drapał się po brodzie i zastanawiał
się, co ta dziewczyna ma wspólnego z Webnerem. Śledztwo było prowadzone
skrupulatnie, Hermiona była na bieżąco z informacjami. Jednak obecność jej
koleżanki z pracy wszystko burzyła.
Owszem, przez pewien czas
uważał ją za podejrzaną tego zamachu na Dracona Malfoy’a, jednak jej codzienne
zachowanie w pracy nie wskazywało na to, aby była winna. Nie mógłby jej
posądzić o to, że zadała się ze Śmierciożercami. Kobieta za bardzo szanowała
prawo, dodatkowo wiedziała jak karano byłych popleczników Voldemorta. Harry nie
litował się nad nikim, prosił zawsze Ministra Magii o wyrok sprawiedliwy i taki
sam dla nich wszystkich. I oczywiście Scarlett Woodland całą wielką wojnę
przeczekała na południu Francji wraz ze swoją rodziną, więc służenie jest po
prostu niemożliwe.
Jednak Matthew Webner
wiedząc, że szukają go wszyscy Aurorzy Ministerstwa zaryzykował i pojawił się w
gabinecie jednej z pracownic kancelarii prawniczej. Dodatkowo, nie wydawał się
być zdziwiony jej postawą, tym, że się go bała. Była siostrą Carmen Woodland i
pewnie wiedziała, co ta świnia chciała zrobić drugiej bliźniaczce.
- Czy mogłabyś mi
opowiedzieć o tym dniu, w którym zginęła twoja matka? – zapytał Harry
odkładając pióro.
Kobieta odgarnęła włosy z
czoła i przeciągle westchnęła. Nienawidziła wspominać tamtego dnia, był on dla
niej nie tylko stratą ukochanej matki, ale kompletnego zagubienia. Musiała
uciekać i ukryć się przed tym mężczyzną, który okazał się być jej bratem. Nie
była obecna podczas procesu, nie chciała, aby ktokolwiek uważał ją za
podejrzaną tego zdarzenia. Jednak zrobiła wszystko, aby Matthew Webner został
skazany za to zabójstwo.
- Przez ostatnie lata
starałam się zapomnieć o tym feralnym dniu, w którym moja matka oddała życie za
naszą rodzinę. Do tej pory nie potrafię się pogodzić, że to z naszego powodu
zasłoniła ojca swoim ciałem. I że w ogóle ojciec nigdy nie powiedział nam o istnieniu
brata. Tak naprawdę już nie pamiętam o co poszło, dlaczego padły zaklęcia –
skłamała. – Jednak wiem, co się działo po tym.
Harry upił łyk wody z
pucharu stojącego przed nim.
Popatrzył uważnie na
kobietę i doszedł do wniosku, że i tak niczego nie rozumie. Scarlett coś przed
nim ukrywała, coś, co utrudniało całą pracę. Wiedział, że jeżeli nie odkryje co
to takiego było nigdy nie będzie wstanie zamknąć tej sprawy. Obiecał sobie, że
tym razem uratuje tyłek Draconowi Malfoy’owi jako człowiekowi, który od lat nie
zrobił nic złego. A skoro Hermiona zdecydowała się z nim żyć, wziąć jego
sprawę, to już coś znaczyło.
- Musisz z nami
współpracować, Scarlett – powiedział powoli i wyciągnął w jej stronę rękę ze
zdjęciem Webnera. – Czy wiesz może z jakiego powodu było zrobione to zdjęcie.
Kobieta wzięła fotografię
przedstawiającą jej brata jeszcze za czasów szkolnych. Czy to nie dziwne, że
skoro chodzili do jednej szkoły nie poznała go wcześniej. Cała trójka miała
rysy jej ojca, arystokratyczne rysy dziedziczone z pokolenia na pokolenie.
- Wiem, że w tle widać
naszą szkołę, pewnie sam na to wpadłeś – powiedziałeś. – Nie znałam wtedy
brata, nie wiedziałam o jego istnieniu.
Harry nie wiedział już o
co może zapytać. Miał pewne podejrzenia, jednak wyjawiając je tej dziewczynie
mógłby zniszczyć wszystko nad czym pracował od dwóch miesięcy. Kazał jej
przypomnieć sobie wczorajszy dzień, kiedy Aurorzy wtargnęli do jej gabinetu
dosłownie dwie minuty po wejściu Webnera. Zobaczył wtedy tylko jej przerażone
spojrzenie, kiedy Matthew celował w nią różdżką i kazał odłożyć swoją. Jego
ludzie szybko go rozbroili i przycisnęli do ziemi, a następnie umieścili w
pilnie strzeżonej celi zanim mężczyzna trafi na parę tygodni do Azkabanu.
Scarlett zamknęła oczy.
Odwróciła
się, kiedy usłyszała trzask zamykanych przez kogoś drzwi. Gdy ujrzała swojego
brata wypuściła z rąk plik papierów, które miały być pomocne przy kolejnej
sprawie odnośnie niewłaściwego użycia czarów na mugolu .
Nie
spodziewała się, że Matthew Webner wtargnie do jej gabinetu. Wiedziała od
Hermiony Weasley, że ten człowiek przebywa aktualnie w Londynie, sam Draco
chciał, aby pomogła złapać zabójcę swojej matki. Nikt nie wiedziała tylko, że
to będzie takie trudne.
Po
tylu latach ciągłego uciekania przed nim i przed jego wysłannikami miała
nadzieję, że dojdzie do starcia. Ale miała być Scarlett, nie Carmen. To ona
wszystko zaplanowała, dopracowała każdy najmniejszy szczegół i na końcu oddała
swoje życie za siostrę. Dlaczego wszyscy umierali przez tego podłego drania?
-
Matthew – wyszeptała. – Jak?
-
Jak się masz, Carmen?
Kobieta
zacisnęła zęby i wyciągnęła z tylnej kieszeni różdżkę. Lecz zanim zdążyła ją
podnieść zauważyła, że mężczyzna trzyma swoją celując prosto w jej pierś.
-
Jeszcze jeden krok, Carmen, a wypowiem zaklęcie – odezwał się zachrypniętym
głosem.
-
Mam na imię Scarlett, nie zapominaj.
Zaśmiał
się szyderczo rozbroił blondynkę.
-
Ta dziwka myślała, że mnie oszuka. Jestem za sprytny na te sztuczki, znasz mnie
przecież. W końcu zabiłem twoją matkę.
-
Czego ode mnie chcesz?
-
Zemścić się za to, że mi uciekłaś, kochanie. Mieliśmy stworzyć rodzinę.
-
Nigdy nie chciała za ciebie wyjść, nie za brata.
Zobaczyła
wtedy jak różdżka jej brata wylatuje mu z dłoni, a w następnej chwili dwóch
Aurorów zasłania ją własnym ciałem.
- Scarlett?
Kobieta zacisnęła usta.
Wiedziała, że powinna wyjawić prawdę o sobie i swojej rodzinie. Nie potrafiła
tego zrobić. Cały czas wspominała Dracona jako człowieka wyjątkowego, który
wyciągnął jej z tego piekła, w którym się znalazła. Kochała go, nawet teraz,
kiedy on pokochał już inną kobietę i dawno o niej zapomniał. Nie spodziewała
się, że kiedykolwiek będzie musiała jego opuścić okłamując i patrzeć jak
opłakuje jej śmierć. Po każdej rozmowie z Zabinim mówiącym jej o stanie zdrowia
Malfoy’a płakała. Blaise za każdym razem z nią zostawał, pocieszał. On jedyny
znał prawdę.
- Nazywam się Carmen
Malfoy.
*
Hermiona wiedziała, że źle
robi zostawiając mężczyznę samego. Nie myślała egoistycznie, kiedy wyszła z
jego mieszkania. Ona również chciała tam zostać, porozmawiać, przytulić go i
wybaczyć, że robił to wszystko za jej plecami. Wierzyła mu, kiedy powtarzał, że
zależy mu. On w końcu nie rzucał takich słów na wiatr. Przeszedł wiele w życiu:
stracił swoją żonę w młodym wieku, nie potrafiąc pozbierać się po jej stracie
usiłował popełnić samobójstwo. A teraz pojawiła się ona, ta, która może mu
pomóc.
Musiała przyznać sama
przed sobą, że jej również zależało. Kiedy z nim była zapominała o Ronaldzie. Czuła
się jak kobieta.
Z drugiej strony miała
potem wyrzuty sumienia, że uciekała do innego mężczyzny okłamując swojego męża
kiedy ten zmagał się z ciężką chorobą i perspektywą nadchodzącej śmierci. Ale
pamiętała jak pragnęła mieć z nim dziecko, jak chodziła do lekarza umawiając
się na kolejne zastrzyki, poznawała sposoby usunięcia odpowiednich genów i
wstawienia nowych. Miała nadzieję, że nawet po śmierci Rona będzie miała po nim
pamiątkę. Ale nie spodziewała się, że wybierze innego.
Harry miał rację mówiąc,
że jej nie rozumie. Ona sama czuła się w tym wszystkim zagubiona, nie rozumiała
jak mogła wybrać tego mężczyznę. Najgorszego z możliwych. Załapała się w jego
sidła, udało mu się ją upolować jak zwierzynę. Miło jej było, kiedy widziała
jak z każdym spotkaniem się zmieniał. Przestał być pochmurny i opryskliwy,
zajmował się czymś pożytecznym, dbał o nią. Wielokrotnie słyszała o niego rady,
miłe słowa, komplementy. Nie otrzymywała ich od swojego ciągle narzekającego
męża. Wcale nie była szczęśliwa, kiedy jej wybaczył zdradę. Najwidoczniej wcale
tego nie zrobił.
Hermiona wiedziała, że nie
powinna się denerwować tymi papierami, które otrzymała wczorajszego wieczoru od
Dracona. Powinna być szczęśliwa, że uwaloniła się od obowiązku zajmowania się
Ronaldem. Ale chciała z nim porozmawiać, zapytać się dlaczego wybrał samotność.
Musiała również porozmawiać z Ginny.
Prawda była taka, że od
dwóch miesięcy Hermiona unikała swojej przyjaciółki jak ognia ukrywając przed
nią najważniejsze chwile w swoim życiu. Jednak kobieta była pewna, że Harry
mówi swojej żonie o wszystkim, a ta sama nie chce się z nią spotkać. A drugiej
strony to Hermiona nie odpisywała na listy, a kiedy już dochodziło do spotkania
szukała wymówek. A potem szła do Dracona.
Szatynka schowała głowę w
dłoniach nie patrząc na to, że trzyma w ręku kieliszek z czerwonym winem. Nie
wiedziała, co powinna zrobić. Chętnie spakowałaby swoje walizki i wyjechała.
Jednak miała parę spraw sądowych, które powinna załatwić w najbliższym czasie.
Westchnęła tylko i
podniosła się ze swojej białej sofy. Odkąd Ron się wyprowadził nie zostawiając
żadnej swojej rzeczy, w domu panowała cisza. Nikt nie narzekał, telewizor stał
wyłączony, radio milczało. Ta cisza dawniej była błogosławieństwem, teraz jej
ciążyła.
Hermiona odstawiła
kieliszek na blat stołu i sięgnęła do swojej teczki wyciągając plik papierów.
Znajdowała ukojenie w pracy czytając o problemach innych ludzi, co na pewno nie
świadczyło o niej dobrze. Jednak sprawy ataków na mugoli, kradzieży, oszustw,
fałszerstw wydawały się być ciekawszą perspektywą na spędzenie tego wieczoru
niż upijanie się do nieprzytomności.
Powinnam
raczej wybrać się do Ministerstwa z żądaniem, aby ktoś inny przejął te sprawy,
pomyślała ponownie wzdychając.
Przez półgodziny
uzupełniała wolne luki w aktach sprawdzając niektóre zarzuty w wielkim słowniku
prawniczym. Ostatnio często w sądzie dochodziło do pomyłek, dlatego chcąc
zaoszczędzić czas na kolejnych rozprawach powinna skupić się na poprawności
swoich dokumentów.
Jej praca została
przerwana przez dzwonek do drzwi. Położyła papiery na sąsiednim fotelu i
wstała. Lekko się zachwiała, a następnie poczuła ból w prawej nodze. Spojrzała
w dół, jednak nie zobaczyła niczego, co mogłoby ją zmartwić.
Za
długo siedziałam.
Za drzwiami stał Blaise
Zabini trzymający butelkę mocnego alkoholu. Nie wyglądał dobrze. Hermiona
zauważyła, że zaniedbał siebie, a od paru dni nie pojawiał się już w
Ministerstwie. Nawet Draco nie miał od niego żadnych wiadomości.
Nigdy nie utrzymywała z
Zabinim żadnych zażyłych stosunków. Mijali się na korytarzach Ministerstwa,
mówili sobie dzień dobry i szli dalej. Dopiero od dwóch miesięcy zamieniali ze sobą parę słów,
do tego Blaise był najlepszym przyjacielem Dracona, więc orientowała się, co u
mężczyzny słychać.
- Blaise?! Co tutaj
robisz? – zapytała.
- Zastanawiałem się czy
mogłabyś mnie przenocować – pokazał butelkę dobrego trunku i uśmiechnął się
smutno. Nie mam się gdzie podziać.
Hermiona odwzajemniła
uśmiech i zrobiła miejsce w przejściu. Mężczyzna przekroczył próg zdejmując po
drodze wybrudzone palto. Kobieta pomogła mu zabierając mały plecak i butelkę z
alkoholem. Przy okazji przyjrzała się mu.
Wyglądał jakby przez parę
dni tułał się po całym Lonynie, noce mocno zakrapiał alkoholem i sypiał w
podrzędnych motelach. Zniknął na parę dni nie dając o sobie znaku życia, a
teraz zjawiał się wyglądając jak bezdomny z butelką dobrego trunku szukając
wolnej kanapy. Kobieta wiedziała, że wskaże mu wolną sypialnię, wypije z nim
cały alkohol znajdujący się w butelce i wysłucha tego, co ma do powiedzenia.
Nie ukrywała nawet sama przed sobą, że jest ciekawa, co ma do powiedzenia
spadkobierca rodu Zabinich. A przynajmniej spadkobierca swojej bogatej matki.
Kiedy weszli do salony
Hermiona uśmiechnęła się ciepło do swojego gościa i zaczęła zbierać papiery.
Odłożyła je wraz ze słownikiem na najniższa półkę na książki. Zabrała również
do kuchni kieliszek wina przynosząc dwie szklanki do whiskey. Ufała, że tym
razem Blaise nie będzie trzymał się etykiety i naleje trochę więcej alkoholu do
szklanki.
- Co się z tobą działo
przez ten czas? Nie widziałam cię w pracy.
W odpowiedzi Zabini
westchnął przeciągle otwierając butelkę. Nalał do połowy szklanki trunku i
popatrzył na nią uważnie.
- Mam nadzieję, że nie
masz mi tego za złe – zapytał.
- Nie.
Siedzieli w milczeniu
popijając whiskey i zastanawiając się, co powiedzieć.
Hermiona była zdumiona, że
Zabini zjawił się w jej domu. Tak naprawdę nigdy się tutaj nie pojawiał.
Musiało zdarzyć się coś naprawdę złego.
Zmęczony wyraz twarzy
gościa zbijał ją z tropu. Zabini miał wiele pieniędzy i wcale nie musiał
nocować w barach, przepijać nocy. Do tego nie musiał szukać schronienia w domu
kobiety, którą pogardzał przez wiele lat. Albo nie zwracał na nią najmniejszej
uwagi. Powinna zapytać się jego, co się stało. Jednak nie było to jej sprawą.
Przez ostatnie lata
zmieniła się. Będąc jeszcze uczennicą w Hogwarcie robiła wszystko, aby tylko ją
zauważono. Wcibiała nos w nie swoje sprawy, wypytywała o prywatne życie obcych
dla siebie ludzi, nawet nauczycieli. Teraz, kiedy jest już starszą, dorosłą
kobietą, raczej uciekała od tłumu, pytała tylko o to, co konieczne było w jej
pracy. Jednak jej dawna pewność siebie została i wielokrotnie przydawała jej
się podczas procesów w sali sądowej albo lochach Ministerstwa, kiedy oskarżała
człowieka o przynależność do grupy Śmierciożerców.
W świecie czarodziei nie
istniał ktoś taki jak prokurator i obrońca. Prawnik był i jednym i drugim.
Miała prawo obronić zwolennika Czarnego Pana albo oskarżyć go i robić wszystko,
aby Minister Magii skazał go na Azkaban lub pocałunek Dementora. Cieszyła się,
że w magicznym świecie nie istniało coś takiego jak kara śmierci. Ci ludzie
podjęli po prostu złą decyzję. Nie mieli prawa odbierać im życia, kiedy ich
różdżka nie wyjawiła, iż zabili lub torturowali innego człowieka. Nie zrobili
nic złego, nic niegodnego z prawem. Niestety zgodnie z postanowieniem Ministra
musieli znaleźć się w więzieniu.
- Rozmawiałem ze Scarlett
– odezwał się Zabini.
Hermiona podniosła na
niego wzrok. Nie zdziwiła się, że utrzymywał z nią kontakt. Sama kobieta
wielokrotnie powtarzała, że zaczęło jej zależeć na arystokracie i często
oczekiwała jej rady.
- Ona nie jest osobą, za
którą się podaje.
Teraz szatynka nie
rozumiała, co Blaise chciał jej przekazać. Harry podejrzewał, że Scarlett może
być zamieszana w morderstwo swojej matki, zniknięcie siostry, ale tak naprawdę
nigdy w to nie wierzyła. Znała tę młodą dziewczynę, która parę lat temu zaczęła
pracować w tym samym gabinecie co ona. Były zmuszone do zawarcia znajomości, a
kiedy okazało się, że mają podobne zdanie na wiele tematów zaczęły się
zaprzyjaźniać.
- Nie rozumiem.
Zabini pokręcił tylko
głową i zaczął się śmiać. Hermiona zrozumiała, że nie był trzeźwy. Zabrała mu
szklankę i odstawiła po swojej stronie, aby nie mógł po nią sięgnąć. Nie bronił
się przed tym gestem.
- Powiedziała mi wszystko.
Kim jest, skąd pochodzi, z kim była dawniej związana. Na początku naszego
związku myślałem, że jest po prostu tajemnicza i nie lubi rozmawiać o swojej
przeszłości. Teraz wiem, że ukrywała ją przede mną ze względu na Dracona.
Kobieta doszła do wniosku,
że nie powinna przerywać Zabiniemu tej opowieści, chociaż nie interesowała jej
ona w najmniejszym stopniu.
- Na samym początku
myślałem, że jest po prostu siostrą żony Dracona i zacząłem z nią spotykać z
czystej ciekawości. Trwało to parę miesięcy. Jednak ostatnio napisała do mnie i
poprosiła o spotkanie. Nie wiedziałem czego mogłem się spodziewać.
Podejrzewałem tylko, że chce zakończyć naszą znajomość. Jednak powiedziała mi
wszystko, co chciałem wiedzieć. Zaczęła opowiadać o swoim dzieciństwie, o
rodzicach, którzy różnili się od moich czy Dracona. No, prawie. Obie miały
znalezionych mężczyzn za których miały wyjść po osiągnięciu pełnoletniości. Jak
pewnie wiesz Carmen trafił się jej brat, o którego istnieniu nikt nie wiedział.
Wszyscy podejrzewali, że Matthew Webner jest synem innego arystokraty. W dzień
zaręczyn podczas przyjęcia wszystko się wydało. Wtedy też zginęła matka
Scarlett i Carmen.
- Przejdź do sedana Blaise
– upomniała go Hermiona. Te szczegóły powinien poznać Draco, nie ona. A skoro
Zabini twierdził, że to ma coś wspólnego z Malfoy’em wołała dowiedzieć się o co
konkretnie chodziło.
- Nie powinienem ci tego
mówić, zabroniła mi.
- Blaise…
- One się zamieniły
miejscami. To Scarlett była ciężko chora, nie Carmen. Oszukała nas wszystkich.
Hermiona znieruchomiała.
- Chcesz powiedzieć –
zaczęła ostrożnie – że żona Draco nadal żyje?
Zabini pokiwał smutno
głową.
On sam był w szoku, kiedy
dowiedział się prawdy. Spotykał się z żoną swojego najlepszego przyjaciela, gdy
ten jeszcze opłakiwał jej śmierć. Jednak nie był w stanie domyślić się prawdy.
Myślał wtedy, że każde pytanie na temat Dracona ze strony jego kochanki
dowodziło jej troski o swojego szwagra.
Dopiero kiedy poznał
prawdę doszedł do wniosku, że wszystko miało sens. Ona nigdy nie opłakiwała
śmierci siostry. Wiedziała o wszystkim. Żałował tylko, że nie dowiedział się w
jakim celu zamieniły się miejscami. Carmen była przecież szczęśliwa z Draconem,
dawał jej wszystko czego tylko potrzebowała. Nie zadawał pytań, nie interesował
się jej rodziną. Kochał. A ona? Najwidoczniej dla niej całe życie było
kłamstwem.
- Trzeba powiedzieć
Draconowi – zaczęła Hermiona ale umilkła gdy zobaczyła minę swojego gościa.
- Jeżeli dowie się od
ciebie, bądź pewna, że cię znienawidzi. Ona sama musi mu powiedzieć. To przez
nią zmarnował parę lat życia. Może wyjaśni mu dlaczego to zrobiła.
- Draco ma obowiązek
wiedzieć.
Zabini zaśmiał się
gardłowo zmieniając pozycję tak, że siedział teraz przy Hermionie i trzymał ją
za ręce.
- Draconowi zależy na
tobie, nawet jeżeli nie pokazuje tego po sobie. Bądź przy nim gdy Carmen mu o
wszystkim powie. Na mnie nie będzie chciał patrzeć.
Kiwnęła głową ze
zrozumieniem. Teraz przynajmniej zrozumiała, dlaczego do niej przyszedł w takim
stanie. Spotykał z się z żoną swojego najlepszego przyjaciela, od paru dni
wiedział, że ona żyje. Nie zrobił nic w tym kierunku, żeby wyznać prawdę
Draconowi. Cierpiał.
- Na pewno przy nim będę.
- Dziękuję, Granger.
____________________________________________________
Rozdział jeszcze
niesprawdzony.
Chciałam go wrzucić
tydzień wcześniej skoro w czasie majówki napisałam mały zapas, ale nie mam już
siły sprawdzać wszystkich błędów. Zrobię to na pewno w najbliższym tygodniu,
kiedy maturzyści będą pisać, a ja będę w tym samym czasie w domu.
Nie zamieszałam za bardzo
z akcją? Prawda musiała wyjść na jaw. Nie wyszła tak jak to planowałam, ale
jeszcze parę rozdziałów przede mną. Trzeba tę sprawę doprowadzić do końca i tym
samym napisać Epilog nigdy już tutaj nie wracając.
Ha pierwsza jak miło.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam sie takiego rozwoju sytuacji.
Biedny Draco.
Muszę przyznać, że jest mi go szkoda gdyż nie zasłużył sobie na to w żaden sposób.
Bo w końcu on nadal jest związany z tą kobietą... i aż sie niepokoje z tego powodu.
Osobiście jestem ciekawa co dalej wymyślisz i nie ukrywam że wciągnęła mnie ta historia.
I mam nadzieję że Hermiona będzie z Draconem gdyż zasługują na to aby być razem.
pozdrawiam serdecznie.
p.s.
Bardzo ładny szablon.
Według mnie naprawdę idealny i wspaniała sesja Hermiony.
nie wiedziałam że wczesniej będzie rozdział i dlatego wchodze dopiero teraz ;)
OdpowiedzUsuńkurde.. naprawdę szkoda mi Draco.. teraz się dowie, że żona która podobno umarła tak naprawde żyje i ma się bardzo dobrze.. kiedy już o niej zapominał, teraz dowie się prawdy.
I boję się tego, jak zareaguje.
mam nadzieje, że mimo wszystko Draco będzie z Hermioną ;)
Pozdrawiam
A no i kiedy planujesz dodać kolejny rozdział ? ;p
UsuńPs. wspaniały szablon *.*
Hej.
UsuńDzięki za opinię.
Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, nawet się za niego nie zabrałam. Walczę ze sobą, aby skończyć to opowiadnanie, ale myślę, że postaram się co dodać około 20 czerwca. Wiem, że późno, ale jakoś nie chce mi się siedzieć nad tym opowiadaniem, kiedy widzę, że czytają go tylko dwie osoby.
myśle, że mimo wszystko warto pisać chociażby dla tych dwóch osób..
Usuńzrobisz jak będziesz chciała, a ja będe czekać ;) niewiem czy wytrzymam do tego 20 czerwca ale chyba innego wyboru nie mam ;__; mam nadzieje, że decyzję zmienisz i szybciej dodasz rozdział c:
w każdym razie ja jestem.. i nigdzie się nie wybieram :)
M.
Pomieszanie z poplątaniem, jednak to duży plus tego opowiadania. Diametralnie różni się od reszty i pewnie dlatego też przyciąga. Masz naprawdę dobry styl, ciekawa jestem jak rozwiąże się akcja. Nie zniechęcaj się małą ilością komentarzy, są ważne dla autora, ale na pewno mnóstwo osób czyta je z zapartym tchem zostawiając po sobie ślad tylko w liczbie wejść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Nie chciałabym być na miejscu Zabini'ego, ponieważ gdy Draco pozna prawdę o swojej RZEKOMO zmarłej żonie, pewnie nie będzie chciał znać przyjaciela. Poza tym Malfoy szczerze kochał i opłakiwał jej stratę, a ona jak gdyby nigdy nic, udawała sobie siostrę, dodatkowo zdradzając swojego męża. Sprytnie, przebiegle itd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
o jaaa, już 11 dni zostało! ♥ odliczam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M.
11 dni do czego?
UsuńZnaczy.. podobno około 20 czerwca miał byc rozdział :c
OdpowiedzUsuńOkoło 20 :)
UsuńJeżeli nareszcie znajdę chwilę czasu na zabranie się za skończenie rozdziału (mam dwie stron -,-) to opublikuje go 23 czerwca. Ale jest to data orientacyjna, ponieważ teraz kończy się semestr, a że ja jestem w drugiej klasie liceum to chciałabym zadbać o swoje oceny na przedmiotach, które mi w tym roku odchodzą. Do tego zbliżają się moje osiemnaste urodziny i muszę się też zająć organizacją przyjęcia.
Jednak postaram się naprawdę wygarnąć trochę tego czasu dla siebie.
Całusy.
No i kiedy ten rozdział? :D
OdpowiedzUsuńJejku, ale upierdliwa jestem :x
Przepraszam ale nie mogę sie doczekać :3
:C
OdpowiedzUsuńno masakra!
OdpowiedzUsuń